Wściekli piłkarze interweniowali u Probierza. Chaos na dobę przed meczem z Finlandią [NASZ NEWS]
Michał Probierz impulsywną decyzją o zabraniu opaski Robertowi Lewandowskiemu wsadził na minę swoich zawodników. Ci wściekli się i poszli do niego w poniedziałkowy wieczór, aby PZPN odkręcił zamieszanie, jakie wywołał jeden z artykułów po konferencji prasowej selekcjonera. Afera i kompromitacja na cały kraj. To jest to słynne działanie dla dobra drużyny na dobę przed arcyważnym meczem z Finlandią.
Chwilę po najgłośniejszej konferencji prasowej selekcjonera w XXI wieku pojawił się tekst Przeglądu Sportowego, który wskazał na Radę Drużyny jako tych, którzy dali zielone światło Probierzowi na pozbawienie opaski "Lewego". Palec powędrował na Piotra Zielińskiego, Jana Bednarka, Jakuba Kiwiora i Przemysława Frankowskiego.
Informacja wywołała wściekłość wewnątrz drużyny. Piłkarze poczuli się wykorzystani, bo to na nich skupiła się krytyka. Najpierw na całym zespole, który według różnych opisów miał klaskać i wpaść w euforię po decyzji trenera, potem stricte na czwórce piłkarzy. "Emisariuszy", jak opisywał Przegląd…
W poniedziałkową noc, przed północą czasu fińskiego, kilku zawodników poszło do Probierza, aby PZPN odkręcał narrację, że to oni wzniecili bunt i podpisali wyrok na Lewandowskiego. Zdementował, że Rada Drużyny miała z tym cokolwiek wspólnego skoro takiego spotkania w ogóle nie było. Chwilę później, po północy czasu fińskiego, na X wskoczył komunikat, który wywołał gigantyczną krytykę działań selekcjonera i federacji.
Zamiast rozmawiać o taktyce, odpoczywać, skupiać się na najważniejszym meczu w eliminacjach, piłkarze gasili wzniecone pożary. Na konferencji prasowej Probierz powtarzał, że to w stu procentach jego decyzja, ale oparta na rozmowach z piłkarzami i członkami sztabu. W takim razie jeśli nie Rada Drużyny, to którzy piłkarze chcieli pozbawić opaski Lewandowskiego? Probierz nie konsultował tego z "zarządem" kadry? Wygląda to wszystko fatalnie.
Zamiast spokoju jest gigantyczna afera i jeden temat, który wzniecił selekcjoner uznając, że tej sprawy nie można załatwić na spokojnie, polubownie. W inny sposób niż telefon do Lewandowskiego w niedzielny wieczór, gdy ten - jak mówił w wywiadzie dla WP - usypiał dzieci.
Dziś wszystko płonie, bo Probierz zachował się jak piroman. Jednym ruchem upokorzył Lewandowskiego, kompletnie rozmontował atmosferę i wizerunek kadry. Dementowany artykuł Przeglądu to tylko konsekwencja niedzielnej decyzji i fatalnego timingu. Gdzie słono opłacani doradcy? Komunikacja PZPN szoruje po dnie.
Szambo oblało wszystkich. To oczywiście dało się łatwo przewidzieć. Przed kompletną dyskwalifikacją selekcjonera chroni go jeszcze wynik w Helsinkach.