Arka Gdynia podnosi się po nokaucie. Sprzedaży nie będzie, znany piłkarz nowym trenerem. "Przegonić demony"

Arka podnosi się po nokaucie. Sprzedaży nie będzie, znany piłkarz nowym trenerem. "Przegonić demony"
Piotr Matusewicz / PressFocus
Arka Gdynia po raz czwarty spróbuje wrócić do Ekstraklasy. Z nowym trenerem i - jak na razie - nadal z królem strzelców Fortuna 1 Ligi Karolem Czubakiem. Znaków zapytania nad morzem jednak nie brakuje. Czy to wreszcie będzie TEN sezon?
Minione rozgrywki były dla gdynian kompletnie fatalne. Mająca się bić o bezpośredni awans Arka nie dość, że straciła wielki dystans do czołowej dwójki, to jeszcze wypadła poza strefę barażową. Po pełnej beznadziejnych wyników wiośnie zakończyła sezon dopiero na ósmym miejscu w tabeli, niewiele przed Chrobrym Głogów. Nie pomogły zmiany trenerów ani asystentów. Nie wypalił szalony pomysł z “odkurzonym” Ryszardem Wieczorkiem w roli “strażaka”. Doświadczony szkoleniowiec został w czerwcu pożegnany bez żalu. W jego miejsce pojawił się przedstawiciel młodej fali, Wojciech Łobodziński. Świeżo po nieudanej misji w Wieczystej Kraków, niedługo po zwolnieniu z Miedzi Legnica. “Łobo” awansował jednak wcześniej z Miedzią do Ekstraklasy. Teraz to samo ma zrobić w Gdyni. Tyle że łatwo mu nie będzie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przegonić demony

Przyszło mu bowiem pracować z podobnym personalnie zespołem do tego, który właśnie mocno zawalił ubiegły sezon. Przed Łobodzińskim nie tylko więc zadania stricte szkoleniowe, takie jak praca nad taktyką, ustawieniem czy mankamentami boiskowymi (na czele ze skutecznością i obroną stałych fragmentów gry), ale i takie wymagające kompetencji “miękkich”. Ta drużyna musi na nowo uwierzyć, że jest lepsza niż wskazywałyby na to wiosenne wyniki. Latem nie doszło i raczej nie dojdzie do rewolucji kadrowej. Ta nastąpiła jedynie w bramce, gdzie zawodzący duet Daniel Kajzer - Kacper Krzepisz zastąpili Martin Chudy i Paweł Lenarcik. Ponadto, z ważnych sportowo postaci odszedł jedynie Mateusz Stępień, który zresztą dopiero w końcówce ligi na dobre zameldował się w podstawowym składzie. Rozstanie z słabiutkim wiosną Omranem Haydarym, a także Mateuszem Żebrowskim trudno traktować jako osłabienie. Marcus da Silva to zaś zawodnik niezwykle zasłużony, żywa legenda Arki, ale ostatnio z coraz mniejszą rolą w drużynie.
Kto przyszedł? Arka, której problemem była m.in. nierówna kadra i słaba ławka rezerwowych, poza bramkarzami skupiła się na razie na uzupełnieniach składu i powrotach z wypożyczeń. Do Gdyni z drugoligowych ekip trafili pomocnicy Michał Borecki i Abdallah Hafez. Wrócili zaś m.in. Olaf Kobacki i Kasjan Lipkowski. Pierwszy po nieudanym roku w Miedzi Legnica, drugi po znakomitym czasie w KKS-ie Kalisz. “Lipa” spisywał się na tyle dobrze, że trafił już do reprezentacji Polski U-21. Tam grał na wahadle, w macierzystym klubie jak na razie trener Łobodziński widzi go niżej, jako pół bocznego obrońcę.
Największą zagadkę stanowi jednak przyszłość Karola Czubaka. Już w czerwcu informowaliśmy TUTAJ na Meczykach, że napastnik “Żółto-niebieskich” budzi ogromne zainteresowanie na rynku. Na radarze miały go drużyny z Ekstraklasy, jak i te zagraniczne - z Niemiec, Danii czy Belgii. Co istotne, karty rozdaje Arka, bo kontrakt piłkarza obowiązuje do 2025 roku. Klub teoretycznie nie musi go więc sprzedawać…

