Transferowa pomyłka Lecha. Był tak fatalny, że nikt go nie chciał. Dwa lata spędził na bezrobociu

Transferowa pomyłka Lecha. Był tak fatalny, że nikt go nie chciał. Dwa lata spędził na bezrobociu
Pawel Jaskolka / pressfocus
Miał być godnym następcą Christiana Gytkjaera, gwarantem wielu bramek i pewnym punktem linii ataku Lecha Poznań. Przyjście Mohammada Awwada okazało się jednak wielką klęską „Kolejorza”. Izraelski napastnik pogubił się do tego stopnia, że po dwóch latach na bezrobociu trafił do Andory.
Lato 2020 roku było w Lechu Poznań okresem pełnym rozstań. Z drużyny odeszli m.in. Robert Gumny, Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar czy Christian Gytkjaer. Najbardziej bolesna wydawała się strata Duńczyka, który kilka tygodni wcześniej świętował tytuł króla strzelców Ekstraklasy. Łącznie zdobył aż 24 bramki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Znalezienie następcy czołowego napastnika ligi nie było jednak proste. Na przestrzeni trzech sezonów wpisywał się on na listę strzelców aż 65 razy. Władze Lecha znów zaryzykowały i wybrały się na łowy do 2. Bundesligi. Stamtąd przywieziono Mikaela Ishaka, który powoli buduje status legendy.
Tuż przed zamknięciem letniego okna transferowego uznano jednak, że jeden napastnik to za mało, by walczyć o najwyższe cele. Już na początku września konkurentem Ishaka do gry w pierwszym składzie został Mohammad Awwad. Izraelczyk trafił na Bułgarską z Maccabi Hajfa.
Na debiut w nowym zespole napastnik nie musiał długo czekać. Na boisku pojawił się podczas starcia z Wartą Poznań. Jego występ nie porwał jednak Dariusza Żurawia. 25 minut, które Awwad otrzymał od trenera, nie przekonały również kibiców. Fani Lecha solidarnie skreślili go po jednym pojedynku.
Wygląda jednak na to, że tym razem sympatycy urzędującego mistrza Polski trafili w samo sedno, gdyż Awwad faktycznie się nie sprawdził. W kolejnych meczach albo wchodził do gry z ławki rezerwowych, albo w ogóle się z niej nie podnosił. Efekt? W trakcie całego sezonu uzbierał on zawrotne 230 minut.
Kariera izraelskiego napastnika z pewnością nie wyglądała tak, jak oczekiwano. Jedyny impuls dał on w swoim trzecim występie, kiedy zaliczył asystę w starciu z Cracovią. Potem było zaś tylko gorzej. Po serii nieudanych spotkań Awwad wylądował nawet w drugoligowych rezerwach poznańskiego zespołu.
Wypożyczenie atakującego na Bułgarską początkowo miało trwać do końca sezonu. 28-latek wyglądał źle do tego stopnia, że skrócono je już w lutym. Awwad wrócił do Maccabi Hajfa, ale Izraela nie podbił.
Po nieudanym powrocie do macierzystego klubu Izraelczyk bronił jeszcze barw Maccabi Petah Tikva, a także Ihud Bnei Sakhnin. Ani w jednym, ani w drugim zespole nie wszedł jednak na oczekiwany przez działaczy poziom. Na przestrzeni dwóch sezonów strzelił tylko cztery gole, co oznaczały nagły koniec.
Na początku lipca 2023 roku szefostwo Ihud Bnei Sakhnin uznało, że dalsza współpraca z piłkarzem nie ma najmniejszego sensu. Jego kontrakt rozwiązano, a on sam został bez klubu. Z racji tego, że ostatnie sezony w wykonaniu Awwada były katastrofalne, znalezienie nowego pracodawcy graniczyło z cudem.
Przez kolejne dwa lata były gracz Lecha przebywał na bezrobociu. Awwad nie mógł znaleźć ekipy aż do lutego 2025 roku. Z jego usług w końcu skorzystało FC Pas, zespół grający w andorskiej elicie. Jednak pochodzący z Izraela napastnik, jak nie strzelał, tak i nadal nie strzela. W pierwszych siedmiu meczach nawet nie pojawił się w kadrze. Szansę dostał w końcówce sezonu. Dorobek? Pięć spotkań, zero goli. Jednym słowem - dramat.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.
Piotr - Sidorowicz
Piotr SidorowiczWczoraj · 17:00
Źródło: własne

Przeczytaj również