"To haniebne. Nie pokazywałbym się przez kilka miesięcy". Legenda Manchesteru United wskazała winnych porażki

Manchester United w niedzielę przegrał na Anfield z Liverpoolem 0:7. Roy Keane uważa, że największą winę za ten wynik ponoszą doświadczeni piłkarze - Bruno Fernandes i David de Gea. Obu nie szczędził krytyki w studiu "Sky Sports".
Kibice "Czerwonych Diabłów" w najczarniejszych koszmarach nie przypuszczali zapewne, że tak wysoko przegrają mecz z Liverpoolem. Gospodarze na Anfield urządzili sobie jednak prawdziwą demolkę.
Złości na swoich piłkarzy po końcowym gwizdku nie krył Erik ten Hag (więcej TUTAJ). Ostrych słów pod adresem zawodników nie szczędziła także jedna z klubowych legend, Roy Keane.
- Nigdy nie uważałem, że Manchester United wrócił do swojej najlepszej wersji. Mieli kilka dobrych wyników, ale dawali szanse innym zespołom. Tak było choćby w meczach z Leicester i West Hamem - powiedział Keane.
- Liverpool im nie odpuścił i ich ukarał. Byli bezwzględni. Grali dalej i chcieli kolejnych bramek. Starsi piłkarze są tymi, którzy najbardziej zawiedli dziś w Manchesterze United - ocenił.
- Język ciała Bruno Fernandesa był po prostu haniebny. To naprawdę utalentowany chłopak, kapitan. Ale jego machanie rękami, brak cofania się. Naprawdę nie byłbym szczęśliwy, mając go w szatni - stwierdził.
- Wyobrażam sobie, co by było, gdyby to dziś De Gea odbierał nagrodę. Puścić siedem bramek w ten sposób... Ja po porażce 0:7 zaginąłbym na kilka miesięcy. Taki wynik to naprawdę wstyd dla piłkarzy - zakończył.