Wymiatał w słynnym klubie, potem szokująco przepadł. Dziś ma 39 lat i rapuje
Był jedną z pereł FC Porto. Rozegrał w jego barwach trzy sezony i za każdym razem sięgał po koronę strzelców. Jackson Martinez zapracował w Portugalii na miano prawdziwego kozaka. Po zmianie otoczenia nie było już jednak tak dobrze. Zawiódł w wielkim klubie, nie poradził sobie nawet w Chinach. Obecnie ma 39 lat i prowadzi... karierę rapera.
Najlepszy okres w karierze Jacksona Martineza przypada na lata 2012-2015. W tym czasie był on związany z FC Porto, w barwach którego grał niczym natchniony. Snajper zachwycał już w debiutanckim sezonie. Im dalej jednak w las, tym lepiej. Piłkarz został oszlifowany przez portugalski klub jak mało kto.
Martinez rozegrał w barwach FC Porto trzy pełne sezony. W każdym z nich sięgał po koronę króla strzelców krajowej ekstraklasy. Ponadto, razem z klubem zdobył mistrzostwo Portugalii oraz dwa Superpuchary. W koszulce "Smoków" zaliczył 136 występów, w których strzelił 92 gole i zanotował 13 asyst.
Snajper błyszczał nie tylko na lokalnym podwórku. Zachwycał także w Lidze Mistrzów. Będąc zawodnikiem FC Porto, zdobył w rozgrywkach w sumie 12 bramek. Co więcej, w tym samym czasie zaczął otrzymywać regularne powołania na zgrupowania reprezentacji Kolumbii. W narodowych barwach nie był jednak tak skuteczny jak w klubie.
Po świetnym czasie w portugalskiej ekstraklasie przyszedł czas na nowe wyzwania. W lipcu 2015 roku działacze Atletico Madryt pilnie poszukiwali zastępstwa dla nieskutecznego Fernando Torresa oraz Mario Mandzukicia, który odszedł do Juventusu. W rezultacie Martinez trafił do stolicy Hiszpanii za 35 milionów euro, a z jego transferem wiązano ogromne oczekiwania.
Kolumbijczyk zaczął od bezbarwnego debiutu w wygranym 1:0 meczu pierwszej kolejki sezonu 2015/16 La Liga przeciwko Las Palmas. Wybiegł na boisko w wyjściowym składzie, rozegrał 59 minut i został zmieniony przez Fernando Torresa. Kolejny występ Martineza był znacznie lepszy - w ligowym spotkaniu z Sevillą, które Atletico wygrało 3:0, zagrał zaledwie 12 minut i zdołał zdobyć bramkę.
W kolejnych występach snajpera na próżno szukać pozytywów. Kolumbijczyk miał problemy ze skutecznością, regularnie zaczynając spotkania na ławce rezerwowych. Gdy wybiegał na boisko w podstawowym składzie, wcale nie było lepiej. Do bramki trafił dopiero 21 października 2015 roku w wygranym 3:0 meczu grupowym Ligi Mistrzów przeciwko FC Astanie, czyli prawie dwa miesiące po debiutanckiej bramce.
Pod koniec listopada 2015 roku Martinez nabawił się urazu stawu skokowego, przez który wypadł na około miesiąc. Wnioski nasuwały się same. Kolumbijczyk był kompletnie nieprzydatny dla zespołu i musiał odejść. Działacze Atletico nie zamierzali czekać i sprzedali go już na początku lutego, czyli niecałe siedem miesięcy po transferze z FC Porto.
Martinez trafił do chińskiego Guangzhou Evergrande. O dziwo hiszpański klub zdołał jeszcze na nim zarobić, sprzedając go za 42 miliony euro. Wydawało się, że po przenosinach do Azji snajper zdoła odbudować swoją formę. Jego pierwsze występy faktycznie wyglądały obiecująco - w dziesięciu meczach zdobył trzy bramki i zaliczył dwie asysty.
Nad karierą Kolumbijczyka ponownie jednak zawisły czarne chmury. Niecałe trzy miesiące po transferze nabawił się on urazu stawu skokowego, przez który pauzował 21 spotkań. Po wyleczeniu kontuzji pełnił rolę rezerwowego, dostawał same ochłapy i wielokrotnie znajdował się poza meczową kadrą. Zaliczył sześć występów, strzelił gola i doznał kolejnej kontuzji.
Przed końcem sezonu Martinez ponownie miał problemy ze stawem skokowym. Tym razem okazały się ona poważniejsze i ciągnęły się za nim przez prawie dwa lata. Gdy już zdołał wrócić do pełni zdrowia, nie było dla niego miejsca w kadrze Guangzhou Evergrande. W efekcie został dwukrotnie wypożyczony do portugalskiego Portimonense.
Po kilku miesiącach na Półwyspie Iberyjskim chiński klub zdecydował się rozwiązać kontrakt Kolumbijczyka, przez co ten zasilił szeregi Portimonense za darmo. Był to ostatni zespół napastnika w sportowej karierze. Przez dwa sezony rozegrał w jego barwach 54 spotkania, w których zdobył 12 bramek i zaliczył trzy asysty. W sierpniu 2020 roku ogłosił przejście na emeryturę. Po odwieszeniu butów na kołek oddał się swoim pasjom - przykładowo, w wieku 39 lat realizuje się jako… raper.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Ciekawostki: Piłka Zagraniczna", w którym piszemy o obecnych, byłych, czy niedoszłych gwiazdach futbolu, których historia zasługuje na przypomnienie.