Absurdalna decyzja trenera Atalanty. Ofiarą Nicola Zalewski

Absurdalna decyzja trenera Atalanty. Ofiarą Nicola Zalewski
IMAGO / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiWczoraj · 22:55
Nicola Zalewski w “nagrodę” za znakomity występ w ostatnim spotkaniu ligowym wylądował dziś na ławce rezerwowych podczas hitowego meczu Ligi Mistrzów z PSG i nie zagrał choćby przez minutę. Żeby tego było mało, został zastąpiony przez absolutnego nowicjusza. Jeśli ta historia nie ma drugiego dna, to trudno doszukać się tu jakiejkolwiek logiki.
Szkoleniowiec Atalanty, Ivan Jurić, wśród polskich kibiców przynajmniej na kilkadziesiąt minut stał się dziś - pół żartem, pół serio - wrogiem numerem jeden. Chorwat całkowicie zaskoczył swoim wyborem przed meczem Ligi Mistrzów z PSG, na pozycji lewego wahadłowego nie wystawiając będącego ostatnio w dobrej formie Nicolę Zalewskiego, tylko Lorenzo Bernasconiego, piłkarza o w zasadzie zerowym doświadczeniu na poważnym poziomie.
Dalsza część tekstu pod wideo
21-letni Włoch przed dzisiejszym wieczorem miał na koncie… jeden występ w pierwszym zespole Atalanty. I to kilkuminutowy. Wcześnie grał jedynie w trzecioligowych rezerwach oraz drużynach młodzieżowych. Powiedzieć zatem, że jego obecność w jedenastce była zaskoczeniem, to nie powiedzieć nic. Wszak reprezentant Polski kilka dni temu koncertowo zaprezentował się na tle Lecce - strzelił gola, zanotował asystę, zebrał znakomite noty. W kilku poprzednich spotkaniach też nie rozstawał się zresztą z podstawowym składem.
Jurić zagrał więc va banque. Wystawił nowicjusza na wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów przeciwko zespołowi, który przecież dopiero co wygrał te rozgrywki w imponującym stylu. Co chciał osiągnąć? Być może wyszedł z założenia, że Bernasconi w meczu, podczas którego jego zespół już na starcie był skazany na grę w głębokiej defensywie, lepiej ową defensywę zabezpieczy.
Tyle teoria. A praktyka? Nie będziemy robić z 21-latka kozła ofiarnego, bo bezpośrednio niczego nie zawalił. Był jednak, w sumie jak cała Atalanta, tylko tłem dla PSG. Zupełnie nieobecny w ofensywie, momentami spóźniony na własnej połowie. Kilku jego kolegów, bezpośrednio zamieszanych w tracone gole, wypadło pewnie gorzej, ale i on był daleki od dobrego występu.
Czy Zalewski odmieniłby losy tego meczu, przegranego ostatecznie przez ekipę z Bergamo aż 0:4? Pewnie nie. Maszyna z Paryża działała w środowy wieczór na tyle imponująco, że tak czy siak byłaby zbyt silna dla Atalanty. Mimo to trudno uwierzyć w to, że Polak zagrałby w Paryżu gorzej niż Bernasconi. Takiego gościa, grającego bez kompleksów, odważnie, czasami nawet w pozytywnym sensie trochę naiwnie, po prostu w ekipie Juricia brakowało.
Z dziwacznego pomysłu Chorwat mógł wycofać się w trakcie meczu, ale mimo przeprowadzenia łącznie pięciu zmian, do samego końca pozostawił Zalewskiego wśród rezerwowych.
Jeśli nie ma tu drugiego dna w postaci jakiegoś problemu zdrowotnego Polaka (a nic o tym nie wiadomo), to postępowanie Juricia wydaje się po prostu… dziwne. O kontuzję jednak raczej tu nie chodzi, bo nawet w trakcie spotkania kamery pokazywały rozgrzewającego się Zalewskiego.
No cóż. Pozostaje mieć nadzieję, że w dłuższej perspektywie reprezentant Polski nie będzie dostawał od szkoleniowca tak niemiłych niespodzianek. Skoro przyszedł do Bergamo, by w końcu grać regularnie, to na pewno liczył też na występy w tak prestiżowych meczach jak ten przeciwko najlepszej drużynie Europy.

Przeczytaj również