Zaskakująca porażka Arki Gdynia. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, Odra Opole z kompletem punktów
W niedzielnym meczu 7. kolejki Fortuna I Ligi Arka Gdynia niespodziewanie przegrała z Odrą Opole 1:2 (0:0). Bramki zdobywali Hubert Adamczyk dla drużyny gospodarzy i Mateusz Kamiński oraz Michal Klec dla gości.
Mecz rozpoczął się dość spokojnie. W 10. minucie pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie piłkarze Arki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przed świetną okazją bramkową stanął Martin Dobrotka, lecz uderzył z woleja nieczysto i w efekcie zupełnie niecelnie.
Niedługo później błysnął aktywny od pierwszego gwizdka Hubert Adamczyk. Rozgrywający Arki oddał groźny strzał z okolic pola karnego, pomylił się nieznacznie. W odpowiedzi przebudzili się goście, jednak na posterunku był golkiper gdynian Kacper Krzepisz.
Z biegiem czasu rosła optyczna przewaga Arkowców. Świetnie spisywał się Omran Haydary, który sprawiał rywalom problemy efektownym i efektywnym dryblingiem. Gospodarze długo jednak nie potrafili oddać celnego strzału na bramkę Odry. W końcu zrobił to w 40. minucie Adamczyk, lecz Kalinowski nie dał się zaskoczyć. Przed przerwą piłka znalazła się w siatce bramki opolan, tyle że zanim Haydary ją tam umieścił, sędzia odgwizdał faul Milewskiego. Do szatni oba zespoły zeszły więc przy bezbramkowym remisie.
Drugą połowę Arkowcy powinni rozpocząć od wyjścia na prowadzenie. Adamczyk doskonale dorzucił do Czubaka, ten strzelił głową, ale futbolówka zatrzymała się na słupku. Po chwili przewrotki próbował Haydary, jednak trafił nieczysto. Groźnie było też pod bramką Krzepisza - golkiper Arki musiał interweniować w 51. minucie po potężnym strzale z dystansu autorstwa Tkocza.
W 55. minucie Krzepisz stanął przed jeszcze trudniejszym zadaniem, bo sędzia chwilę wcześniej wskazał na rzut karny po faulu wahadłowego Arki Mateusza Stępnia. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Maciej Urbańczyk, lecz Krzepisz wyczuł jego zamiary i obronił to uderzenie. Odra zmarnowała więc doskonałą szansę, by objąć prowadzenie.
Opolanie poczuli jednak krew i dążyli do zdobycia bramki, co w końcu im się udało. W 64. minucie Krzepisz błysnął po raz kolejny broniąc uderzenie z dystansu, ale kilkadziesiąt sekund później nie sięgnął już piłki po strzale Kamińskiego, który wykorzystał niezrozumiałą wręcz bierność zawodników Arki.
Stracony gol motywująco podziałał na gdynian. W 70. minucie Adamczyk wpadł w pole karne gości i mocnym, przytomnym strzałem wyrównał stan meczu na 1:1. Kilka minut później Arka mogła znów zaskoczyć Odrę, lecz w polu karnym przyjezdnych źle zachował się rezerwowy Jerzy Tomal. Tomal miał zresztą kolejną szansę z niedużej odległości, ale tym razem jego uderzenie odbił Kalinowski.
Napór Arki trwał. W 80. minucie bramkarza Odry minął Adamczyk, po czym zgubił piłkę i golkiper ostatecznie wybił ją na rzut rożny. Tuż po tym zdarzeniu z linii pola karnego kropnął Gol - opolan drugi raz w tym meczu uratował słupek.
Multum niewykorzystanych sytuacji zemściło się na Arce. W ostatniej akcji spotkania Odra strzeliła bramkę na 2:1 po strzale Michala Kleca. Opolanie niespodziewanie wygrali w Gdyni i wracają na południe Polski z kompletem punktów.