40-letni mistrz Europy z 2008 r. nadal gra w piłkę. I to gdzie! Koledzy mogą mu pozazdrościć

40-letni mistrz Europy z 2008 r. nadal gra w piłkę. I to gdzie! Koledzy mogą mu pozazdrościć
IMAGO / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek PrzyborowskiWczoraj · 20:14
Jest jednym z ostatnich przedstawicieli złotej generacji hiszpańskiego futbolu, który wciąż gra w piłkę. Choć Raul Albiol nigdy nie bywał na pierwszych stronach gazet i niewielu pamięta, że był członkiem słynnej ekipy “La Roja”, jego długowieczność zadziwia. Teraz swoim doświadczeniem będzie się chciał podzielić z włoską Pisą.
754 mecze w seniorskim futbolu. 58 spotkań w reprezentacji Hiszpanii. Tytuł mistrza świata w 2010 roku i dwa triumfy na EURO w latach 2008 i 2012. Mistrzostwo z Realem, wygrane w Pucharze UEFA z Valencią i Lidze Europy z Villarrealem. Puchar Włoch z Napoli. Jeszcze długo moglibyśmy wymieniać sukcesy, które w trakcie swojej bogatej kariery odniósł Raul Albiol. Defensor, któremu właśnie stuknęła czterdziestka, nieprzerwanie od ponad dwóch dekad rywalizuje na najwyższym poziomie. I choć ostatnie miesiące mogły poddać w wątpliwość jego przyszłość, nie zamierza zawieszać butów na kołku. Właśnie podpisał kontrakt z Pisą, która jako beniaminek Serie A chce na dłużej pozostać we włoskiej elicie.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Kiełbasa” przyjmował gwiazdy

Nazywany jest “El Chori”, czyli “Kiełbasa”, jak ochrzcili go argentyńscy koledzy z szatni Valencii, której jest wychowankiem, z uwagi na smukłą posturę. To jednak nie warunki fizyczne mogły przeszkodzić mu w zrobieniu wielkiej kariery, tylko wypadek samochodowy. Gdy latem 2004 roku jako świeżo upieczony mistrz Europy do lat 19. jechał do Getafe, aby dopiąć warunki wypożyczenia z Mestalla, jego auto dachowało. Albiol trafił wtedy na OIOM, ale ostatecznie wyszedł z tego zdarzenia cały, a w drugiej części sezonu 2004/2005 pomógł podmadryckiej ekipie utrzymać się w La Lidze.
Młody Raul nie mógł się wtedy spodziewać, że to tylko burzliwy początek naprawdę pięknej przygody z piłką. Z “Nietoperzami” sięgnął po Puchar Króla, ale przede wszystkim dostał się do reprezentacji Hiszpanii, która z nim w kadrze w 2008 roku po 44 latach wygrała EURO. To dzięki również temu sukcesowi kolejnego lata trafił do Realu Madryt. Był pierwszym transferem “Los Blancos” po powrocie Florentino Pereza do władzy. Na Estadio Santiago Bernabeu miał wzloty i upadki, ale wytrzymał tam w sumie cztery sezony, w tym trzy w erze Jose Mourinho.
W Madrycie zaprzyjaźnił się z Sergio Ramosem i Ikerem Casillasem, z którymi znał się już z reprezentacji. Na łamach Relevo wspominał, jak ten drugi wywinął mu raz niezły dowcip, kiedy zadzwonił do niego rano z prośbą o pokazanie jego domu parze znajomych chcących kupić podobną posiadłość w okolicy. Zaspany Raul zgodził się pomóc koledze z zespołu, ale nie wiedział, że ową parą okażą się Penelope Cruz i Javier Bardem. Z czteroletniego pobytu w Realu do Napoli latem 2013 zabrał ze sobą więcej takich anegdot niż trofeów czy minut gry - z “Królewskimi” wywalczył po jednym mistrzostwie, pucharze i superpucharze.
- Albiol nadal gra w piłkę nożną, ponieważ naprawdę kocha ten sport i ma do niego ogromną słabość. Żyje dla futbolu i przez to odpowiednio o siebie dba, aby być w jak najlepszej formie. To fanatyk piłki, który czuwa nad wszystkim, nad czym tylko może mieć kontrolę. Od dawna przestrzega diety, nigdy nie pije alkoholu, do tego stosuje się do norm dotyczących odpoczynku - opowiada Javi Mata, korespondent Diario AS w Villarrealu, który zna defensora z czasów jego gry na Estadio de la Ceramica.

