"Zabijemy cię, jesteś ch***m". Wstrząsający atak na młodego arbitra

"Zabijemy cię, jesteś ch***m". Wstrząsający atak na młodego arbitra
Dziurek / shutterstock.com
Polscy sędziowie muszą mierzyć się z wieloma trudnymi sytuacjami. O niepożądanych incydentach opowiedzieli Artur Obłękowski z Mazowieckiego ZPN oraz Paweł Raczkowski, szef sędziów mazowieckiego związku, którzy porozmawiali z Markiem Wawrzynowskim z Przeglądu Sportowego Onet.
Sędziowie niestety muszą pracować pod ogromną presją. Nawet arbitrzy w młodym wieku są narażeni na bardzo niewybredne komentarze na swój temat.
Dalsza część tekstu pod wideo
Marek Wawrzynowski przypomniał sytuację, w której 18-latka sędziowała w Piastowie spotkanie 14-latków. W trakcie rywalizacji była obrażana przez rodziców piłkarzy. Artur Obłękowski zdradził, że nazwano ją choćby "pie***loną blondyną".
Nie był to jedyny skandaliczny incydent z udziałem arbitra z młodego pokolenia. W Tarczynie doszło do ataku na 18-letniego sędziego, któremu grożono śmiercią.
- W Tarczynie podczas meczu klasy B piłkarze miejscowego UKS zachowywali się bardzo agresywnie wobec 18-letniego sędziego - zaczął Raczkowski na łamach Przeglądu Sportowego Onet.
18-letni arbiter miał w 22. minucie pokazać żółtą kartkę za faul. Piłkarzom i kibicom nie spodobała się ta decyzja, co napędziło spiralę nienawiści. Sędzia miał być "wyzywany od najgorszych".
- W przerwie meczu bał się i myślał o zakończeniu spotkania. Postanowił kontynuować, bo na stadion przyjechał patrol policji, który zresztą wezwała obecna na meczu mama sędziego. Sędzia poprosił, żeby nie odjeżdżali. W 57. minucie za wulgaryzmy kierowane bezpośrednio do niego dał dwie czerwone kartki i w tym momencie musiał zakończyć mecz. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie, na szczęście rywale, z klubu Urzecze Gassy, pomogli sędziemu, chronili go, nie dali go zlinczować na boisku - opowiedział dalej Artur Obłękowski.
- Natomiast miejscowi nie dali mu dojść do szatni, blokowali drogę. Krzyczeli: "Zabijemy cię, zginiesz, jesteś ch***". On tylko chciał dojść do szatni, żeby się przebrać, podpisać dokumenty. Gdy już się przebierał, zawodnicy z Tarczyna walili w jego ścianę, wygrażali. Nie chcieli mu dać wyjechać ze stadionu. W końcu udało mu się opuścić obiekt w eskorcie policji. Całe szczęście, że był z mamą, która mu pomogła. Ale sam fakt, że musiała bać się o zdrowie swojego dziecka, jest niewyobrażalny - dodał pracownik Mazowieckiego ZPN.
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiWczoraj · 12:49
Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Przeczytaj również