Romańczyk po meczu z Zagłębiem: Nie wiem, co się z nami stało

- O pierwszej połowie nie ma co gadać, bo nie ma o czym. Jedynie w ostatnich dziesięciu minutach przejęliśmy inicjatywę i trochę pograliśmy piłką, a przez pierwsze 35 minut spaliśmy na boisku – mówił po porażce z Zagłębiem Taras Romanczuk.
- Nie wiem, co się z nami stało. Byliśmy spóźnieni o dwa tempa, a Zagłębie kombinowało na boisku, jak chciało, i stwarzało sobie kolejne sytuacje. W drugiej połowie poszliśmy wyżej i kreowaliśmy sobie jedną, drugą, trzecią okazję do strzelenia gola. Nie brakowało sytuacji, ale byliśmy nieskuteczni, a i bardzo dobrze bronił dziś bramkarz Zagłębia. Nic już nie zmienimy. Patrzymy już tylko do przodu – dodawał reprezentant Polski.
Czy na postawę Żółto-Czerwonych przed przerwą wpłynęła może presja związana z szansą na odskoczenie rywalom, przed jaką stanęli oni po sobotniej porażce Legii Warszawa?
- Być może rzeczywiście tak było, nie mogę tego wykluczyć. Może to i siedziało nam trochę w głowie, ale nie możemy sobie pozwalać na dwie tak różne połowy. W pierwszej połowie gramy fatalnie, a w drugiej pokazujemy, że jednak umiemy grać w piłkę. Trzeba to przełożyć nie na 45, a na 90 minut – zakończył Romanczuk.