W Polsce przepadł, odpalił po latach. Obserwuje go 3,5 mln osób
W Polsce się nie przebił, na Słowacji grał poniżej oczekiwań, ale nie przepadł i dziś jest gwiazdą w Indonezji. Egy Maulana Vikri, który niegdyś miał błyszczeć w Lechii Gdańsk, wrócił do domu i zaczął zadziwiać. Umiejętności w końcu dogoniły popularność w sieci.
Na początku lipca 2018 roku faktem stał się jeden z najdziwniejszych ruchów w ówczesnym okienku transferowym w Polsce. Szeregi Lechii Gdańsk zasilił Egy Maulana Vikri. W Indonezji zyskał nawet łatkę nowego Messiego. Transfer ten wywołał w sieci ogromne poruszenie.
Sądząc po reakcjach w internecie, mogło się wydawać, że do Gdańska trafił prawdziwy diament. Sęk w tym, że w Lechii nikt nie potrafił go oszlifować. Młody atakujący przepadł niczym kamień w wodę.
Na przestrzeni trzech lat Vikri rozegrał w Polsce zaledwie 11 meczów. Nie zdobył w nich ani bramki, ani nie zanotował asysty. Do Gdańska przytargał jednak coś innego - przeogromną liczbę nowych obserwujących. Profile Lechii w mediach społecznościowych były zalewane przez indonezyjskich fanów.
Oficjalne konto "Biało-zielonych" na Instagramie do dziś śledzi aż 246 tys. osób, z czego spora część to przybysze z Azji. Lepszymi liczbami mogą się pochwalić tylko Lech Poznań oraz Legia Warszawa. Nie zmienia to jednak faktu, że przygoda atakującego w klubie z Gdańska okazała się totalną porażką.
Pod koniec sierpnia 2021 roku Vikri opuścił Lechię i przeniósł się do Senicy. Później zanotował też krótki epizod w FC ViOn, lecz mimo starań Słowacji nie podbił. Efekt? Ewakuacja i powrót do Indonezji.
Po pięciu latach gry w Europie były piłkarz PKO BP Ekstraklasy w końcu znalazł sobie miejsce na ziemi. I to dosłownie, wszak transfer do Dewa United ze stycznia 2023 roku prawdopodobnie uratował mu karierę. Vikri szybko wywalczył miejsce w składzie i zaczął budować pozycję w lidze.
Pierwsze miesiące w Indonezji przełożyły się na dziesięć spotkań, jedną bramkę i trzy asysty. Vikri, choć rozkręcał się powoli, zdołał osiągnąć poziom gwarantujący mu status gwiazdy tamtejszej Super Ligi. W drugim sezonie otarł się o double-double. Na jego konto trafiło osiem goli oraz siedem asyst.
Jeszcze lepiej 25-latek radził sobie w poprzednich rozgrywkach. Po raz pierwszy w karierze przekroczył granicę dziesięciu trafień w sezonie i wpisywał się na listę strzelców aż 12 razy. Swój dorobek powiększył dodatkowo o siedem ostatnich podań, dzięki czemu zajął szóste miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej. Przed nim znalazło się trzech Brazylijczyków, Hiszpan oraz Argentyńczyk. Vikri, jak na nowego Messiego przystało, był najlepszym Indonezyjczykiem w Super Lidze.
Obecny sezon jest dla byłego gracza Lechii nieco słabszy. Po sześciu występach ma na koncie tylko jedną asystę. Dwie rzeczy pozostają jednak niezmienne. Vikri wciąż stanowi o sile reprezentacji Indonezji. W serwisie Instagram obserwuje go natomiast aż 3,5 mln osób.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.