Szczęsny pobił rekord Barcelony. Negatywny. Sam się do tego przyznał
Wojciech Szczęsny po podpisaniu kontraktu z Barceloną musiał ostro wziąć się do pracy. Polak twierdzi, że ustanowił klubowy rekord, ale w tym przypadku nie jest to raczej powód do dumy.
Szczęsny w 2024 roku ogłosił zakończenie kariery. Jego rozbrat z futbolem trwał krótko. Obok oferty Barcelony trudno było przejść obojętnie.
Powrót do formy zajął Polakowi trochę czasu. Także dlatego, że podczas krótkiej emerytury popuścił pasa. Sam się do tego przyznał.
- Lubię jeść i choć udaje mi się utrzymać w widełkach, to i tak pobiłem rekord Barcelony, jeśli chodzi o tkankę. Nadmierną. Kiedyś Lewy, robiąc sobie ze mnie jaja w szatni reprezentacji Polski - byłem w samych majtkach - mówi: „Jak Szczęsny mógł zrobić taką karierę z tym ciałem?”. Trener Michniewicz, który sam był bramkarzem, powiedział wtedy: „Widzisz, Lewy, stanie na bramce jest jak szachy. Niby grasz rękami, ale tak naprawdę głową”. Od tamtej pory, jak ktokolwiek mi mówi: „Wojtek, idź na siłownię”, to ja odpowiadam: „Słuchaj, to są szachy”… - powiedział Szczęsny w GQ Poland.
Polski bramkarz odniósł się przy okazji do sposobu, w jaki prowadził karierę. Przyznał, że nie pracował najciężej, ale za to na przestrzeni lat potrafił zachować równy poziom.
- To może nigdy nie była dziesiątka, ale też nigdy nie zszedłem poniżej ósemki. Gdybym grał na maksa, miałbym na przemian dziesiątki i szóstki, ale ja utrzymałem ósemkę przez cały czas i dzięki temu zrobiłem karierę - uważa były reprezentant Polski.
Szczęsny w tym sezonie jest zmiennikiem Joana Garcii. Pod jego nieobecność rozegrał dziewięć meczów w Lidze Mistrzów i La Liga.