Ancelotti zachęcany, by iść na zderzenie. Mocny apel w Brazylii. "Koniec z nimi!"

Ancelotti zachęcany, by iść na zderzenie. Mocny apel w Brazylii. "Koniec z nimi!"
PRESSINPHOTO / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek PrzyborowskiDzisiaj · 10:09
W Europie wygrał wszystko i jest uważany za mistrza w trenerskim fachu. Carlo Ancelotti stworzył wielki Milan i odbudował galaktyczny Real Madryt, a teraz podejmie się być może najcięższej misji w karierze. Reprezentacja Brazylii czeka już długo, aby znowu być na szczycie. Dlatego dla Włocha zdecydowała się schować własną dumę.
O tym mówiło się od dawna, jednak dotąd żadne z medialnych doniesień nie były w stanie się zmaterializować. W Brazylii trwały debaty, wewnętrzne negocjacje i dyskusje, kto powinien zostać nowym selekcjonerem jej narodowej świętości, czyli reprezentacji “Canarinhos”. Działacze kombinowali, intensywnie poszukiwali, ale w rzeczywistości chyba już zawczasu podjęli wybór i musieli po prostu poczekać. Carlo Ancelotti był w zasadzie od początku celem numer jeden i teraz ich starania wreszcie się opłaciły. W poniedziałek 12 maja brazylijski związek piłkarski (CBF) dumnie ogłosił, że to właśnie Włoch pod koniec miesiąca oficjalnie obejmie stanowisko, na którym w XXI wieku spaliło się już wystarczająco wielu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Długo wyczekiwany zbawca

Ta fiksacja na punkcie “Carletto” trwała przynajmniej od 2023 roku. To właśnie wtedy sprawujący niemal dyktatorską władzę w CBF prezydent Ednaldo Rodrigues oznajmił, że Ancelotti powinien zostać nowym selekcjonerem “Selecao”. Federacja wówczas nawiązała nawet kontakt z otoczeniem doświadczonego trenera, ale negocjacje ostatecznie zakończyły się fiaskiem i Włoch podpisał nową umowę w Madrycie. Ta miała obowiązywać do końca sezonu 2025/26, lecz od pewnego czasu wyraźnie było czuć, że związek doświadczonego trenera z “Los Blancos” powoli się wypala. Dlatego kolejna propozycja z Brazylii okazała się dla wszystkich stron rozwiązaniem niemal idealnym.
- O takim scenariuszu w brazylijskich mediach była mowa od kilku tygodni. Zresztą już kiedyś był temat Ancelottiego i nawet brazylijscy działacze twierdzili, że to Włoch zostanie selekcjonerem, lecz potem ostatecznie tak się nie stało. To właśnie dlatego federacja działała raczej po cichu, ale od początku było wiadomo, że znowu ruszą po Carlo. Oprócz niego w grze tak naprawdę był na poważnie jeszcze tylko Jorge Jesus. Ich szanse co jakiś czas się zmieniały, ale to właśnie ta dwójka należała do wąskiego grona głównych kandydatów - opowiada nam Wojtek Peciakowski, prowadzący twitterowe konto “Brazylijski futbol”.
Na korzyść Jesusa przemawiały dwie istotne okoliczności. Po pierwsze, w przeszłości z powodzeniem pracował w Brazylii z Flamengo, a po drugie, na początku maja rozstał się z dotychczasowym pracodawcą, Al-Hilal, więc właściwie z miejsca mógł podjąć się nowego wyzwania. Natomiast kiedy okazało się, że Ancelotti też będzie w stanie rozpocząć pracę z kadrą praktycznie od razu, nie było już odwrotu. Pytanie tylko, czy to aby na pewno najlepszy moment na ściągnięcie na brazylijską ziemię akurat tego szkoleniowca.
- Rok temu, gdy po raz pierwszy przewijał się temat Carlo, wydawał się dobrym wyborem. Potem wydarzył się wciąż jeszcze trwający sezon, który dla Realu Madryt i Ancelottiego jest nieudany. W ostatnich miesiącach wielokrotnie nie rozumiałem jego decyzji - zarówno tych przed, jak i w trakcie meczów. Brazylia teraz musi już trafiać w dziesiątkę z doborem zawodników, bo są w bardzo głębokim dołku. Nie ma miejsca na pomyłki albo przywiązanie do nazwisk. Carlo Ancelotti musi przede wszystkim otworzyć się na młodych, niekoniecznie znanych zawodników. Jest kilku piłkarzy, których niepowoływanie to będzie wręcz zbrodnia - dodaje.

