Zieliński uratował Polaków! Kompromitacja była blisko

Reprezentacja Polski zwycięstwem zakończyła rywalizację w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata. Biało-czerwoni mieli ogromne problemy z Maltą, lecz ostatecznie wygrali 3:2.
Podopieczni Jana Urbana byli zdecydowanymi faworytami spotkania z Maltą. W trzeciej minucie szczęścia próbował Slisz, lecz po jego strzale dobrze interweniował Bonello.
Polacy mieli do przerwy spore problemy z Maltańczykami. Efektem były między innymi żółte kartki dla Przemysława Wiśniewskiego i Nicoli Zalewskiego. Ten drugi nie zagra przez to w pierwszym meczu barażowym.
Na pierwszą groźniejszą akcję biało-czerwonych trzeba było poczekać do 22. minuty, kiedy Zalewski uderzył obok słupka. 10 minut później Polska wreszcie wyszła na prowadzenie. Po dośrodkowaniu Piotra Zielińskiego z rzutu wolnego do siatki trafił Robert Lewandowski.
Gdy wydawało się, że to uspokoi grę naszej kadry, Malta doprowadziła do błyskawicznego wyrównania. Po błędach Kędziory i Kiwiora sam na sam z Drągowskim znalazł się Mbong. Polski bramkarz obronił to uderzenie, ale po dwóch dobitkach Irvina Cardony piłka zatrzepotała w siatce.
Po przerwie biało-czerwoni z dużym animuszem ruszyli do ataku. Dobre okazje marnowali Lewandowski oraz Jakub Kamiński, których uderzenia były nieznacznie niecelne.
W 59. minucie Polacy wrócili na upragnione prowadzenie. Strzał Lewandowskiego zablokowano, lecz piłka trafiła jeszcze do Pawła Wszołka, który nie miał problemów z wykończeniem akcji.
Gdy po chwili do siatki trafił Karol Świderski, wydawało się, że jest już po meczu. Do akcji wkroczył jednak VAR. Gola dla Polski anulowano, bo chwilę wcześniej Jakub Kiwior faulował jednego z rywali w polu karnym.
W efekcie zamiast 3:1 dla Polski zrobiło się 2:2. Gospodarze dostali bowiem "jedenastkę", a stuprocentowej sytuacji nie zmarnował Teddy Teuma. Później Maltańczycy mogli nawet prowadzić, ale po błędzie Kiwiora strzał Overenda obronił na szczęście Drągowski.
W 85. minucie na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Piotr Zieliński. Rykoszet zmylił maltańskiego bramkarza i piłka zatrzepotała w siatce. Po pomocniku biało-czerwonych nie było widać radości, co najwyżej wielką ulgę.
Arbiter doliczył aż 10 minut, ale w końcówce wynik na Malcie już się nie zmienił, mimo że biało-czerwoni nie potrafili utrzymać kontroli nad boiskowymi wydarzeniami. Koniec końców wygrali jednak 3:2 i przybliżyli się do pierwszego koszyka w losowaniu baraży. W nich niezależnie od rywala trzeba będzie jednak zagrać o niebo lepiej, aby myśleć o awansie na najbliższy mundial.