Wielka tragedia. Nie żyje hiszpański trener i jego córki

Tragedia w Indonezji. Zginął hiszpański trener Fernando Martin. Wraz z nim śmierć poniosły jego córki.
Fernando Martin pracował w Valencii od wielu lat. Sprawował mnóstwo stanowisk. A całkiem niedawno spełniło się jego marzenie o samodzielnej pracy z zespołem.
44-latek został trenerem kobiecej drużyny rezerw. W ostatnich dniach korzystał z zasłużonego wypoczynku, z okazji świąt Bożego Narodzenia wyjechał z bliskimi do Indonezji.
W minionych dniach Martin, jego żona oraz cztery córki wybrali się w rejs statkiem turystycznym. Niestety, w trakcie podróży przez Park Narodowy Komodo doszło do tragedii.
Statek turystyczny Putri Sakinah z 11 osobami na pokładzie przewrócił się i zatonął na Morzu Flores, w okolicy wyspy Padar. Siedem osób, które znajdowały się na deku, udało się uratować. W tym gronie znalazły się żona Martina i jedna z jego córek. Cztery osoby, które przebywały wówczas w kabinie - 44-latek i jego trzy córki - zginęły.
Informacje napływające z indonezyjskich mediów niedługo później potwierdziła Valencia. Szkoleniowca pożegnano w poruszającym wpisie opublikowanym na klubowej stronie.
- Valencia jest głęboko zasmucona śmiercią Fernando Martina i trójki jego dzieci w strasznym wypadku statku turystycznego w Indonezji, co potwierdziły lokalne władze. W tym trudnym dla wszystkich czasie klub pragnie przekazać swoje wsparcie i kondolencje rodzinie, przyjaciołom i bliskim zmarłych - przekazano.
W miejscu tragedii trwa akcja poszukiwawcza. Miejscowi rybacy odnaleźli jedno z ciał w odległości jednej mili morskiej w odległości od wraku statku turystycznego.
Wszczęto również śledztwo. Ustalane są przyczyny wypadku. Najwięcej mówi się o awarii silnika i trudnych warunkach atmosferycznych w postaci wzburzonych fal.