Transferowy majstersztyk Rakowa. Z anonima gwiazdę zrobili i grubo zarobili

Transferowy majstersztyk Rakowa. Z anonima gwiazdę zrobili i grubo zarobili
Mateusz Sobczak / pressfocus
Przeszedł drogę od anonimowego golkipera do najlepszego bramkarza PKO BP Ekstraklasy. A swojemu klubowi dał na sobie zarobić z pięciokrotną przebitką. Vladan Kovacević przez lata był w Polsce prawdziwym kozakiem.
Po ostatniej kolejce sezonu 2020/21 PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa pożegnał dwóch bramkarzy. Dominik Holec wrócił z wypożyczenia ze Sparty Praga, natomiast Branislav Pindroch postanowił odejść do Resovii Rzeszów. "Medalikom" potrzebny był ich klasowy następca.
Dalsza część tekstu pod wideo
Oczy władz klubu szybko zwróciły się na Bośnię i Hercegowinę. W FK Sarajewo, występował mający także za sobą grę w Slobodzie Mrkonjić Grad Vladan Kovacević. Golkiper wskoczył między słupki w młodym wieku. I ani myślał oddawać miejsce bardziej doświadczonym kolegom.
Oprócz dużego jak na młody wiek doświadczenia Kovacević przykuł również uwagę Rakowa wieloma występami w eliminacjach europejskich pucharów. A debiutujące w nich "Medaliki" chciały postawić na kogoś, kto nie będzie potrzebował wprawiać się w Lidze Konferencji Europy.
Raków dopiął transfer jeszcze w czerwcu 2021 roku. Zapłacił FK Sarajewo nieco ponad milion euro. I Vladan od razu zaczął ratować "Medalikom" wygrane w pucharach i punkty w PKO BP Ekstraklasie. Natychmiast wpasował się w preferowaną przez Marka Papszuna taktykę i zgrał z klubowymi kolegami.
Nawet gdy Kovaceviciowi przytrafiały się pomyłki, miał u Papszuna, a potem u Dawida Szwargi, pewny plac. Trenerzy zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że na jedną zawaloną interwencję Bośniak zanotuje dziesięć perfekcyjnych. Już w pierwszym sezonie bramkarz wydatnie pomógł klubowi w wygraniu Superpucharu oraz Pucharu Polski.
W kolejnej kampanii pozycja Kovacevicia pozostawała niepodważalna. Golkiper przyczynił się do zdobycia przez "Medaliki" kolejnego Superpucharu i mistrzostwa Polski. Kontuzja wykluczyła go tylko z występów w kilku meczach eliminacji Ligi Konferencji. Później Bośniak zwiedził z klubem kolejne puchary - Ligę Mistrzów i Ligę Europy.
W międzyczasie Kovacević zdążył dwukrotnie zostać bramkarzem sezonu PKO BP Ekstraklasy. W kampanii 2023/24 również miałby na to szansę. Nie obniżył bowiem lotów. Obniżył je natomiast Raków, który zakończył rozgrywki bez żadnego trofeum. Wówczas o Bośniaka zaczęły pytać uznane kluby.
Stało się jasne, że Raków nie może nie sprzedać Kovacevicia przed startem sezonu 2024/25. Najkonkretniejszy okazał się Sporting, która zapłaciła "Medalikom" niecałe pięć milionów funtów. Bośniak odszedł z ekipy z dorobkiem 52 czystych kont w 113 występach. Po transferze wiodło mu się jednak raczej słabo.
Choć Kovacević z początku był podstawowym wyborem Rubena Amorima, po pięciu spotkaniach doznał urazu. Gdy się wykurował, nie mógł już liczyć na bluzę z "jedynką". Grał jedynie w krajowych pucharach. Na dodatek trener przeniósł się do Manchesteru United. Zastąpił go Joao Pereira, a później Rui Borges.
Pierwszy szkoleniowiec wypróbował Kovacevicia w kilku starciach, jednak drugi w żadnym wypadku nie zamierzał na niego stawiać. Bośniakowi pozostało szukać nowego klubu. W styczniu 2025 roku przeniósł się na wypożyczenie do Legii Warszawa. Tam prezentował się jednak o wiele gorzej, niż w "Medalikach".
Kovacevicia cechowały bardzo niepewne interwencje, błędy w komunikacji z kolegami czy prokurowanie rzutów karnych. Od razu trafił na ławkę rezerwowych. Po pół roku bez żalu oddano go z powrotem. Wobec tego golkiper zaczął naciskać na transfer definitywny. Ostatecznie trafił do Norwich City. Zobaczymy, czy tam uda mu się odzyskać dawny blask.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.

Przeczytaj również