"Spadochron wizerunkowy". Boniek bez ogródek o decyzji Lewandowskiego
Nie milkną echa decyzji Roberta Lewandowskiego związanej z brakiem gry podczas czerwcowego zgrupowania. Zbigniew Boniek w programie Pogadajmy o piłce na kanale Meczyki ocenił postępowanie kapitana reprezentacji Polski.
Po zakończeniu sezonu w lidze hiszpańskiej Robert Lewandowski ogłosił, że nie weźmie udziału w zgrupowaniu. Napastnik wyjaśnił, że uzgodnił to w rozmowie z Michałem Probierzem.
Decyzja wzbudziła sporo dyskusji. Wyglądało na to, że "Lewy" przegapi pożegnanie Kamila Grosickiego, który przeciwko Mołdawii rozegrał ostatni mecz w reprezentacji Polski.
Na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem Tomasz Włodarczyk, redaktor naczelny Meczyki.pl, informował TUTAJ, że Lewandowski zjawi się w Chorzowie. Napastnik chciał zrobić niespodziankę "Grosikowi". Wcześniej gracz Pogoni w wywiadzie na kanale Meczyki przyznał, że chciałby, aby kapitan był obecny na jego pożegnaniu.
- Na pewno wiedząc, że Robert jest cały czas czynnym zawodnikiem, byłem pewny, że będę miał przyjemność rozegrać z nim ostatni mecz w reprezentacji. Rozumiem go, jeżeli chodzi o zdrowie, formę fizyczną, to ile meczów rozegrał, ale chciałbym żeby tu był - powiedział "Grosik", o czym więcej TUTAJ.
Lewandowski faktycznie pojawił się na meczu z Mołdawią, aby pożegnać Grosickiego. Wiadomo jednak, że zabraknie go we wtorkowym meczu z Finlandią. Będzie to bardzo ważne spotkanie Polski w eliminacjach mistrzostw świata.
- Załóżmy, że Barcelona awansowałaby do finału Ligi Mistrzów. Lewandowski nie zagrałby w tym meczu? Byłby zmęczony? Wiadomo, że zagrałby. Wydaje mi się, że Robert nie musiał grać z Mołdawią, mógłby przez cztery dni spokojnie się zrelaksować, w piątek usiąść na ławce z Mołdawią i być gotowym na Finlandię. Jest też aspekt psychologiczny. Robert to szef tej grupy, kapitan reprezentacji narodowej. Widząc, że mógł przyjechać na pół godziny na zgrupowanie Grosickiego, to mógł też być na zgrupowaniu i być ze swoją drużyną przez następne dwa, trzy dni. Świat by się nie zawalił - powiedział Boniek na kanale Meczyki.
- Byłoby mniej dyskusji, mniej deklaracji, mniej oświadczeń, gdyby Robert przyjechał we wtorek na zgrupowanie, był z drużyną, w sobotę odpoczął, zrobił jedną jednostkę treningową i pojechał do Helsinek, a dzień później zaczął długie wakacje. Jeśli jesteś kapitanem drużyny, to jesteś za nią odpowiedzialny. To nie jest tylko wyprowadzenie zespołu i opaska. Wydaje mi się, że przyjazd na pożegnalny mecz Grosickiego to był spadochron wizerunkowy, który mu ktoś podpowiedział. To było takie nagłe, szybkie. Ja mam inne zdanie w takich sprawach - kontynuował.
- Jako piłkarz byłem kilka razy w podobnych sytuacjach. Miałem finał Ligi Europy z Juventusem jednego dnia, a następnego mecz z Albanią w kadrze. Dla mnie nigdy to nie był żaden problem, bo zawsze podkreślałem, że muszę jechać na spotkania reprezentacji. Nic innego mnie nie interesuje. Robert zrobił inaczej, ja go nie krytykuję, ale uważam, że mógł to zrobić dużo lepiej. Ktoś, kto kocha piłkę nożną, w ostatnim meczu ligowym Barcelony strzelił dwa gole, więc fizycznie, psychicznie i mentalnie na pewno nie czuł się źle, może przedłużyć tzw. okres startowy o dwa tygodnie. Barcelona nie jedzie na Klubowe Mistrzostwa Świata, więc Robert po meczu z Finlandią i tak będzie miał ponad miesiąc wakacji. To jest dużo - dodał Boniek.
Oglądaj Pogadajmy o piłce:
