To może być hit transferowy Lecha. Dawid Kownacki myśli o pozostaniu w Polsce. "W domu zawsze jest najlepiej"

Przed Dawidem Kownackim ważne tygodnie. W poniedziałek zagra z Lechem w finale Pucharu Polski, później drużyna ma kolejne trzy ’’finały” ligowe, bo przede wszystkim musi wygrać każdy mecz, a dopiero potem patrzeć na Raków, by zdobyć mistrzostwo.
Kownacki udzielił nam wywiad na który serdecznie zapraszamy. Powiedział o tym, co dał mu powrót do Poznania, dlaczego tutaj czuje się lepiej niż gdziekolwiek indziej i wytłumaczył, jak z jego perspektywy wygląda temat pozostania w Ekstraklasie na kolejny sezon.

Dawid Kownacki przyszedł do drużyny napakowanej pod względem kadrowym. Jego celem było regularne kolekcjonowanie minut, niezależnie od pozycji boiskowej. Piłkarz Lecha jest uniwersalny w ofensywie, zaczynał karierę i jest głównie kojarzony jako napastnik, ale chociażby na mistrzostwach świata w 2018 roku zagrał jako prawy skrzydłowy. Może grać też za plecami ’’dziewiątki”.
Atak - Mikael Ishak i Artur Sobiech. Pozycja numer dziesięć - Joao Amaral i Dani Ramirez. Prawe skrzydło - Adriel Ba Loua i Kristoffer Velde. Wszędzie pełno. Czy piłkarz z aspiracjami Kownackiego powinien się obawiać i zarazem nie przystąpić do rywalizacji z którymś z tych nazwisk? Oczywiście, że nie. Ale po zerwaniu więzadeł, wracając do dyspozycji zdrowotnej, wybrał sobie naprawdę niezłe wyzwanie.
Mikael Ishak to kluczowy piłkarz Lecha, czołowy napastnik w Ekstraklasie. Z niego rezygnować nie ma sensu. Tak samo Joao Amaral - to w końcu zawodnik, który bez wątpienia jest jednym z najlepszych zawodników tego sezonu. Kownacki zrobił zamach na ich zmienników, bo zarówno w ataku jak i za napastnikiem wyprzedził w hierarchii Sobiecha i Ramireza. A najwygodniejsze miejsce znalazł sobie na prawym skrzydle. Chyba że nie gra Ishak - wtedy zastępuje go z przodu.
Wrócił poważny piłkarz i dojrzalszy człowiek. Wychowanek Lecha wyjechał z Polski mając wielkie plany i nadzieję, ale za mało doświadczenia, które ułożyłyby głowę jeszcze przed opuszczeniem domu.
- Uważam, że dojrzałem i jeżeli ludzie widzą to z boku, to dla mnie też fajne. My, zawodnicy, będziemy zawsze oceniani, ale jesteśmy też oceniani jako ludzie i z tym się nie zgadzam, tak nie powinno być. Życie się pozmieniało, przebyłem wiele nauki, zebrałem doświadczenia.
Przyszłość Kownackiego
Fortuna Düsseldorf wykupiła Polaka z Sampdorii za około siedem milionów euro. Nie może sobie pozwolić, by teraz sprzedać go 4-5 razy taniej, ale też nie chodzi o to, by Kownacki wrócił na zaplecze Bundesligi i siedział na ławce. A wiele wskazuje na to, że przyszłość w Niemczech nie maluje się mu błogo.
Czy Lech Poznań wykupi Kownackiego? Wszystko zależy tu od pieniędzy, bo chęć jest. I to pewnie z każdej strony. Lech chce zawodnika, Fortuna jest otwarta na pozbycie się go, a sam Dawid mówi, że dobrze mu w Poznaniu, w domu najlepiej i może właśnie gra w pucharach z Lechem to także droga do odbudowania kariery.
Dotychczas Kownacki strzelił wiosną pięć goli i zaliczył dwie asysty. To dobry wynik, a najważniejsze mecze przed nim i przed Lechem. Możemy się spodziewać, że w czerwcu dostanie szansę od Czesława Michniewicza i załapie się do szerszej kadry na mecze Ligi Narodów. W końcu był to ulubieniec selekcjonera, kapitan reprezentacji młodzieżowej za jego czasów.
- Bardzo miło wspominam czas, który spędziliśmy z trenerem w reprezentacji U-21. Kiedy byłem we Włoszech miałem momenty, gdy było mi trudno o grę, a trener mi zaufał, dał opaskę kapitana i odwdzięczałem mu się na boisku. Będąc wtedy w Sampdorii czekałem tylko na zgrupowanie reprezentacji. Wiedziałem, że wrócę z kadry do klubu z lepiej nastawioną, czystszą głową - przyznaje nam Dawid Kownacki.