Włoski klub ogłosi bankructwo! Niedawno był polską kolonią
Los Brescii jest właściwie przypieczętowany. Włoski klub nie tylko spadnie z Serie B, lecz także nie przystąpi do rywalizacji w Serie C.
Kilka tygodni temu dobiegł końca sezon Serie B. Według rozstrzygnięć z 13 maja Brescia się utrzymywała, Frosinone i Salernitanę czekała batalia w play-oucie, a Sampdoria, Citadella i Cosenza spadały z ligi!
Niebawem okazało się, że ekipa Bartosza Bereszyńskiego może powstać z martwych. Wszystko przez problemy Brescii. Wymiar sprawiedliwości orzekł, że w lutym ekipa nie wypłaciła terminowo wynagrodzeń.
Zgodnie z regulaminem rozgrywek klubowi powinny zostać odjęte cztery punkty. Wówczas Brescia spadłaby do Serie C, Frosinone utrzymałoby się w Serie B, zaś miejsce w play-oucie przypadłoby Sampdorii.
Oficjalnego potwierdzenia wciąż brakuje, gdyż sprawą w trybie pilnym zajmuje się sąd najwyższej instancji. Wydaje się jednak, że to jedynie formalność. W międzyczasie na jaw wyszły jednak następne brudy.
Okazało się, że kierowana przez Massimo Celilno Brescia nie wypłaciła pracownikom pensji również w ostatnich dwóch miesiącach. Mowa o kwocie trzech milionów euro. Termin płatności mijał w piątkowe popołudnie i wszystko wskazuje na to, że nie został dotrzymany.
Niedotrzymanie tej daty jednoznacznie wskazuje na gotowość klubu do ogłoszenia bankructwa. Tym samym klub może zniknąć z piłkarskiej mapy Włoch po 114 latach. Teraz możliwe są tylko dwa scenariusze.
Wciąż istnieje możliwość, że klub znajdzie nowego właściciela, który pokryje długi i wystartuje z klubem w Serie C. Jest na to jednak bardzo mało czasu. Bardzo prawdopodobne pozostaje wobec tego oficjalne ogłoszenie upadłości i rozpoczęcie działalności na nowo w Serie D.
Sam Cellino nie słynie z ręki do klubów. Z żadnym z dotychczas posiadanych nie osiągał dużych sukcesów. W latach 1992-2014 był włodarzem Cagliari, z kolei w latach 2014-2017 był sternikiem Leeds United.
W przeszłości w Brescii grało siedmiu polskich graczy. Mowa o Marku Koźmińskim, Kamilu Królu, Bartoszu Salamonie, Tomaszu Kupiszu, a ostatnio też Jakubie Łabojce, Filipie Jagielle i Marcinie Listkowskim.