Tyle Santos ma zarobić na kolejnym zwolnieniu. Nie do wiary
Fernando Santos został zwolniony z funkcji selekcjonera reprezentacji Azerbejdżanu. Okazuje się, że otrzymał sowitą odprawę.
W czerwcu zeszłego roku Fernando Santos znalazł kolejnego pracodawcę, który uległ magii jego nazwiska. Po okropnych epizodach w reprezentacji Polski i Besiktasie trener przejął kadrę Azerbejdżanu.
Zgodnie z oczekiwaniami 70-letni Portugalczyk co rusz się kompromitował. Jego podopieczni nie zanotowali żadnej wygranej. Zaliczyli zaledwie dwa remisy i dziewięć przegranych.
Czarę goryczy przelała piątkowa porażka z Islandią (0:5). Wyżej kadrę Azerbejdżanu za kadencji Santosa ograła wyłącznie Szwecja (0:6). W poniedziałek selekcjoner stracił pracę.
- Nie mogę nie podziękować prezydentowi związku za szacunek i uwagę, jakie mi zawsze okazywał. Dziękuję narodowi za gościnność i miłość, jaką mi okazał przez cały ten czas. We wrześniu ubiegłego roku przedstawiłem kompleksowy plan z niezbędnymi zmianami. Plan ten był podobny do innych, które opracowałem w poprzednich miejscach pracy. Mam nadzieję, że ten projekt okaże się przydatny dla federacji i będzie stanowił zachętę do niezbędnych inwestycji w rozwój nowych talentów, co pozwoli osiągać lepsze wyniki w przyszłości. Życzę wszystkim powodzenia - powiedział po zwolnieniu.
Choć umowa została rozwiązana za porozumieniem stron, Santos ma otrzymać pełną odprawę zapisaną w kontrakcie. Ten miał obowiązywać przez trzy lata i zawierał opcję przedłużenia o następny rok.
Według lokalnego portalu Futbolinfo 70-letni Portugalczyk ma otrzymać pełną kwotę, którą zarobiłby do końca obowiązywania umowy. Związek chciał negocjować tę kwestię z trenerem, jednak ten pozostał nieugięty. Mowa o sumie czterech milionów manatów. W przeliczeniu to blisko osiem i pół miliona złotych.
Nie wiadomo, jaka będzie kolejna "ofiara" Santosa. Nie można też wykluczyć, że postanowi on przejść na emeryturę. Jego umiejętności są bowiem coraz gorzej oceniane przez sympatyków i ekspertów.