Antonio Milić szczerze o kłopotach Lecha Poznań. Chwali też nowy nabytek. Ważne słowa Chorwata [NASZ WYWIAD]

Antonio Milić szczerze o kłopotach Lecha. Chwali też nowy nabytek. Ważne słowa Chorwata [NASZ WYWIAD]
Paweł Jaskolka/Pressfocus
Antonio Milić to kluczowy piłkarz Lecha Poznań. Drużyna z nim i bez niego to dwa różne zespoły. Chorwat pomaga nie tylko w defensywie, ale ma też swój wkład w bilans ofensywny "Kolejorza", strzelając w zeszłym sezonie wiele ważnych goli. Na dzień przed startem gry mistrza Polski w Lidze Konferencji Europy porozmawialiśmy z Antonio o problemach Lecha na starcie sezonu czy chęci powrotu do reprezentacji Chorwacji.
DAWID DOBRASZ: Ostatni okres macie dobry, bo macie trzy zwycięstwa z rzędu i awans do Ligi Konferencji, lecz odpadliście szybko z Ligi Mistrzów, a w lidze musicie nadrabiać straty. Jak oceniasz ostatnie dwa miesiące w wykonaniu Lecha Poznań?
Dalsza część tekstu pod wideo
ANTONIO MILIĆ: Zacznijmy od tego, że już na starcie doszło do zmiany trenera, co zawsze jest trudne. Nowy szkoleniowiec, byli także nowi zawodnicy, którzy musieli się zaadaptować i musieliśmy znaleźć wspólny język, nie mówiąc już o samym zgraniu. Oczywiście wszyscy wymagali od nas grania tak samo jak w zeszłym sezonie, ale na początku, po tej krótkiej przerwie i tych zmianach, nie było to możliwe. Teraz jednak wspinamy się powoli w lidze i zaczynamy wracać na właściwą drogę. Sami od siebie z meczu na mecz wymagamy coraz więcej.
Wasz trener oraz prezes Lecha Piotr Rutkowski jako główny problem złych wyników wskazywali zbyt dużą liczbę kontuzji wśród środkowych obrońców. Zgodzisz się z nimi?
Tak, mieliśmy zbyt wiele urazów na środku obrony. To się przeciągało, a my szukaliśmy różnych sposobów, żeby sobie z tym radzić. Czasami w piłce zdarzają się takie historie i wychodziło to raz lepiej, raz gorzej. W tym trudnym czasie jednak każdy wierzył, że się podniesiemy. W piłce też jest dużo niespodzianek, ale musisz się z tym zmierzyć. Mamy jednak teraz za sobą trzy ważne zwycięstwa w lidze. W defensywie wyglądamy już lepiej.
Czuliście presję kibiców, którzy dawali wam do zrozumienia, że nie są zadowoleni z waszych wyników?
Powiem tak: patrzę na to, że jesteśmy wszyscy jedną drużyną i mamy wspólny cel - wtedy, kiedy jest dobrze, ale też wtedy, gdy jest źle. Piłkarze, sztab, i kibice - wszyscy chcemy tego samego, czyli zwycięstw. Wszyscy lubią czuć ten moment, kiedy wygrywamy. Po przegranym meczu mamy poczucie, że musimy szybko udowodnić, że ta porażka to przypadek. Nie ma u nas w drużynie nikogo, komu można zarzucić, że nie chciał wygrać. Wszyscy walczymy w jednym celu. Mówiłem o tym wcześniej, że spory wpływ na to, co się działo miało przyjście nowego trenera, okres adaptacji nowych piłkarzy, a także zapoznanie się ze wszystkim. Do tego te kontuzje. To popsuło plany, ale teraz jestem już szczęśliwy. Znajdujemy powoli prawdziwą drogę. Zaczynamy wygrywać i wygląda to coraz lepiej, tracimy mniej goli.
John van den Brom coś zmienił w waszym bronieniu? Wymaga od was czegoś innego?
Na każdy mecz jesteśmy przygotowywani, ale czasami piłka nie do końca się nas słucha (śmiech). Staramy się też dużo grać na wyprzedzenie i pressować napastników. Mamy za sobą teraz trzy czyste konta, ale to też zasługa całej drużyny. Atak wspiera obronę, a my czasami wspieramy ich. Wykonaliśmy bardzo dobrą robotę w tym aspekcie w ostatnich meczach.
Chciałem zapytać jak układa ci się współpraca z Dagerstalem, Salamonem i Satką. Z kimś gra ci się najlepiej?
W sumie nie ma większego znaczenia, z kim gram. Filip gra teraz bardzo dobre mecze, ale z kimkolwiek gram, to rozumiem się dobrze. Osobiście jestem bardzo zadowolony z tego, jak Filip wszedł w drużynę.
Bartosz Salamon w rozmowie z "Foot Truckiem" wspominał, że kiedy pierwszy raz zagrał z tobą, to od razu wiedział, że jesteś dobrym piłkarzem. Czy ty też miałeś takie wrażenie od początku gry z Bartkiem?
Tak, bo ja i Bartek, szczególnie w zeszłym sezonie mieliśmy bardzo dobre zrozumienie w defensywie. Dobrze się uzupełnialiśmy. Na boisku sporo się komunikujemy, a to jest bardzo ważne. Granie z nim w parze to duża przyjemność.
Grałeś wcześniej w pucharach w barwach Anderlechtu, ale teraz przed tobą debiut w rozgrywkach Ligi Konferencji. Wyzwala to w tobie emocje?
Na pewno, każdy piłkarz w naszym zespole cieszy się, że może rozegrać takie mecze. Liga Konferencji to specyficzne rozgrywki, bo możemy zmierzyć się z naprawdę różnymi krajami, co widzieliśmy w eliminacjach. Teraz możemy zagrać z naprawdę mocnym rywalem. Osobiście nie mogę doczekać się tego wyzwania.
Masz jeszcze rok do końca kontraktu. Czy zostaniesz w Poznaniu na dłużej?
Nie chce na razie o tym rozmawiać.
Jesteś już w Poznaniu ponad półtora roku. Co możesz powiedzieć o samym mieście, gdzie spędzasz najwięcej czasu?
Tak, Poznań mi się podoba. Lubię sam klub, dobrze się czuje w drużynie, a to też jest ważne w ogólnym odbiorze. Zbyt wiele jednak nie poruszam się po mieście. Mieszkam w CityParku i głównie poruszam się w tym rejonie.
Myślałeś jeszcze w ogóle o reprezentacji Chorwacji? Na koncie masz trzy występy, a ostatni raz zagrałeś cztery lata temu.
Szczerze? Teraz już nie oczekuje powołania. Moim zdaniem swoją grą w zeszłym sezonie na nie zasługiwałem. Selekcjoner postawił jednak na innych piłkarzy. Chodziło mi to po głowie, ale obecnie mam pełną koncentrację na grze w Lechu Poznań.

Przeczytaj również