Wstyd, hańba, żenada! Lech ośmieszony na Gibraltarze

Tego nikt się nie spodziewał! Lech Poznań całkowicie skompromitował się w czwartkowym meczu Ligi Konferencji. Mistrzowie Polski przegrali na Gibraltarze 1:2 z Lincoln Red Imps.
Lech na papierze wydawał się murowanym faworytem meczu na Gibraltarze, nawet po tym jak Niels Frederiksen wystawił rezerwowy skład. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna.
Już w 13. minucie zawodnicy Lincoln Red Imps byli o włos od wyjścia na prowadzenie. Tjay De Barr mógł wykończyć kontrę gospodarzy, lecz trafił jedynie w poprzeczkę.
Odpowiedź Lecha nadeszła dziewięć minut później. Joao Moutinho dośrodkował z rzutu rożnego, a Yannick Agnero także trafił w poprzeczkę. Po chwili napastnik zmarnował jeszcze jedną okazję.
W 33. minucie byliśmy świadkami prawdziwej sensacji. Kike Gomez dostał piłkę w polu karnym, uderzył niemal prosto w Bartosza Mrozka, ale golkiper Lecha nie zdołał obronić tego strzału.
"Kolejorz" przed przerwą nie był w stanie wyrównać, a w szeregach mistrzów Polski robiło się coraz bardziej nerwowo. Dowodem była czerwona kartka dla kierownika drużyny, Mariusza Skrzypczaka.
Po przerwie niewiele brakowało, aby ekipa z Gibraltaru trafiła na 2:0. Z rzutu wolnego w poprzeczkę uderzył Nano, dobitka Dabo wylądowała w siatce, ale zawodnik Lincoln Ted Imps był na spalonym.
Ta sytuacja jakby obudziła Lecha. Mistrzowie Polski razili jednak nieskutecznością. W poprzeczkę trafił Bryan Fiabema, a słupek obił Taofeek Ismaheel.
Choć na boisku pojawili się choćby Mikael Ishak i Luis Palma, to Lech długo bił głową w mur. W 75. minucie "Kolejorzowi" pomógł bramkarz rywali. Jaylan Hankins w niegroźnej sytuacji trafił w głowę Pablo Rodrigueza, a rzut karny na gola zamienił Ishak.
Gospodarze wcale nie byli tym jednak podłamani. Wręcz przeciwnie - atakowali, a w 88. minucie Mrozka pokonał Rutjens i największa sensacja tego sezonu w Lidze Konferencji stała się faktem! Lech przegrał 1:2, kompromitując się na całej linii.