Absolutna rewelacja sezonu! Błąkał się po ogórkowych ligach, dał pierwszy tytuł od 90 lat

Absolutna rewelacja sezonu! Błąkał się po ogórkowych ligach, dał pierwszy tytuł od 90 lat
IMAGO / pressfocus
Adam - Kowalczyk
Adam Kowalczyk28 May · 19:03
Dwa lata temu grał na trzecim poziomie rozgrywkowym w Estonii, a dziś jest gwiazdą ligi belgijskiej i dał swojemu klubowi pierwsze mistrzostwo kraju od 90 lat. Nie dziwi, że zaraz znowu może zmienić otoczenie. Historia Promise’a Davida to materiał na niezły film.
Rzadko zdarzają się w futbolu przypadki takie, jak Promise David. Mimo to, o rewelacyjnym napastniku Royale Union Saint-Gilloise wciąż mówi się zadziwiająco niewiele. Być może dlatego, że piłkarska bańka nie przetrawiła jeszcze tempa jego rozwoju - a co by nie mówić, jest ono błyskawiczne.
Dalsza część tekstu pod wideo

Walka o zaistnienie

Początki kariery Kanadyjczyka zupełnie nie zwiastowały tego, że stanie się takim piłkarzem, jakim jest teraz. Jego pierwszy europejski klub to błąkające się po niższych ligach w Chorwacji NK Trnje Zagrzeb. Na Bałkany trafił z rodzimej ligi, gdy miał zaledwie 18 lat, jednak pierwsze kilka miesięcy w nowym klubie było dla niego bardzo trudnym doświadczeniem. W kwietniu udzielił długiej rozmowy dla portalu ScoreNigeria, w której ujawnił, że w Chorwacji “działy się rzeczy, o których nie powiedziałby nawet swoim rodzicom”.
- Mieszkałem nad warsztatem samochodowym, na drugim piętrze. Nie miałem łóżka, był tylko prysznic. Jak mój kolega z drużyny to zobaczył, to powiedział, że mogę przenocować u niego - opowiadał.
Koszmarne zakwaterowanie młody piłkarz otrzymał po tym, jak został przeniesiony do rezerw przez trenera pierwszego zespołu. Jak się okazało, przyczyną tej decyzji wcale nie była jego słaba postawa sportowa.
- Od czego tu zacząć? Ten facet… On nie chciał w drużynie czarnoskórych zawodników. Na początku nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale podczas gier treningowych to ja zawsze musiałem biegać okrążenia. Cały czas. Mówił mi różne szalone rzeczy, na przykład nazywał mnie “crnac” - po chorwacku to “czarnuch”. Kiedyś krzyknął do mnie: “pieprzony czarnuchu, idź po ten pachołek” - wyjawił.
David odszedł z chorwackiego klubu po dwóch sezonach. Po epizodzie w amerykańskiej USL Championship powrócił jednak na Stary Kontynent, tym razem obierając bardziej egzotyczne kierunki. Dwa lata spędził na Malcie, zaś w 2023 roku został zawodnikiem estońskiego Kalju FC. To właśnie z tego klubu dziesięć miesięcy temu za 400 tysięcy euro pozyskał go Royale Union Saint-Gilloise.

Niespodziewany wystrzał

Lata 2023-2025 były w karierze Davida bardzo intensywnym okresem, choć startu w Kalju miał łatwego. Zaczynał w rezerwach, na dodatek mówiło się o jego problemach z intensywnością pressingu i reakcją po stracie oraz dyspozycji fizycznej dalekiej od idealnej.
Przełomowy okazał się być sezon 2024. Wtedy napastnik zdecydowanie poprawił skuteczność i strzelił 14 goli w estońskiej Premium Liidze. Skoro jednak tę kampanię nazwaliśmy przełomem, to następną trzeba określić prawdziwym rollercoasterem - nie dość, że wypłynął na bardzo głęboką wodę do Belgii, gdzie runda jesienna rozgrywek 2024/25 wcale nie poszła mu gładko, to niespodziewanie wyrósł na absolutną rewelację Jupiler Pro League. Łącznie zdobył 19 bramek w 34 ligowych występach, z czego ostatnie dwie władował w ostatnim meczu sezonu z Gent (3:1).
Ten dublet dał Unionowi historyczne mistrzostwo Belgii - pierwsze od 1935 roku, co uczyniło triumf jeszcze smaczniejszym. 23-latek został bohaterem spotkania, zdobył statuetkę MVP, a podczas pomeczowego wywiadu skradł serca kibiców, pojawiając się ze słomianym kapeluszem na głowie i wielkim uśmiechem na twarzy. Przede wszystkim pokazał się z bardzo ludzkiej strony i nie zdawał się zbytnio przejmować dociekliwością dziennikarza DAZN. Na pytanie o to, czy zaskoczyła go jego własna skuteczność, odpowiedział krótko i prosto. - Nie myślałem nigdy o tym, po prostu strzelam gole i to nie jest dla mnie problem. Gdziekolwiek jestem, to strzelam - odparł.
W tej krótkiej rozmowie było wszystko - nieudolna próba zaśpiewania hymnu Ligi Mistrzów, podziw dla twórczości Katy Perry i Taylor Swift oraz bardzo pozytywny moment na koniec z udziałem innego napastnika Unionu, Franjo Ivanovicia. 21-letni Chorwat zdobył aż 17 goli w lidze i był bardzo dobrym partnerem ofensywnym dla Davida praktycznie przez cały sezon.

