Przewidywany skład na Polska - Islandia. Plan Paulo Sousy się sypie. Selekcjoner wdroży nowe rozwiązania

Przewidywany skład na Polska - Islandia. Plan Paulo Sousy się sypie. Selekcjoner wdroży nowe rozwiązania
Press Focus
Do tej pory Paulo Sousa we wszystkich meczach, w których prowadził reprezentację Polski, wystawiał do gry co najmniej dwóch napastników. W ostatnich tygodniach jego plan zaczął się jednak mocno sypać. Czy selekcjoner na tydzień przed pierwszym meczem fazy grupowej będzie musiał zmienić plan na EURO? Dziś gramy z Islandią. Biało-czerwoni wyjdą w tym spotkaniu na galowo.
Nawet z Anglikami na Wembley, gdzie musieliśmy być bardziej ostrożni, ustawić się głębiej w obronie, by neutralizować ofensywne atuty gospodarzy, Portugalczyk zdecydował się na parę Arkadiusz Milik-Karol Świderski. Już wtedy trener otrzymał pierwszy cios, bo w spotkaniu z Andorą urazu doznał Robert Lewandowski, który musiał odpoczywać miesiąc. I właśnie gdy wydawało się, że po intensywnym sezonie, w którym kapitan na ostatnie kolejki wrócił do gry i pobił rekord Gerda Müllera, mamy bardzo dobrą pozycję startową, plaga kontuzji uderzyła w kadrę z podwójną siłą.
Dalsza część tekstu pod wideo

Trio na poziomie najlepszch

Najpierw wypadł Krzysztof Piątek. Od poniedziałku wiemy natomiast, że na EURO nie wystąpi Arkadiusz Milik. Obaj złapali urazy w ostatnich kolejkach ligowych - pierwszy złamał kostkę, drugi uszkodził łąkotkę. Z bardzo komfortowej sytuacji w ataku zrobił się poważny problem. Bo Sousa nigdy nie ukrywał, że bardzo chce skorzystać z naszej dużej siły rażenia.
- Milik jest dla nas jednym z kluczowych zawodników. Razem z Lewandowskim może stworzyć duet najgroźniejszych napastników w Europie - mówił jeszcze wczoraj po południu Sousa. Nawet nie silił się na ukrywanie, że to jego główny plan na mecze fazy grupowej. Popołudniowy trening, a potem badania Milika mocno uderzyły w jego wyobrażenie o jedenastce na Słowację.
Lewandowski od prawie dekady strzela zawsze minimum dwadzieścia goli w sezonie, ale gdy Milik był zdrowy, też z reguły nie zawodził. Po przenosinach do Olympique Marsylia szybko odbudował formę i dał pozytywne widoki na współpracę z kapitanem w trakcie turnieju. Dorzucając Piątka, polskie trio strzeliło w minionym sezonie aż 65 goli. Na potwierdzenie słów Sousy tylko najlepsze reprezentacje, Anglia czy Francja, maja podobną siłę rażenia. Gdy selekcjoner pierwszy raz spotkał się z dziennikarzami w siedzibie PZPN, podkreślał że do tej pory w klubach nie miał takiego komfortu z przodu. Pocierał palcami tłumacząc, że ani Fiorentiny ani Bordeaux nigdy nie byłoby stać na taki luksus w ataku.
Ten luksus jednak w przeciągu ostatnich tygodni mocno się skurczył. Został Lewandowski, czyli najważniejszy element układanki, ale przekonaliśmy się podczas dwóch ostatnich turniejów finałowych, jak ważne jest zbudowanie wsparcia dla najskuteczniejszego napastnika świata, aby on pokazał swoje piękne oblicze. W 2016 i 2018 roku snajper Bayernu w ośmiu meczach trafił tylko raz, co pokazuje jak bardzo skupia się na nim uwaga przeciwnika. Plan gry Sousy zakładał, aby rozbić to skupienie na kilku naszych piłkarzy.

