Tymoteusz Puchacz wskazał winnego porażki Lecha Poznań. "Stanie i patrzenie na siebie nic nie da"

Lech Poznań w dramatycznych okolicznościach przegrał z Legią 1:2. Tymoteusz Puchacz po meczu wskazał winnego niepowodzenia "Kolejorza".
Legia gola na wagę zwycięstwa strzeliła w doliczonym czasie gry. Dośrodkowanie Filipa Mladenovicia wykończył zupełnie niekryty Rafa Lopes.
- Pilnowałem wtedy Wszołka. Thomas Rogne miał pilnować Lopesa, ale został w strefie. Przy tego typu akcjach musisz w polu karnym kryć jeden na jednego. To są ułamki sekund. To jest czasem metr, który decyduje. Samo stanie i patrzenie wzajemnie na siebie nic ci nie da. A my w tym meczu tracimy dwie bramki w podobny sposób. W ogóle nie możemy doprowadzać do takich sytuacji, że w 93. minucie Legia dośrodkowuje piłkę w nasze pole karne. Że nas jest tam tak mało, w centrum bramki. To jest to, o czym właśnie mówicie, czyli brak wyrachowania, koncentracji. Te nieprzygotowane kontry, z którymi wychodzimy i tracimy piłkę. Tak nie można. Głupie sytuacje, po których przegrywamy mecz - komentował Puchacz w Canal+.
Lech nie potrafił utrzymać dobrej formy z środka tygodnia, gdy wygrał ze Standardem Liege w Lidze Europy. Młody obrońca był przybity z tego powodu.
- Jak nie było szansy wygrać, trzeba było chociaż remisować. Boli bardzo. Ale ja uważam, że takie niepowodzenia budują drużynę, budują jej charakter. Jestem pewien, że wyjdziemy z tego z podniesioną głową. Że będziemy punktować i w lidze, i w pucharach. I że ten dzisiejszy mecz może nas tylko wzmocnić - ma nadzieję Puchacz.
Póki co sytuacja Lecha w lidze jest kiepska. Poznaniacy zajmują dopiero dwunaste miejsce. W ośmiu meczach zdobyli tylko dziewięć punktów.