Ale klapa! Miał być lewonożnym Neymarem, gigant w końcu się go pozbył

Był porównywany z Neymarem, pracował pod okiem Pepa Guardioli, brylował u boku Cole’a Palmera. Kayky miał zostać nową gwiazdą brazylijskiej piłki, ale w wieku 22 lat jego kariera znalazła się w punkcie wyjścia.
W kolejnym okienku transferowym sporo się dzieje w Manchesterze City, a ruchy klubu zwykle odbijają się szerokim echem. Wszyscy wiemy, że do ekipy Pepa Guardioli dołączyli Tijjani Reijnders czy Rayan Cherki, a z klubem pożegnał się Kevin De Bruyne. Jeden komunikat ubiegłorocznych mistrzów Anglii przeszedł jednak bez większego echa. Ekipa z Etihad oficjalnie zakończyła współpracę z Kaykym. Utalentowany skrzydłowy swego czasu był typowany do podbicia ligi angielskiej. Teraz musi odbudować się w ojczyźnie.
Zaproszenie do samby
Kariera Kayky’ego rozpoczęła się bardzo wcześnie. Już jako 17-latek był podstawowym graczem Fluminense. Stał się najmłodszym debiutantem i strzelcem gola dla “Tricolor” w historii Copa Libertadores. Dał się poznać jako niezwykle przebojowy skrzydłowy, który w niemal każdej akcji szuka dryblingu. Czarował niczym Neymar, z tą różnicą, że zwykle występował na prawym skrzydle, schodząc do środka na wiodącą lewą nogę. Specjalizował się we wrzucaniu rywali na karuzelę.
- Kayky bije rekordy i przygotowuje się do przeprowadzki do Anglii. Może grać na obu skrzydłach, uwielbia wchodzić w drybling, zyskał przydomek lewonożnego Neymara. Jest nadzieją brazylijskiej piłki, chociaż początkowo nie myślał o karierze sportowej. Jego rodzice mówią, że chciał zostać pediatrą, ale zbyt mocno rozpierała go energia. Był nadpobudliwym dzieckiem, więc polecono mu, aby spróbował swoich sił w sporcie. Finalnie zafascynował się piłką - pisał w 2021 roku The Guardian.
Jego nazwisko szybko znalazło się na szczycie listy życzeń skautów z całej Europy. Informowano o zainteresowaniu ze strony gigantów pokroju Realu Madryt, Barcelony czy Manchesteru City. Finalnie to “Obywatele” doszli do porozumienia z Fluminense. Zapłacili 10 mln euro za 80% praw do zawodnika, przy czym po spełnieniu różnych bonusów kwota mogła wzrosnąć do 26 mln euro. Wydawało się, że Anglicy ubijają naprawdę dobry interes, a kwota szybko się zwróci.
- Kayky dopiero do nas dołączył, trenuje, poznaje zespół, angielski futbol. To bardzo młody zawodnik, na pewno ma talent, jest inteligentny, inaczej nie podpisalibyśmy z nim kontraktu. Widzę, że Fernandinho dba o to, aby mu pomóc w procesie adaptacji, to bardzo ważne na tym etapie, aby mieć kogoś takiego - podkreślał Guardiola w październiku 2021 roku. - Kiedy na niego patrzę, widzę samego siebie sprzed kilku lat. Widać, że chce się pokazać, potrafi grać. Ma wszystko, aby się rozwijać. My też jesteśmy tu, żeby mu pomóc - wtórował Gabriel Jesus.
Nastolatek miał naprawdę dobre wejście na Wyspach Brytyjskich. Dość szybko przebił się do pierwszego składu City U23, pomagając drużynie w sięgnięciu po juniorskie mistrzostwo Anglii. W 14 występach zebrał sześć goli i cztery asysty. A warto dodać, że mówimy o drużynie złożonej w dużej mierze z graczy, którzy albo przebili się do seniorów, albo trafili do Chelsea. Kayky potrafił brylować u boku m.in. Cole’a Palmera, Liama Delapa, Romeo Lavii, Jamesa McAtee czy Oscara Bobba.
Spełnienie marzeń i rok bólu
- Rozwijam się w Manchesterze. Nauczyłem się tutaj, że jeśli stracisz piłkę, to musisz być pierwszym, który próbuje ją odzyskać. To jedna z pierwszych wskazówek, jakie otrzymałem od Pepa Guardioli. Spełniam tu marzenia. Nie mogłem uwierzyć, kiedy zobaczyłem Kevina De Bruyne, a on po prostu podszedł i się ze mną przywitał. Myślisz sobie wtedy: "WOW, to szalone". Przed oczami miga ci cała droga, gra na ulicy, to wszystko, co doprowadziło cię do tego miejsca - mówił trzy lata temu na łamach Desimpedidos.
W styczniu 2022 roku Kayky zadebiutował w pierwszej drużynie City przy okazji pucharowego starcia ze Swindon Town. Miesiąc później rozegrał pierwszy i jak dotychczas ostatni mecz w Premier League. Guardiola wpuścił go z ławki przeciwko Norwich przy prowadzeniu 3:0. Młodzian zmienił Riyada Mahreza, przez kilka minut dzielił murawę z takimi gwiazdami, jak Fernandinho, Ruben Dias czy Ilkay Guendogan. Wszystko zdawało się zmierzać w odpowiednim kierunku.
