W tym kraju liga wciąż nie wystartowała. Absurdalny powód
Mijają tygodnie, a andorska ekstraklasa wciąż nie może ruszyć. Tamtejsze kluby nie mogą sobie poradzić z nowymi krajowymi regulacjami.
Andorska ekstraklasa jest jedną z najmniejszych europejskich lig. Liczy sobie 10 ekip. Z tego powodu mogła pozwolić sobie na nieco późniejszy start. Zamierzała ruszyć 13 września.
Tego terminu nie udało się jednak dotrzymać. Nie udało się dotrzymać również kolejnego. Rozgrywki miały bowiem rozpocząć się od trzeciej kolejki. Teraz mówi się o piątej serii gier.
Wszystko z uwagi na zaostrzenie wymogów dotyczących zezwoleń na pracę dla piłkarzy spoza Unii Europejskiej. Wymagają one od zawodników posiadania co najmniej sześciu lat doświadczenia.
Około 30-40 nowych zawodników, którzy latem przenieśli się do andorskich drużyn, nie mogło zatem zostać zarejestrowanych. Siedem z 10 zespołów nie może uzbierać podstawowej jedenastki.
Do tego policja udała się na trening Penyi Encarnady, a następnie zatrzymała 12 niespełniających regulacji piłkarzy. Zawodnikom wlepiono kary od trzech do sześciu tysięcy euro. Służby mają odwiedzać kolejne kluby.
Wszystko przez skargę, którą władze regionu złożyły do inspekcji pracy. Miejscowa federacja zareagowała. Na czas nieokreślony zamknęła wszystkie obiekty sportowe w kraju i zawiesiła treningi.
Specjalne zezwolenie na grę na arenie Estadi de la FAF w Encamp dostała FC Andorra. Występuje bowiem w hiszpańskich rozgrywkach. Związek nie zamierza jednak czynić następnych wyjątków.
Jak dotychczas rozegrano wyłącznie mecz o Superpuchar Andory. Inter Escaldes przegrał z Athletikiem Escaldes. W podstawowym czasie spotkania było 2:2, zaś w konkursie rzutów karnych 3:5.