Bez dofinansowania, bez sprzedaży

… ale może nie mieć wyjścia. Właściciele Arki, państwo Kołakowscy, potrzebują bowiem środków na funkcjonowanie klubu po tym, jak finansowanie go wstrzymało miasto.
- Arka to nie jest tylko biznes, to przede wszystkim ogromna społeczność, tradycja, przywiązanie do barw, duma, historia, która nierozerwalnie wiąże się z Gdynią. Sygnały, które płyną do miasta od środowisk związanych z klubem wskazują na to, iż sposób zarządzania jest daleki od tych wartości, o których mowa powyżej. Brak zrozumienia dla tych potrzeb powoduje ogromne napięcie, które nieuchronnie może prowadzić do rozłamu. Taka sytuacja absolutnie nie służy promocji miasta oraz klubu. Dlatego też, po złożeniu wyjaśnień przez Prezesa Michała Kołakowskiego podjąłem decyzję, iż miasto wstrzymuje finansowanie Klubu do czasu zakończenia sporu i osiągnięcia porozumienia określającego wspólne cele na najbliższy sezon, jak i kolejne lata - oświadczył 14 czerwca prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
- W przypadku, gdy takie porozumienie nie będzie możliwe, środki zostaną przeznaczone na sportowe szkolenie dzieci i młodzieży oraz budowę boisk. Głęboko wierzę, że dla dobra klubu, kompromis jednak zostanie osiągnięty i w kolejnych tygodniach będziemy mogli skupić się wyłącznie na sportowych emocjach - tłumaczył polityk.
Na tę chwilę wspomnianego porozumienia i decyzji o “odmrożeniu” środków nie ma. Jest za to bojkot kibiców Arki, którzy domagają się odejścia obecnych właścicieli i zapowiedzieli nieobecność na domowych meczach drużyny w proteście przeciwko sposobowi zarządzania klubem. Michał i Jarosław Kołakowscy nie zamierzają jednak na ten moment sprzedawać Arki. Oferty składane przez lokalnego biznesmena i byłego piłkarza gdynian Marcina Gruchałę zostały odrzucone. Co więcej, prezes wydał oświadczenie, w którym zarzucił Gruchale “próbę destabilizacji”. Wydaje się więc, że o ile rządzący nie zmienią zdania, o tyle gdynianie wejdą w nowy sezon bez zmian “na górze”.

Nowy lider szatni?

Na pewno z kolei będą roszady w składzie względem podstawowej jedenastki kończącej poprzednie rozgrywki. Co jasne, choćby w bramce.
- Powiem szczerze, że mam tutaj duży ból głowy. Bramkarze wyglądają bardzo dobrze, żaden na razie nie jest przed drugim [w hierarchii] - powiedział nam trener Łobodziński na gorąco po przegranym 2:3 czwartkowym sparingu z Piastem Gliwice. - Mecz z Piastem też pokazał, że obaj mają swoje atuty. Martin w pierwszej połowie bardzo dobrze wyglądał w rozegraniu, Paweł w drugiej wybronił dwie groźne sytuacje. Tak więc jeszcze nie wiem, mam trochę czasu, bramkarze dowiedzą się w przyszłym tygodniu - dodał.
Chudy, znany w Polsce z gry dla Górnika Zabrze, zwrócił uwagę nie tylko umiejętnościami stricte bramkarskimi, ale też postawą dyrygenta całej drużyny.
- Zawsze w bramce staram się kierować drużyną, organizować grę. To element pracy bramkarza. Taki mam charakter, idealnie do tego pasujący. Taką mam rolę, by kierować chłopakami, dać im pewność z tyłu, pomóc przenieść taktyczne sprawy od trenerów na boisko - tłumaczył nam golkiper.
Słowak przyznał też, że został, podobnie jak inni nowi zawodnicy, dobrze przyjęty przez szatnię. Co więcej, chwali sobie warunki pracy w klubie i z obecnym sztabem.
- Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Byłem rok w Rumunii, tam doświadczyłem dużej "amatorki". Tutaj każdy robi to, co powinien robić. Dużo trenujemy, sporo jest siłowni, co mi pasuje. Z mojego doświadczenia powiem, że bardzo dobrze trenujemy, także pod kątem taktyki, mamy wideoanalizy. Są mocne, intensywne treningi - mają one sens. Cały sztab bardzo dobrze pracuje, wierzę, że przełożymy te przygotowania na występy w lidze, bo to będzie najważniejsze - podkreślił doświadczony bramkarz.
Piętą achillesową Arki w poprzednich latach była gra w obronie, z naciskiem na zachowanie przy stałych fragmentach gry rywali. Jak widać, ten problem nadal nie został zlikwidowany, bo Piast gole na 1:1 i 3:2 zdobył właśnie w ten sposób. Można powiedzieć, że wróciły doskonale znane arkowcom demony, bo przy wrzutkach przeciwnika ze stojącej piłki znów panował jeden wielki chaos. Krycia nie stwierdzono. Trener Łobodziński ma świadomość tego mankamentu.
- Powiedziałbym, że tutaj problem leży raczej w głowach piłkarzy. To będziemy musieli zmienić. Bo nieważne, ile będziesz trenował, to trochę w głowie to wszystko siedzi. Druga bramka stracona po SFG dziś - było dużo zmian, bardzo dużo młodych piłkarzy, ale to oczywiście nie jest wytłumaczenie. Problem istnieje, ale mamy jeszcze trochę czasu. Jak spadną te obciążenia, to kilka jednostek poświęcimy tylko i wyłącznie na to - zapowiedział.