Trenerska impotencja

Ostatni selekcjonerzy nie potrafili wykorzystać ani wspomnianych młodych talentów, ani bardziej doświadczonych graczy. Drugie kadencje Luiza Felipe Scolariego i Dungi okazały się kompletnymi niewypałami. Z kolei Tite, choć triumfował z “Canarinhos” na Copa America 2019, to poza tym nie zdołał osiągnąć oczekiwanego wyniku na dwóch kolejnych mundialach. Minione dwa lata były natomiast wielkim eksperymentem urządzonym przez CBF. Drużynę narodową prowadzili tymczasowo Ramon Menezes i Fernando Diniz, aż na rok z hakiem przejął ją Dorival Junior - chyba tylko po to, aby na początku marca rozstać się z nią z hukiem, przegrywając aż 1:4 z Argentyną
- Ancelotti był najlepszym z dostępnych kandydatów. Nowy selekcjoner reprezentacji Brazylii musiał być obcokrajowcem. Obecnie nie ma Brazylijczyka z odpowiednimi kwalifikacjami do tej pracy i musiał to być ktoś z imponującym CV. Wynika to z faktu, że kilku naszych piłkarzy ma ogromne ego i nie chce być trenowanych przez trenerów z mniejszymi osiągnięciami niż oni, więc Ancelotti pod tym względem powinien sprawić się idealnie. Będzie szanowany w szatni, a do tego ma jasne pomysły i plan na grę, więc myślę, że poradzi sobie lepiej niż jego brazylijscy poprzednicy - opowiada nam brazylijski dziennikarz, Pedro Consoli.
Włoch będzie pierwszym od stu lat zagranicznym selekcjonerem, który poprowadzi Brazylię w meczu o punkty. Dotąd na tym stanowisku pracowało zaledwie trzech obcokrajowców - Ramon Platero (Urugwaj), Joreca (Portugalia) i Filip Nunez (Argentyna), ale dwaj ostatni poprowadzili “Canarinhos” jedynie w meczach towarzyskich. W Brazylii długo dominowało przekonanie, że to ich trenerzy są najlepsi - jeśli może już nie na świecie, to przynajmniej w Ameryce Południowej. Ostatnie sukcesy zagranicznych trenerów w tamtejszej Serie A pokazały jednak, że być może to nie do końca prawda.
- To jasne i proste: żaden brazylijski trener nie nadaje się do tej pracy. Na brazylijskiej scenie trenerskiej od dłuższego czasu panuje ogromny kryzys, ponieważ jest ona pełna utartych i przestarzałych schematów. Obecnie aż dziewięć, czyli prawie połowę drużyn w Serie A prowadzą trenerzy spoza Brazylii i większość z nich odnosi sukcesy. Szczególnie dobrze radzą sobie Portugalczycy, którzy zaczęli dominować na tym rynku w 2019 roku. Najpierw pojawił się Jorge Jesus we Flamengo, a potem Abel Ferreira w Palmeiras. Kryzys na rynku rodzimych trenerów jest spory i na razie nie widać jego końca. Wybór Ancelottiego jest po prostu konsekwencją takiego stanu rzeczy - mówi Consoli.

Taktyka, etyka i motywacja

Włoch pracę za oceanem rozpocznie oficjalnie 26 maja, ale nie będzie miał zbyt dużo czasu na wdrażanie własnych pomysłów. Już na początku czerwca reprezentację Brazylii czekają dwa arcyważne mecze w eliminacjach do mistrzostw świata. Na wyjeździe z Ekwadorem oraz u siebie z Paragwajem, czyli drużynami, które w tabeli południowoamerykańskich eliminacji plasują się w ich sąsiedztwie. Żadna z tych ekip nie jest jeszcze pewna gry na przyszłorocznym turnieju, dlatego czerwcowe spotkania okażą się najprawdopodobniej kluczowe dla całej rywalizacji. Kibice “Selecao” chcą być po nich dużo spokojniejsi, ale by to się wydarzyło, Ancelotti musi z miejsca wprowadzić własne zasady.
- Reprezentacji Brazylii brakuje wyraźnego lidera. Dlatego priorytetem wydaje się być poprawa mentalności tej drużyny. Ego zawodników jest bardzo duże, myślą, że są lepsi od nich, bo grają w takich zespołach jak Real Madryt, a to utrudnia pracę zespołową. Kilku piłkarzy w kadrze nie występuje też na swoich nominalnych pozycjach, więc Ancelotti będzie musiał popracować nad ich odpowiednim wykorzystaniem. Trzeba tę reprezentację również odświeżyć - tak jak Scaloni zrobił to w Argentynie. Koniec z wielkimi nazwiskami, które już niewiele tej drużynie dają. Jeśli chcemy realnie konkurować z innymi, musimy zrezygnować z takich graczy jak Neymar, Marquinhos, Casemiro czy Danilo. Potrzebujemy nowej drużyny, która będzie wsparta przez weteranów, którzy nadal mogą jej coś dać, jak Alisson czy Bruno Guimaraes - podsumowuje Consoli.
Póki co nie jest pewne, czy takie nowe otwarcie rzeczywiście będzie miało miejsce. Tuż po ogłoszeniu nominacji dziennikarze Ge Globo wyjawili, że Włoch może próbować nakłonić do dalszej gry narodowych barwach Neymara i Casemiro. Choć zdaniem wielu Brazylijczyków obaj są już w kadrze spaleni, “Carletto” zna się na swoim fachu jak mało kto i w przeszłości jego nawet mocno dyskusyjne decyzje często się broniły. To, czy akurat weterani powrócą lub pozostaną w kadrze, wydaje się zresztą jedynie wierzchołkiem góry lodowej. W reprezentacji Brazylii problemów jest bowiem od groma i jeśli Ancelotti chce odnieść z nią sukces, będzie musiał znaleźć odpowiednie rozwiązania niemal natychmiast.
- Największym wyzwaniem jest wyciągnięcie Brazylii z dołka. Problemy istnieją w każdej formacji - zwłaszcza w obronie i pomocy brakuje po prostu światowej klasy piłkarzy. W ataku tacy są, ale nie grają na ich najwyższym poziomie. Ancelotti doskonale zna kilka twarzy tej reprezentacji i już raz udało mu się ich wciągnąć na wysoki poziom, dlatego liczę, że teraz zrobi to też w reprezentacji. W defensywie i środku pola trzeba jednak szukać rozwiązań. Te talenty są, ale nawet jeśli dostają szansę, to po jednym obiecującym meczu, grają dwa tragiczne. Mam nadzieję, że Ancelotti dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu uporządkuje tę kadrę i wprowadzi od niej znane z Europy taktykę, etykę pracy i motywację. Dzięki temu będzie mógł wyciągnąć z Brazylii maksa, a chyba się zgodzimy, że ten potencjał jest naprawdę ogromny - kończy Peciakowski.

Przeczytaj również