Kolejny w budowie

Promise David to napastnik o nietypowym profilu. Wysoki (195 cm wzrostu), ale szybki. Szczupły, ale silny. Za przykład jego uporu i zadziorności niech służy akcja bramkowa z meczu przeciwko Royal Antwerp (5:1), podczas której wykonał tak agresywną szarżę, że próbujący powstrzymać go obrońca… porwał mu koszulkę. Trykot może i został zniszczony, lecz piłka w siatce wylądować musiała.
Union trafił w dziesiątkę i nie udało mu się to ani pierwszy, ani ostatni raz. Zmienianie nieoczywistych napastników w znakomitych piłkarzy to absolutna specjalność tego klubu. W jego procesie rekrutacyjnym nie ma ani grama przypadku - wystarczy spojrzeć sobie, jakie “dziewiątki” przewijały się w klubie przez ostatnie lata.
  • Mohamed Amoura (kupiony z Lugano za 2 mln euro, sprzedany do Wolfsburga za 15 mln)
  • Deniz Undav (sprowadzony z Meppen za darmo, sprzedany do Brighton za 7 mln)
  • Victor Boniface (kupiony z Bodo/Glimt za 4 mln, sprzedany do Bayeru za 22 mln)
  • Dante Vanzeir (kupiony z Genk za 300 tys., sprzedany do New York RB za 5 mln)
Tego lata możemy się spodziewać kolejnych dużych odejść. Zarówno Promise, jak i wspomniany Ivanović już teraz są rozchwytywani przez wielkie kluby i bardzo możliwe, że zostaną bohaterami okienka.

David zastąpi Davida?

Jedną z potencjalnych destynacji Promise’a Davida, jeśli chodzi o dalszą ścieżkę kariery, jest Lille. Jak donosi francuska gazeta L’Equipe, “Les Dogues” w letnim okienku chcą koniecznie sprowadzić napastnika, by wypełnić lukę w pierwszym składzie zostawioną przez… Davida. Jonathana Davida. Gwiazdor i kluczowy element w układance Paulo Fonseki nie przedłużył kontraktu z klubem, co oznacza, że latem będzie możliwość pozyskania go na zasadzie wolnego transferu.
Gwoli ścisłości - panowie nie są spokrewnieni. Już wkrótce jednak mogą wspólnie stanowić o sile reprezentacji Kanady, bowiem napastnik Royale Unionu Saint-Gilloise otrzymał powołanie do kadry na czerwcowe zgrupowanie. Choć już w marcu się w niej po raz pojawił się, to jeszcze nie zdążył zanotować międzynarodowego debiutu. Najbliższa okazja na pierwszy wspólny występ duetu David-David pojawi się 7 czerwca, kiedy “The Canucks” zagrają towarzysko z Ukrainą.
Są to bez wątpienia dobre wieści dla kibiców reprezentacji, gdyż Ligue 1 dała się poznać jako bardzo dobre środowisko dla kanadyjskich zawodników. Ismael Kone z Rennes, Derek Cornelius z Marsylii czy Moise Bombito z Nicei regularnie występują w swoich klubach i stanowią trzon drużyny narodowej. Promise już wkrótce może dołączyć do tego grona. Co by nie mówić, szansę otrzymał w idealnym momencie - już w czerwcu odbędzie się 18. edycja Złotego Pucharu CONCACAF, po której zakończeniu podopieczni Jessego Marscha rozpoczną cykl przygotowań do mistrzostw świata w 2026 roku. Jego dalsze losy zdecydowanie warto więc obserwować, szczególnie, że przy takim tempie rozwoju nie wiadomo, czym nas jeszcze zaskoczy.

Przeczytaj również