Żewłakow ujawnił kulisy zaskakującego ruchu Legii. "Dostałem telefon"
Michał Żewłakow uchylił rąbka tajemnicy w sprawie działań Legii Warszawa na rynku transferowym. Dyrektor sportowy stołecznych opowiedział w programie Liga+ Extra, w jakich okolicznościach Antonio Colak trafił na Łazienkowską.
Na początku tego sezonu Jean-Pierre Nsame był najskuteczniejszym graczem Legii. Pod koniec sierpnia snajper doznał poważnej kontuzji w meczu z Cracovią.
"Wojskowi" awaryjnie ściągnęli Antonio Colaka. Chorwat miał wcześniej trafić do Ekstraklasy, ale do Górnika. Stawił się już nawet na testach medycznych w Zabrzu.
Michał Żewłakow zdradził, że nie był zaangażowany w te negocjacje, ponieważ był zajęty rozmowami na temat przedłużenia umowy Steve'a Kapuadiego. Za sprowadzenie Colaka odpowiadał Fredi Bobić.
- Dzień po meczu Cracovia - Legia, gdzie kontuzji doznał Jean-Pierre Nsame, w ekspresowym tempie szukaliśmy możliwości pozyskania napastnika. Ja w tym czasie pracowałem przy przedłużeniu kontraktu Steve'a Kapuadiego. Jeśli chodzi o napastnika, to tam działał Fredi Bobić - ujawnił Żewłakow na antenie Canal+ Sport.
- Przyznam szczerze, tamtego dnia dostałem około godziny 17:00 telefon od dyrektora Górnika. I troszkę byłem zaskoczony, bo wtedy się dowiedziałem, że tak naprawdę wyciągnęliśmy napastnika z badań medycznych w Zabrzu. Porozmawiałem z Fredim, wszystko się potwierdziło. Ja nie wiem, czy w momencie, kiedy Legia wysyłała ofertę do Antonio Colaka, a to robił Bobić, czy on wiedział, że piłkarz jest w Zabrzu na testach medycznych. Natomiast w momencie, kiedy Colak już wyjechał z Zabrza, to nawet gdybyśmy powiedzieli, że jesteśmy transparentni i z niego rezygnujemy, to nie wiem, czy on miałby powrót do Górnika - dodał dyrektor Legii.
Colak dotychczas wystąpił w dwóch meczach Legii. Na razie napastnik jest rezerwowym w układance Iordanescu.
Stołeczni zajmują obecnie siódme miejsce w ligowej tabeli. Ich najbliższym rywalem będzie Jagiellonia Białystok.