Sroga wpadka Legii w Kazachstanie. Udany rewanż to za mało

Dalekie wyprawy do Kazachstanu? Nie wszystkie były szczęśliwe. Przy okazji nadchodzącego meczu z Aktobe, kibice Legii Warszawa nie chcieliby wracać do fatalnego dwumeczu z Astaną z 2017 roku.
Historia konfrontacji Legii Warszawa z przedstawicielami Kazachstanu nie jest długa, gdyż tegoroczny dwumecz z Aktobe jest dopiero czwartym w historii. Pierwsze spotkanie tych drużyn miało miejsce w 2014 roku, gdy stołeczni wywalczyli awans w el. Ligi Europy. Rok temu ograli zaś Ordabasy Szymkent.
Nie do wszystkich polsko-kazachskich starć fani Legii mogą jednak wracać z uśmiechem na ustach. W sezonie 2017/18 doszło do istnej kompromitacji drużyny prowadzonej wówczas przez Jacka Magierę.
W III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów piłkarze Legii trafili na Astanę. Na papierze faworyt był tylko jeden - ekipa z Łazienkowskiej. Niespełna rok wcześniej toczyła ona zacięte batalie z Realem Madryt, Sportingiem i Borussią Dortmund w fazie grupowej LM. Marzeniem był więc ponowny awans.
Pierwsze spotkanie Legii z Astaną zostało rozegrane w Kazachstanie i przyniosło szokujący wynik. Wysokie zwycięstwo gospodarzy na żywo śledziło ponad 26 tys. kibiców. Na pierwsze trafienia było trzeba poczekać aż do 36. minuty.
Tuż przed zejściem do szatni prowadzenie Astanie dał Junior Kabananga. Drużyna Stanimira Stoilowa wykorzystała gorsze chwile "Wojskowych", poszła za ciosem i podwyższyła za sprawą Ivana Maevskiya.
Legia nie zamierzała jednak składać broni i robiła, co tylko mogła, by zniwelować straty przed meczem przy Łazienkowskiej. Wydawało się, że zapewni to bramka Armando Sadiku. Albańczyk trafił na 2:1. Na wiele się to ostatecznie nie zdało. Już w doliczonym czasie gry gola na 3:1 strzelił Patrick Twumasi.
O zwycięzcy tego dwumeczu miał zadecydować rozgrywany w Warszawie rewanż. Czas leciał, a zespół ze stolicy nie potrafił skruszyć kazachskiego muru. Aż do 76. minuty świetnie bronił Aleksandr Mokin.
Nadzieje na awans do IV rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów przywrócił Jakub Czerwiński. Na kwadrans przed końcem spotkania wykorzystał on kapitalne dogranie z rzutu rożnego i umieścił piłkę w siatce.
Trafienie defensora finalnie nie dało jednak promocji do ostatniej części eliminacji. Legia przegrała w dwumeczu 2:3 i pożegnała się z elitą. Jednocześnie była to pierwsza i ostatnia wpadka z Kazachami.
Już w czwartek stołeczny zespół rozegra rewanż z Aktobe. Pierwsze starcie obu drużyn wygrał on 1:0 po pięknym golu Wahana Biczachcziana. Kibice mają nadzieję, że tym razem obejdzie się bez potknięć.
**
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.