Sandro Tonali. 19-letni "Nowy Andrea Pirlo" zachwyca Serie A. "Jest wart 300 milionów euro"

19-letni "Nowy Pirlo" zachwyca Serie A. "Jest wart 300 milionów euro"
LivePhotoSport.it/shutterstock.com
Gracz środka pola. Wychowanek Brescii. Lubi kreować, świetnie bije stałe fragmenty gry. Ma długie włosy. Oczywiście, przecież to Andrea Pir... Sandro Tonali. Proszę wybaczyć mi ten nietypowy wstęp, ale naprawdę nie sposób nie wspomnieć o włoskiej legendzie, mówiąc o jednej z największych nadziei futbolu w Italii. O Tonalim jest coraz głośniej, bo w Serie A pokazuje, że jest naprawdę nietuzinkowym piłkarzem.
Nazwisko 19-latka już od jakiegoś czasu przewija się w medialnych doniesieniach, dotyczących potencjalnego transferu do jednego z czołowych europejskich klubów. Już przed awansem do Serie A chciały go podobno Napoli, Roma, Chelsea czy Liverpool.
Dalsza część tekstu pod wideo
To jednak nie może dziwić. Fenomenalny młodzian był absolutnie kluczowym ogniwem drużyn narodowych do lat 18 i 19. Media ochrzciły go nowym Pirlo, bo, jak już wspominałem, liczba podobieństw jest uderzająca. I chociaż tego typu tytuły nie zawsze są słuszne, a sam zawodnik widzi siebie trochę inaczej, to z jednym dyskutować nie można. Talent ma ogromny.

Połączenie Andrei Pirlo i Gennaro Gattuso

Piłkarz beniaminka włoskiej ekstraklasy zaliczył już debiut w dorosłej reprezentacji Włoch. W 74. minucie niedawnego spotkania eliminacji do Mistrzostw Europy, wygranego 5:0 z Liechtensteinem, zastąpił na boisku Federico Bernardeschiego.
Oczywiście uwaga prasy skupiła się właśnie na nim. Zresztą, liczył sobie 19 lat, pięć miesięcy i siedem dni. Fakt, że wybiegł na murawę w trykocie „Azzurrich” w tak młodym wieku, to tylko potwierdzenie tego, jak wielkie wiąże się z nim nadzieje. Dziennikarze zaczęli mu więc zadawać tradycyjne pytania.
- Sądzę, że w pewnym sensie są jakieś podobieństwa między mną a Pirlo, ale również bardzo twardo walczę, więc może trochę bardziej Gattuso – mówił w „RAI Sports”, zapytany o to, do jakiej włoskiej legendy by się porównał.
Między Bogiem a prawdą, Tonali nie jest klasycznym rozgrywającym a’la Pirlo. Częściej angażuje się w destrukcję i nie stroni od twardej, fizycznej gry, chociaż trudno utożsamiać go z wejściami na wślizgu w stylu Gattuso.
19-latek gra z większą gracją, ale jednocześnie wykazuje się sporą skutecznością w destrukcji. Bez niego Brescia traci w środku pola stabilność niezbędną do utrzymania bytu na poziomie Serie A. Po młodzianie nie widać jednak problemów z przeskokiem na wyższy poziom.

Mózg drużyny

Statystyki bardzo dobrze obrazują, jak wiele Tonali znaczy dla ekipy Brescii. Jeśli chodzi o te defensywne, to plasuje się w pierwszej piątce klubowych klasyfikacji przechwytów i odbiorów na 90 minut.
W tym sezonie w lidze opuścił zaledwie 11 minut boiskowych zmagań. Jako najbardziej cofnięty zawodnik z diamentu w środku pola może być pewny swego miejsca w składzie. Śmiało można powiedzieć, że większość kolegów z drużyny przerasta o głowę. To jednak cyferki związane z kreacją w pełni oddają to, że jest po prostu nie do zastąpienia.
Piłkę przy nodze ma najczęściej z pomocników, zalicza również najwięcej podań z graczy ustawionych wyżej, niż w linii obrony. Jeśli chodzi o zagrania kluczowe, to wykonuje je ponad dwukrotnie częściej od pozostałych kolegów z drużyny.
Do tego plasuje się również w czołówce klasyfikacji dryblingów. Jego rola w fazie ofensywnej nie jest bowiem kalką tego, co robił Pirlo. Zdecydowanie dalej mu do klasycznego, „statycznego” registy. Tonali lubi pociągnąć z piłką, zyskać kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów i napędzić akcję w sposób inny, niż dobre podanie do przodu.
Młody talent pomaga także drużynie przy stałych fragmentach gry. Ma bowiem świetnie ułożoną stopę. Zaliczył dwie asysty – obie z rzutów rożnych. Jedyną bramkę w tej kampanii również zdobył z piłki stojącej, z rzutu wolnego w meczu przeciw Genoi.

„Dla mnie jest wart 300 milionów”

Jak ważny jest Sandro Tonali dla popularnych „Rondinelle”? Najlepiej wie to prezes klubu z Lombardii, Massimo Cellino. Niedawno piał peany na cześć swojej gwiazdy na łamach „La Gazzetta dello Sport”.
- Któregoś dnia jego agent i rodzice mówili mi o wycenie 50 milionów euro. Odpowiedziałem, że dla mnie jest wart 300 milionów, co oznacza, że nie chcę go w ogóle sprzedawać. (...) Jego talent jest łatwy do dostrzeżenia, ale naprawdę wyjątkową rzeczą jest jego uśmiech. Kocha grać w piłkę i reszta tak naprawdę się dla niego nie liczy.
Pomimo tego, że jest określany mianem jednego z największych talentów włoskiej piłki, nie osiada na laurach. Stale pracuje – na treningach, na boisku, dla drużyny. Pokazuje, że stale chce być lepszy.
- Wierzę, że może stać się jeszcze lepszy, bo nigdy nie miałem tak klasowego zawodnika w składzie – kontynuował Cellino. - Tonali bardzo poświęca się dla zespołu, pracując w defensywie. Gdyby grał wyżej, z pewnością strzelałby więcej goli. Wiecie, on ma świetny strzał - dodał.
A uderzeniem dysponuje naprawdę fenomenalnym. Jego wspomniana już bramka z meczu przeciw Genoi obiegła już cały internet. Trafił w genialny sposób z niesamowicie trudnej pozycji.
Ten gol tym bardziej sprawił, że pojawiło się jeszcze więcej porównań do Andrei Pirlo. Wydaje mi się jednak, że to nie będzie drugie wcielenie tego piłkarskiego geniusza. Sandro Tonali to nie drugi Pirlo, ale pierwszy Sandro Tonali. Ma swój styl, wizję gry i na własny, oryginalny sposób wypełnia obowiązki boiskowe.
Jako nowoczesny pomocnik angażuje się zarówno w ofensywę, jak i defensywę. I nawet jeśli pan Cellino buńczucznie zapowiada, że wycenia go na 300 milionów euro, to i tak prędzej czy później będzie zmuszony go sprzedać.
Sprzedać do Milanu, Interu, Napoli, Juventusu, Atletico, PSG, Manchesteru City, United, jakiegokolwiek innego czołowego klubu, który go obserwuje. Tonali to talent absolutne elitarny. Ma 19 lat, a zachowuje się na murawie, jakby miał na koncie już kilkaset spotkań.
Często zdarza się, że takie opinie wyrażane są na wyrost. Uwierzcie mi jednak, w przypadku wychowanka Brescii jest inaczej. Ten chłopak to absolutny brylant, którego karierę po prostu trzeba śledzić. Chłopak, który wydaje się skazany na sukces.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również