Piłkarskie przekręty: Jak sędziowie doprowadzili Koreę Południową do półfinału Mistrzostw Świata?

Piłkarskie przekręty: Jak sędziowie doprowadzili Koreę Południową do półfinału Mistrzostw Świata?
Dejan Djunderski/shutterstock.com
Polskim kibicom Mistrzostwa Świata z 2002 r. nie mogą się dobrze kojarzyć. „Biało-czerwoni” przegrali z Koreą Południową na otwarcie turnieju i nie wyszli z grupy. Nasi pogromcy i jednocześnie współgospodarze mundialu doszli zaś do półfinału, co nie byłoby możliwe bez wydatnej pomocy nieuczciwych sędziów. Mecze Koreańczyków w 1/8 oraz 1/4 finału przebiegały w atmosferze skandalu, a z awansu ograbiono kolejno Włochów i Hiszpanów.
Nikt nie przypuszczał, że Korea Południowa, organizująca mistrzostwa wspólnie z Japonią, odegra na nich znaczącą rolę. Z „polskiej” grupy miała – oczywiście oprócz nas – wyjść jeszcze Portugalia, tymczasem Koreańczycy z siedmioma punktami okazali się najlepsi i rozbudzili nadzieje swoich kibiców na historyczny sukces.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gdzieś jednak uznano, że bez odpowiedniego wsparcia arbitrów, azjatycka drużyna nie zdoła przejść kolejnych rywali. Pierwsi o „ścianach pomagających gospodarzom” przekonali się w 1/8 finału Włosi.

„Najgorszy sędzia wszech czasów” w akcji

Do sędziowania spotkania 1/8 finału pomiędzy Koreą Południową, a Włochami wyznaczono Byrona Moreno z Ekwadoru, słynącego z bezkompromisowego sędziowania i zamiłowania do szastania kartkami. Włosi szybko mogli się zorientować, że nie będzie to łatwe starcie.
W pierwszych minutach meczu arbiter podyktował kontrowersyjny rzut karny po przepychankach w szesnastce, jakie zawsze towarzyszą wrzutkom ze stałych fragmentów gry. Koreańczycy nie objęli jednak prowadzenia, bo intencje strzelca wyczuł Gianluigi Buffon. W 18. minucie bramkę dla Włoch zdobył Christian Vieri, co uruchomiło lawinę katastrofalnych decyzji Moreno. Nie widział, a raczej nie chciał widzieć brutalnie grających Azjatów.
Gdy wydawało się, że nawet z pomocą sędziego Korei nie uda się awansować, tuż przed końcem spotkania gospodarze doprowadzili do wyrównania. Doszło do dogrywki, w której posypały się kolejne skandaliczne decyzje. Najpierw ekwadorski sędzia postanowił wyrzucić z boiska... faulowanego w polu karnym Francesco Tottiego. Zamiast oczywistej jedenastki dla „Squadra Azzurra”, grający z żółtą kartką piłkarz AS Roma otrzymał drugi kartonik za rzekome symulowanie i musiał opuścić boisko.
Włochom nie uznano również prawidłowej bramki Damiano Tommassiego, bo zespół sędziowski dopatrzył się niewidzialnego ofsajdu. Wściekły trener Giovanni Trapattoni z niedowierzaniem uderzał w szybę, za którą znajdowali się przedstawiciele FIFA. Zanim doszło do rzutów karnych, Koreańczycy wykorzystali defensywne gapiostwo rozgoryczonych rywali i przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
„To najgorszy sędzia wszech czasów” – grzmiała na okładce La Gazzetta Dello Sport. „Sędziował, by wyeliminować Włochów, to bandyta” – nie przebierał w słowach obrońca Christian Panucci. Słowa piłkarza okazały się prorocze. Byron Moreno w 2011 r. został zatrzymany przez amerykańskie służby za... przemyt narkotyków.
Wcześniej, niedługo po mistrzostwach w Azji, szalał w lidze ekwadorskiej, m.in. przedłużając spotkanie tak długo, aż przegrywający zespół nie odwrócił losów meczu. Władze tamtejszej ligi uznały, że nieuczciwy arbiter przekracza wszelkie granice i odsunęły go od prowadzenia spotkań. Moreno popadł w konflikt z ekwadorską federacją i sam zadecydował o zakończeniu kariery sędziego. W pamięci kibiców pozostanie jednak na zawsze. Włosi do dziś uznają ten mecz za największy skandal w historii FIFA.

Plaga egipska

Reprezentacja Włoch pożegnała się z mistrzostwami w 1/8 finału, a w kolejnej fazie o sprzyjaniu gospodarzom przekonali się Hiszpanie. Ćwierćfinał sędziował Gamal Ghandour z Egiptu. Cały świat widział skandal w poprzedniej rundzie, więc piłkarze „La Furia Roja” mogli być przygotowani na najgorsze. I faktycznie, egipski arbiter postanowił pójść w ślady ekwadorskiego kolegi po fachu, nachalnie sprzyjając Koreańczykom.
Scenariusz wyglądał podobnie. Gwizdek sędziego milczał przy ewidentnych faulach, chętnie za to w górę wędrowały chorągiewki jego asystentów przy wydumanych spalonych. W regulaminowym czasie gry Ghandour nie uznał Hiszpanom prawidłowo zdobytej bramki przez Rubena Baraję. W dogrywce powtórzył absurdalną decyzję, tym razem po celnym trafieniu Fernando Morientesa. Hiszpanie zostali ograbieni z półfinału. Doszło do rzutów karnych, w których pomylił się Joaquin, a Koreańczycy sensacyjnie awansowali dalej. Jednak nawet w konkursie jedenastek nie obyło się bez kontrowersji.

Wszyscy przeciwko Korei

W półfinale gospodarze zmierzyli się z reprezentacją Niemiec. Tym razem do sędziowania wybrano uznanego, europejskiego arbitra. Pochodzący ze Szwajcarii Urs Meier nie wpłynął w żaden sposób na rezultat spotkania, a Niemcy awansowali do finału po trafieniu Michaela Ballacka. Korei przypadł udział w starciu o 3. miejsce z Turcją.
Jawny przekręt w ubiegłych fazach turnieju, bezczelne sprzyjanie grającym agresywny futbol gospodarzom doprowadziło do tego, że cały świat trzymał kciuki za turecki zespół. Choć z gwizdkiem znów biegał sędzia z egzotycznego kraju, Kuwejtczyk Saad Mane, Turkom udało się bez kontrowersji zdobyć brąz po szalonym meczu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2, a pierwszy gol padł już w... 11. sekundzie.
Katastrofalne sędziowanie na azjatyckim mundialu na zawsze zapisało się na czarnych kartach historii piłki nożnej. W 2015 r., gdy kolejnych działaczy FIFA zatrzymywano za korupcję, Byron Moreno powiedział, że przedstawiciele najwyższych piłkarskich władz mieli wiedzę o ustawianiu spotkań na MŚ w Korei i Japonii. Znów wybuchł skandal, a szef włoskiej delegacji na tamten mundial, Raffaelle Ranucci wprost mówił, że przewidywania o nieuczciwości były słuszne, a cała afera miała podłoże sportowo-ekonomiczno-polityczne.
Kolejne Mistrzostwa Świata zaplanowano w Katarze, przez co słychać głosy, że po dwudziestu latach mogą wrócić najgorsze demony i wspomnienia. Biorąc pod uwagę, w jaki sposób organizacja mundialu trafiła w ręce Katarczyków, obawy wydają się być niestety uzasadnione.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również