Plac budowy i wdrażanie Planu B

Sousa buduje swój przekaz na pozytywnych emocjach, jednak jestem przekonany, że wewnętrznie właśnie trwa gorąca dyskusja, jak zagrać ze Słowacją w Sankt Petersburgu. Mówi się, że pech jednego jest szansą drugiego... Doceniając występ i gola Jakuba Świerczoka z Rosją, na chłodno trzeba jednak uznać, że nie prezentuje on takiego poziomu jak kontuzjowani koledzy. Dalej mamy jeszcze Karola Świderskiego i Dawida Kownackiego (sam zmaga się z rwą kulszową), którzy mają na dziś prawdopodobnie najmniejsze szanse na wskoczenie do podstawowego składu. Spoglądając na swoje zasoby wątpliwe, że Portugalczyk uprze się na dotychczasowy Plan A i skorzysta z innych rozwiązań.
Dlatego mecz z Islandią będzie próbą generalną Planu B, który był po cichu opracowywany w Opalenicy, ale którego Sousa nie chciał użyć. Gry z Lewandowskim na szpicy, wspieranym za plecami przez Piotra Zielińskiego i Mateusza Klicha. To niepokojące, że kadra dopiero pierwszy raz zagra w zbliżonym zestawieniu do tego, które mamy zobaczyć na start EURO. Sousę i tak już bardzo gonił czas. Polska była dużym placem budowy wokół której mieliśmy dużo znaków zapytania - najlepsze personalne ustawienie na środku obrony, nowe rozwiązania w fazie ofensywnej, szlifowanie wysokiej gry w defensywie, pressing rywala na ich połowie, czyli wyplewianie błędów przeszłości. Teraz jeszcze zawaliła się jedna belka. Można mówić, że nic się nie dzieje i kontuzje wpisane są w sport, ale przy naszych ograniczonych możliwościach personalnych, nie udawajmy, że problemu nie ma.
Tak jak jedenastka, którą prawdopodobnie zobaczymy dziś w Poznaniu jest przyzwoita, jakość ławki rezerwowych w blokach ofensywnych martwi. Trudno mówić, żeby Sousa miał schowane asy w rękawie, a pamiętajmy, że jeśli szukaliśmy pozytywów po marcowych meczach el. MŚ, to głównym były zdolności trenera do wprowadzania korekt z ławki. Jego możliwości do reakcji przez majowe kontuzje zostały mocno ograniczone.
Sousa zdecydował się nie dowoływać nikogo w miejsce Milika, co można tłumaczyć tym, że nie chce na tym etapie wprowadzać nowych twarzy do grupy. Drużyny, która już ze sobą sporo przepracowała, poznała zasady i zintegrowała się przez ostatnie dwa tygodnie. Na liście rezerwowych brakowało napastnika więc może dlatego selekcjoner wstrzymał się z awaryjnym wyborem. Należy jednak zadać pytanie, czy nie powinien od razu zabrać na zgrupowanie do Opalenicy większej grupy, z której w razie problemów dopiero dobierałby piłkarzy na EURO. Czy jego podejście jest słuszne dopiero się okaże.
Krystian Bielik, Jacek Góralski, Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek, Arkadiusz Reca - można sobie wyobrazić, że wszyscy ci piłkarze znaleźliby się w 26-osobowej kadrze gdyby nie urazy. Selekcjoner ma sporego pecha i dużą umiejętnością będzie zaadaptowanie się do zaistniałej sytuacji. Może to jeszcze nie wielki pożar, ale w polskim obozie na pewno niebezpiecznie się zatliło. Miejmy nadzieję, że limit nieszczęść został wyczerpany.
Przypuszczalny skład na Islandię:
Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek, Rybus - Krychowiak, Moder - Jóźwiak, Klich, Zieliński - Lewandowski

Przeczytaj również