40 to dla niego mało

Stoper po sześciu sezonach spędzonych w Serie A postanowił wrócić w rodzinne strony, więc oferta “Żółtej Łodzi Podwodnej” z lata 2019 roku okazała się dla niego idealna. To tam przeżył swoją drugą piłkarską młodość. W 2021 jako kapitan wzniósł puchar za triumf w Lidze Europy. Sezon później dotarł aż do półfinału Ligi Mistrzów. Tak naprawdę aż do grudnia ubiegłego roku nikt nie wyobrażał sobie składu Villarrealu bez doświadczonego defensora. To właśnie w okolicach ostatnich świąt Bożego Narodzenia wypadł ze składu ekipy Marcelino. I jak się okazało, już nigdy do niego nie wrócił.
- Marcelino stracił wtedy do niego zaufanie. Villarreal miał poważne problemy w defensywie, więc trener postanowił radykalnie zmienić linię obrony. Ofiarami tej decyzji byli właśnie Albiol oraz Eric Bailly. I przez to w drugiej części szkoleniowiec przestał na niego stawiać. W ostatnich latach stracił nieco na szybkości, a jego czas reakcji się wydłużył. Nadrabia to jednak dobrym pozycjonowaniem się i wciąż jest zawodnikiem, wokół którego inni się po prostu rozwijają. Do tego jest też niezawodny w kryciu przeciwników - uważa Mata.
Sam Albiol zaakceptował decyzję trenera, mimo że nie do końca ją rozumiał. Choć zbliżał się już do czterdziestki, nadal chciał pomóc zespołowi i czuł się w pełni gotowy fizycznie do gry. Przez ostatnie pół roku co najwyżej siedział jednak na ławce. W jednym z wywiadów zapowiedział, że chciałby występować na boisku do 45. roku życia. Dlatego latem za cel obrał sobie znalezienie nowego zespołu - i to nie na byle jakim poziomie. Oferta z Pisy spadła mu więc z nieba.
- Jednym z atutów Raula Albiola jest, że nigdy nie miał poważnych kontuzji - zdarzały mu się tylko drobniejsze problemy zdrowotne. To z kolei pozwoliło mu osiągać najwyższy poziom wszędzie, gdzie grał. Cieszę się, że wraca do Włoch, gdyż w Neapolu pozostawił po sobie bardzo dobre wspomnienia, a w Pizie może się nieźle odnaleźć. Beniaminek gra trzema środkowymi obrońcami, więc nie powinien być zbytnio narażony na otwartą przestrzeń i zbytnie zmęczenie fizyczne. I przede wszystkim jest to również świetna okazja, aby nadal rywalizował w jednej z najlepszych europejskich lig - mówi nam Adrian Soria, hiszpański dziennikarz opisujący włoski futbol dla Mundo Deportivo, El Confidencial i La Vanguardii.

Pozostaje w cieniu

Tym samym Albiol pozostaje jednym z czterech mistrzów Europy z 2008 roku, który nadal gra w piłkę. Obok niego są to: Santi Cazorla (Real Oviedo), Dani Guiza (Rayo Sanluqueno) oraz wspomniany już Ramos (Monterrey). Choć Albiol należy do elitarnej grupy piłkarzy, którzy w latach 2008-2012 sięgnęli z “La Furia Roja” po trzy złote medale, na boisku pojawił się jedynie podczas czempionatu w Austrii i Szwajcarii w grupowych meczach przeciwko Szwecji i Grecji. W przeciwieństwie do jego kolegów z kadry, jego nazwisko, jeśli już gdzieś się pojawiało, to zwykle nieco z boku.
- To, że jego kariera pozostawała w cieniu, nie było powiązane z jego umiejętnościami stricte piłkarskimi. Po prostu trafił na prawdopodobnie najlepszą grupę obrońców w dziejach hiszpańskiego futbolu: Puyola, Pique, Sergio Ramosa. Kiedy miał okazję zabłysnąć - w Napoli czy Villarrealu, pokazał, że jest obrońcą godnym zaufania. Być może w innej epoce mógłby się jeszcze bardziej wyróżnić, ale tak pozostaje bardzo niedocenianym piłkarzem - uważa Soria.
Na razie Albiol podpisał z beniaminkiem Serie A kontrakt do końca sezonu, ale w jego umowie jest zawarta opcja przedłużenia o kolejny rok. 40-latek o miejsce w wyjściowym składzie trenera Alberto Gilardino, z którym znają się jeszcze z boiska, powalczy z piłkarzami, którzy na upartego mogliby być jego synami, jak np. 22-letni Giovanni Bonfanti czy 21-letni Mateus Lusuardi. Hiszpan, któremu przez całą karierę zależało przede wszystkim na grze, nie przychodzi do ekipy z Toskanii, aby jedynie służyć doświadczeniem w szatni. Celem Albiola są regularne występy.
- Mam dużą nadzieję, że będzie mu dane grać do tego wieku lub przynajmniej zbliży się do niego. Dużo będzie oczywiście zależało od jego kondycji fizycznej i samopoczucia. Jeśli będzie czuł się dobrze, na pewno nadal będzie grał w piłkę. Wiele zależy też od tego, jak poradzi sobie w najbliższym sezonie Pisa. W sytuacji, w której utrzyma się w Serie A, a Albiol będzie jej ważnym ogniwem, myślę, że ma szansę tam pozostać na nawet kilka najbliższych lat - podsumowuje oria.

Przeczytaj również