Dobrze natomiast wiemy, że bardzo trudno jest przebić się do Manchesteru City. U Guardioli mogą przetrwać tylko najlepsi, więc niedoświadczeni juniorzy niejednokrotnie muszą szukać alternatyw. W takich momentach bardzo ważny staje się odpowiedni wybór następnego klubu. I tutaj zaczęły się problemy Kayky’ego. Latem 2022 roku został wypożyczony do Pacos de Ferreira, gdzie kompletnie przepadł. W ciągu całej rundy spędził na murawie tylko 307 minut. Przedwcześnie opuścił Portugalię, aby odejść na kolejne wypożyczenie, tym razem do EC Bahia. Powrót do ojczyzny niestety nie okazał się ziemią obiecaną.
Skrzydłowy zaczął ponownie regularnie grać, ale w lipcu 2023 roku doznał paskudnej kontuzji. Zerwał więzadło krzyżowe w lewym kolanie. Pierwotnie miał pozostać w Brazylii do końca roku, finalnie wrócił do Anglii, aby lekarze City zadbali o niego podczas rehabilitacji. Nawet najlepsza opieka nie wpłynęła jednak na skrócenie bolesnego procesu powrotu do zdrowia. Na murawie pojawił się z powrotem dopiero w październiku ubiegłego roku i to już w barwach Sparty Rotterdam. Wypożyczenie do ligi holenderskiej niestety również okazało się fiaskiem. Rozegrał tam raptem 155 minut w siedmiu meczach. Po pięciu miesiącach znów trzeba było szukać szczęścia gdzie indziej.
Jeszcze nie jest za późno
Kayky miał niedokończone interesy w Bahii. To tam uszkodził kolano, ale wcześniej wysyłał delikatne sygnały powrotu do formy. W lutym tego roku po raz kolejny został wypożyczony do tego klubu. Zaznaczał, że nie dokuczają mu już żadne problemy zdrowotne. Chce po prostu odnaleźć swoje miejsce na ziemi i znów skupiać wyłącznie na grze w piłkę.
- Przyjechałem tu, żeby odzyskać pewność siebie. Chciałem znów grać w Brazylii. Moja adaptacja przebiegła bardzo dobrze, pasuje mi styl gry. Ważne jest to, aby być w miejscu, gdzie czujesz się kochany i szanowany. Kibice sprawili, że tak właśnie jest. Każdym meczem chce im się odwdzięczyć za wsparcie, które otrzymuję. Kontuzja i wszystko, przez co przeszedłem, sprawiło, że dojrzałem, jestem mocniejszy psychicznie. Pod względem fizycznym czuję się lepiej niż przed urazem - przyznał niedawno dla Globo Esporte.
Kayky trafił do ciekawego zespołu. Szatnię dzieli m.in. z Evertonem, za którego swego czasu Al-Ahli płaciło 15 mln euro, Willianem Jose z przeszłością w Realu Sociedad czy Betisie, lub Santiago Ariasem, byłym graczem PSV, Atletico i Bayeru Leverkusen. Prowadzi ich Rogerio Ceni, czyli najbardziej bramkostrzelny golkiper w historii futbolu. W różnych źródłach można znaleźć, że na przestrzeni kariery zebrał on około 129-131 trafień. A teraz już jako trener nie zamierza dawać podopiecznym taryfy ulgowej.
- Jakość Kayky'ego z piłką jest niezaprzeczalna, ale piłka to nie tylko sytuacje jeden na jeden z rywalami. Musi poprawić swoją kondycję. Próbuje się dostosować do naszych wymagań, a my wiemy, że potrzebuje czasu. Mogę go pochwalić za świadomość taktyczną, zawsze wykonuje otrzymane polecenia - stwierdził kilka tygodni temu Ceni, cytowany przez Centraldobahia.com.
Kayky musi walczyć o swoje miejsce. Od początku roku rozegrał 20 spotkań, notując dwa gole i trzy asysty. Na razie jest jeszcze za wcześnie, aby spróbował wejść w buty lidera ofensywy. W najważniejszych meczach musiał zaakceptować rolę rezerwowego, w fazie grupowej Copa Libertadores dostał tylko 48 minut. Klub mu jednak ufa, dzięki czemu wypożyczenie z City niedawno przemieniono w transfer definitywny.
Dotkliwa kontuzja, roczna przerwa i nietrafione wypożyczenia w Europie brutalnie wyhamowały tę karierę. Ciągłe powroty do Manchesteru, gdzie od dawna nie było dla niego miejsca, również nie mogły pomóc. W wieku 22 lat wreszcie zdecydował się na potrzebny reset. Już na stałe jest częścią drużyny, w której może liczyć na wsparcie kibiców i perspektywę regularnej gry. Bahia zajmuje obecnie piąte miejsce w brazylijskiej Serie A, zatem mówimy też o projekcie z aspiracjami.
Kilka lat temu wróżono, że Kayky pójdzie w ślady Neymara. Podbije największe sceny, stanie się filarem reprezentacji i regularnie będzie pokazywał boiskową magię. Na razie zarówno pierwowzór, jak i niedoszły następca znaleźli się w tej samej lidze. Kariera “Neya” pewnie powoli będzie chyliła się ku końcowi. Wychowanek Fluminense wciąż ma jeszcze czas, aby osiągnąć wielkie rzeczy. Definitywne zakończenie współpracy z City może okazać się nowym początkiem.