Raków wygrał na trudnym terenie. Papszun wściekał się przy linii [WIDEO]
Raków Częstochowa zwyciężył w sobotnim meczu z GKS-em Katowice. Jedynego gola w całym spotkaniu strzelił Jonatan Braut Brunes.
Początek spotkania był dość spokojny. Niezły strzał oddał wprawdzie Repka, ale z uderzeniem byłego kolegi poradził sobie Kudła.
W 25. minucie gola strzelił Jędrych. Nie został on jednak uznany ze względu na spalonego. Była to w gruncie rzeczy jedyna tak groźna akcja katowiczan.
W dalszej części pierwszej połowy "Medaliki" przeważały, ale konkretnych strzałów nie było. Sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej części meczu.
W 51. minucie częstochowianie w końcu konkretnie ruszyli na GKS. Piłka została przejęta w środku pola, następnie posłana do Ameyawa, a ten wypatrzył Brunesa. Norweg zachował się bardzo pewnie i uderzył tuż przy słupku.
Raków objął więc prowadzenie, ale styl wciąż nie był satysfakcjonujący dla Papszuna. Szkoleniowiec gości regularnie beształ swoich zawodników i wyraziście sygnalizował, aby atakowali bardziej bezpośrednio.
Porady przyniosły tylko częściowy efekt. Bo chociaż "Medaliki" miały kolejne okazje - jedną z nich koncertowo zmarnował Adriano - to skończyło się na skromnym 1:0 (0:0).