To dlatego Grzyb odszedł z Jagiellonii. Przyznał to wprost. "Nie chciano mnie"

Rafał Grzyb przez wiele lat reprezentował barwy Jagiellonii Białystok - najpierw jako piłkarz, później jako członek sztabu szkoleniowego. Jesienią niespodziewanie rozstał się z klubem. Teraz poruszył ten temat w rozmowie z TVP Sport.
Grzyb to niewątpliwie jedna z największych legend "Jagi". Przyznał, że nie spodziewał się, że w Białymstoku spędzi tyle lat. Teraz jego czas w klubie już się jednak skończył.
- Pewien okres mojego życia dobiegł końca. Można określić go jako coś wspaniałego, bo w żadnym stopniu nie wyobrażałem sobie, że będę mógł tak długo pracować w jednym klubie – zarówno jako zawodnik, jak i trener - powiedział Grzyb.
- Historia nie potoczyła się jednak w taki sposób, jaki sobie wymarzyłem i jak chciałbym odejść. Zbyt dużo rzeczy na ten temat się mówiło i myślę, że to nie jest czas i miejsce, żeby roztrząsać to wszystko, co miało miejsce - podkreślił.
W rozmowie z TVP Sport Grzyb przyznał, że miejsca w klubie nie widział dla niego Adrian Siemieniec. Nie chciał jednak rozwinąć tego tematu i nie zanosi się na to, aby w przyszłości się to zmieniło.
- Na łamach telewizji dziękuję za cały okres spędzony w klubie. Takie jest życie piłkarza czy trenera, że jesteś tam, gdzie chcą tego obie strony. Na chwilę obecną zdarzyło się tak, że w Jagiellonii już mnie nie chciano - przyznał.
- Nie chodzi o żadną tajemnicę, bo trener sam na konferencji prasowej przyznał, że kwestia mojego odejścia wiąże się z tym, że nie widzi ze mną przyszłości w sztabie szkoleniowym. Oczywiście ma do tego pełne prawo. Przypuszczam, że dla wszystkich rozstanie nie było łatwe. Wolę jednak, żeby ten temat pozostał na takim etapie, jakim jest teraz - zakończył.