Arsenal fatalny, Kiwior bardzo dobry, choć grał na innej pozycji. Media i kibice chwalą. "Jeden z najlepszych"

Arsenal fatalny, Kiwior bardzo dobry, choć grał na innej pozycji. Media i kibice chwalą. "Jeden z najlepszych"
Antonio Pozo/pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Arsenal z Jakubem Kiwiorem na boisku stracił trzy gole i odpadł z Carabao Cup. Brzmi to kiepsko, ale pozory mylą. Angielskie media Polaka chwalą, a kibice są zachwyceni.
Gdyby ktoś chciał z ciekawości zerknąć, jak poszło Kubie Kiwiorowi w środowym meczu Pucharu Ligi Angielskiej i w tym celu odpaliłby popularny portal “Sofascore”, mógłby być zaniepokojony. Porażka Arsenalu 1:3 z niżej notowanym rywalem, druga najniższa ocena w zespole - nie wygląda to obiecująco. Ponadto reprezentant Polski miał udział przy ostatniej z bramek “Młotów”, gdy to od jego nogi pechowo odbiła się piłka po strzale Jarroda Bowena:
Dalsza część tekstu pod wideo
Uspokajamy: nie ma żadnych powodów, by bić na alarm. Wręcz przeciwnie. Kiwior był jednym z najlepszych piłkarzy Arsenalu na boisku i udowodnił, że Mikel Arteta może na niego liczyć.

Jak lider

Polski obrońca wyszedł w podstawowym składzie “The Gunners” drugi raz z rzędu, po tym jak w miniony weekend rozegrał udane 90 minut w lidze z Sheffield United. Tym razem otrzymał szansę w roli pół prawego stopera w systemie z czwórką z tyłu, zastępując odpoczywającego Williama Salibę. Zmiana pozycji nie obniżyła poziomu jego gry. Pamiętajmy zresztą, że to właśnie tak ustawiony Kiwior rozkwitł w końcówce ubiegłego sezonu, gdy Saliba leczył kontuzję.
23-latek dobrze wszedł w mecz z West Hamem. Od startu był pewny i konkretny w swoich działaniach. W 5. minucie jego świetne, odpowiedzialne ustawienie utrudniło rywalom finalizację groźnej akcji. Gabriel Magalhaes, partner Kiwiora ze środka obrony, zagubił się, lecz pozostawiony sam sobie Polak skutecznie uniemożliwił gospodarzom oddanie strzału. W oczy rzucała się także gra Kiwiora piłką. Wyprowadzał ją odważnie, ale spokojnie, swobodnie, z chłodną głową. Było widać, że koledzy mu ufają. Radził też sobie pod presją. W 34. minucie Jorginho wsadził go “na konia” złym podaniem, jednak reprezentant Polski w ekwilibrystyczny, aczkolwiek skuteczny sposób wybił piłkę wolejem przed polem karnym. Świetną pierwszą połowę Kiwior podsumował zatrzymaniem kontry West Hamu tuż przed przerwą, kiedy to zaasekurował partnerów i przytomnie interweniował, nie dopuszczając nawet do rzutu rożnego przeciwników. Grał jak prawdziwy lider.
Najwięcej problemów na przestrzeni całego spotkania sprawił mu dobrze dysponowany Jarrod Bowen. Od samego początku obaj ostro rywalizowali, wchodzili w pojedynki, non stop się ścierali. Zdarzało się, że 23-latek podążał za Anglikiem nawet na połowę połowy “Młotów”. Bowen uciekł Kiwiorowi właściwie tylko raz, gdy w 46. minucie, mimo jego asysty, oddał groźne uderzenie, po którym musiał interweniować Aaron Ramsdale. Gol na 3:0, jak pisaliśmy wyżej, nie obciąża reprezentanta Polski, bo trudno się go czepiać za pechowy rykoszet. Kiwior nie miał też wpływu na pozostałe bramki WHU - pierwszą sam strzelił sobie Ben White, przy drugiej nawalił Ołeksandr Zinczenko.
Arsenal w drugiej połowie był fatalny, ale Jakub Kiwior znów wyróżniał się na tle tego marazmu. Nie przytłoczyła go słabsza postawa większości kolegów. Dalej dobrze się ustawiał, grał odważnie. Przez 90 minut dominował w powietrzu, wygrał wszystkie pojedynki główkowe. Naprawdę zdał ten egzamin, nawet jeśli West Ham boleśnie wypunktował niemrawych wicemistrzów Anglii. Skrót jego występu zobaczycie poniżej:

Media chwalą

- To był dobry mecz Kiwiora i nie sugerowałbym się tym, że Arsenal przegrał 1:3. Jeśli któryś ze zmienników miał dodać plus przy swoim nazwisku, to zrobił to reprezentant Polski. Był pewny w rozegraniu i odważny w starciach. Wygrał większość pojedynków - mówi nam Paweł Grabowski, komentujący ten mecz na antenie “Viaplay”. - Dobrze czuł moment doskoku do Jarroda Bowena, który w tym momencie jest w formie i jest trudny do pilnowania. Anglik tylko raz mocno urwał się Kiwiorowi, zaraz na początku drugiej połowy, gdy musiał interweniować Ramsdale. Gol na 0:3 to rykoszet, więc żadna wina Kiwiora. Myślę, że obok Nelsona i Odegaarda, który dał dobry impuls z ławki, był najlepszy w Arsenalu - dodał dziennikarz, którego teksty na Meczyki.pl znajdziecie TUTAJ.
Kiwior zasłużył też na mnóstwo ciepłych słów ze strony kibiców Arsenalu. Ci już w trakcie spotkania chwalili Polaka. W mediach społecznościowych można znaleźć komentarze, że kwota zapłacona za niego (ok. 25 mln euro) była okazyjna, a osoba odpowiedzialna za skauting 23-latka powinna zostać dodatkowo nagrodzona. Jasne, do opinii fanów zawsze należy podchodzić z przymrużeniem oka, ale nie ma przypadku w tym, jak polski piłkarz jest ceniony na Emirates Stadium.
Grę Kiwiora z West Hamem pozytywnie oceniły również brytyjskie media. Wiele redakcji wskazało go jako zdecydowanie najlepszego obrońcę oraz ogólnie jednego z dwóch-trzech najlepszych zawodników “Kanonierów” w środowym starciu.
- Wygrał większość pojedynków, wyglądał znakomicie. Jeden z nielicznych pozytywów - napisał serwis “Football London”, wręczając Polakowi notę 7 w skali 1-10. - Grał lepiej niż reszta obrońców, szczególnie patrząc na to, że wystawiono go na pozycji pół prawego stopera - zauważył “Evening Standard”. - Bardzo dobrze wszedł w mecz, dobrze sobie radził z Bowenem - dodał Charles Watts na łamach prestiżowego portalu “Goal.com”. - Wyglądał odpowiednio solidnie, nawet jeśli przyspieszenie Bowena czasem sprawiło mu problem - napisano w “The Sun”.
Był to kolejny dobry mecz Kiwiora w Carabao Cup - rundę wcześniej Kuba świetnie się spisał z Brentford. Tym większa szkoda, że Arsenal dość szybko pożegnał się z tym pucharem. Zawsze to więcej szans na grę dla reprezentanta Polski. Z drugiej strony, każdy solidny występ przybliża go do tego, by był częstszym elementem rotacji. Kiwior wysyła Artecie jasny sygnał: jestem gotowy, możesz mi zaufać, niezależnie od rozgrywek i klasy przeciwnika. A im więcej minut 23-latka, tym lepiej także dla kadry w kontekście listopadowego zgrupowania. W środę stopera osobiście obserwował selekcjoner Michał Probierz.

Przeczytaj również