Przegląd wojsk

W dwóch dotychczasowych meczach towarzyskich (wcześniej Arka zremisowała 0:0 z Chojniczanką) “Łobo” korzystał z ustawienia z trójką obrońców, wahadłowymi i jednym, klasycznym napastnikiem. Nie jest jednak powiedziane, że gdynianie na stałe będą grali w tym systemie.
- Nie jest to pewne. Wydaje mi się, że zależeć to będzie od przeciwnika, momentu sezonu, dostępności zawodników, kontuzji. W obecnej piłce ustawienie to jest jakiś tam klucz do zwycięstw. Na tę chwilę, z obecnym przeglądem kadry i zawodników, zdecydowałem się na takie ustawienie, ale nie zamykam się na inne - podkreślił szkoleniowiec Arki.
Warto zwrócić uwagę, że na prawym wahadle w miejsce sprzedanego do Stali Mielec Stępnia pojawił się Marcel Predenkiewicz. To kolejny - po Stępniu czy Kacprze Skórze - młody piłkarz mający wedrzeć się na dobre do pierwszej drużyny. On już zresztą debiutował w Fortuna 1 Lidze już za trenera Ryszarda Tarasiewicza.
- To jest chłopak o ogromnym potencjale motorycznym, bardzo mnie to zaskoczyło, jak bardzo jest wytrzymały i szybki. A to rzadko się zdarza. Potrzebuje jeszcze ogrania i taktyki, ale motorycznie jest "koniem" - zauważył Łobodziński, który w trakcie sparingu z Piastem bardzo żywiołowo reagował na boiskowe wydarzenia. - Na tym etapie jest bardzo dużo młodych zawodników, oni muszą "złapać" tę taktykę. Wielu z nich nie grało na tych pozycjach czy w tym systemie, więc to bardziej do nich [te wskazówki], doświadczeni piłkarze sobie radzą. Stąd taka [moja] aktywność przy linii. Ale trzeba przyznać, że tak, jestem aktywny przy ławce - zaznaczył.
Przeciwko “Piastunkom” grali też inni młodzi zawodnicy, wszyscy nastolatkowie. Trener Arki przyznał, że jak na razie odbywa się “przegląd wojsk”, połączony z wprowadzaniem nowej taktyki i budowaniem wewnętrznych relacji. Trwa proces. Jest jednak coś, co wyjątkowo przypadło mu do gustu po trzech tygodniach pracy.
- Podoba mi się intensywność, fajnie, na to liczyłem, naprawdę piłkarze dobrze biegają. Bo jeśli będziemy dobrze biegać, to potencjał ofensywny Arka pokazała już w zeszłym sezonie, więc tu bym był spokojny - powiedział, a pytany o ofensywny styl “jego” Miedzi, dodał: - Nie będę zatracał tego, co mnie cechowało w pracy w Legnicy. Choć trochę mi ciężko, bo pragmatyzm czasami musi wygrać. Dlatego w dwóch pierwszych tygodniach pracy mocno skupiliśmy się na grze w obronie, a teraz taki przeciwnik, z którym mogliśmy to przećwiczyć - uzupełnił.
Test wypadł co najwyżej przeciętnie, bo sporo problemów w defensywie mieli np. stoperzy, ale szkoleniowiec ma jeszcze trochę czasu na poukładanie drużyny. Pierwszoligową inaugurację przeciwko Bruk-Betowi Termalice zaplanowano na 21 lipca. Wiadomo, że nie zdąży na nią mający problemy zdrowotne Janusz Gol. Łobodziński przekazał, że na weterana trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Treningi zaraz wznowi za to Hubert Adamczyk. Pozostali piłkarze, którzy opuścili czwartkowy sparing, mają drobne urazy.
Zobaczymy, czy równie drobne będą zakręty, w które wpadną arkowcy w nadchodzącym sezonie. Mimo zamieszania wokół klubu i, co zrozumiałe, nerwowych nastrojów wśród kibiców, piłkarze muszą jednak robić swoje. Nawet przy zapowiadanych pustych trybunach.

Przeczytaj również