Tak Tymoteusz Puchacz radzi sobie w Unionie Berlin. "On tłumaczy mi z niemieckiego na polski"

Tymoteusz Puchacz był gościem programu "Bundestalk". Piłkarz opowiedział o swoich pierwszych tygodniach w drużynie Unionu Berlin.
Puchacz do stołecznej drużyny dołączył w letnim oknie transferowym. Union zapłacił ze defensora za 3,5 mln euro.
Reprezentant Polski z ekipą z Berlina przygotowuje się do nowego sezonu. Puchacz błyskawicznie musiał przystosować się do realiów, jakie panują w zespole Bundesligi.
- Jest zdecydowanie większa uwaga na dyscyplinę taktyczną. Wszystko musi chodzić jak w zegarku - oznajmił zawodnik.
- Nawet jeśli jest sytuacja po drugiej stronie boiska w narożniku, to ja, choć jestem 90 metrów dalej, to muszę być perfekcyjnie ustawiony. To nie umknie uwadze trenera - dodał.
- Intensywność jest inna. To nie jest tak, że więcej się trenuje. Po prostu piłka szybciej chodzi, więc szybciej musisz się ustawiać i podejmować decyzje. Ćwiczymy schematy, podejście pressingiem. Zajęcia potrafią być długie i intensywne - zaznaczył.
Problem dla Puchacz stanowi bariera językowa. Piłkarz nie mówi po niemiecku, ale ma zamiar szybko nadrobić zaległości.
- Na ten moment komunikuję się w języku angielskim. W drużynie jest Sebastian Podsiadły, który pełnił rolę analityka. On tłumaczy mi z niemieckiego na polski, jeśli chodzi o indywidualne analizy. W szatni generalnie mówię po angielsku. Niemiecki jest podstawowym językiem i na boisku i na odprawach. Dużo z tego łapię. Sporo do mnie dochodzi. Będę się uczył z nauczycielem, bo chcę się biegle komunikować - zakończył.
