Dawali za niego 100 mln euro. Reakcja? Nie puścimy za żadną cenę. "Piłkarz kompletny"
Gole, asysty, dryblingi, kluczowe podania. To wszystko potrafią zagwarantować jedynie topowi skrzydłowi świata. Właśnie w tym gronie znajduje się Bradley Barcola.
W grze FIFA 17 pojawił się tryb The Journey. Gracze wcielali się w Alexa Huntera, młodego piłkarza, który przebijał się do świata wielkiego futbolu. Postać ta zainspirowała Bradleya Barcolę. Zawodnik PSG w jednym z wywiadów przyznał, że wybrał numer 29 na plecach, ponieważ w wirtualnym świecie nosił go Hunter. Francuz w pewien sposób uosabia go na prawdziwych boiskach. Do niedawna był tylko obiecującym talentem, ale dziś jest już gwiazdą światowego formatu.
Ulubieniec trenera
Barcola już jako nastolatek w Lyonie potrafił oczarowywać talentem. To przebojowy skrzydłowy ze świetnym dryblingiem, topową dynamiką i nieustanną chęcią do wchodzenia w pojedynki. Nic dziwnego, że PSG postanowiło zainwestować w niego 45 mln euro, czego nie można uznać za szczególnie wygórowaną kwotę. W tym samym okienku paryżanie wydali ponad dwa razy więcej na Randala Kolo Muaniego, który kompletnie przepadł w systemie Luisa Enrique. Zakup wychowanka OL okazał się znacznie lepszą inwestycją.
Jego debiutancki rok na Parc des Princes nie był zły, ale też nie rzucił nikogo na kolana. Spędził wówczas na murawie ponad 2300 minut, zebrał pięć goli i dziewięć asyst, miał przebłyski z Barceloną, Realem Sociedad czy Niceą. To był jednak dopiero okres próbny, uwertura dalszej sztuki. W tamtym sezonie ofensywa paryżan była jeszcze uzależniona od Kyliana Mbappe. Dobrze jednak wiemy, że “Lucho” nie zamierzał hołubić jednostki kosztem kolektywu. Odejście napastnika do Realu Madryt sprawiło, że na każdym z pozostałych zawodników ofensywnych spoczął większy ciężar odpowiedzialności. Barcola udźwignął go bez zawahania
Skrzydłowy rewelacyjnie rozpoczął minione rozgrywki. Po trzech kolejkach Ligue 1 miał na koncie cztery trafienia. Za czasów gry w Lyonie to właśnie skuteczność była jego sporym problemem. Potrafił minąć dwóch, trzech obrońców, dojść do idealnej pozycji strzeleckiej, żeby pomylić się na etapie finalizacji. W Paryżu przyłożono dużą wagę do tego, aby wykorzystywał okazje, które sam potrafi sobie taśmowo tworzyć. Pod wodzą “Lucho” uczynił też bardzo duży progres pod kątem gry defensywnej. To właśnie ten aspekt stanowi oczko w głowie hiszpańskiego szkoleniowca. U niego nominalni napastnicy stanowią pierwszą linię obrony. Dlatego do tego systemu bardziej pasują Barcola czy Dembele niż Mbappe.
- Luis Enrique miał ogromny wpływ na mój rozwój. Zapewnił mi swobodę. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz wystawił mnie w ważnym meczu z Marsylią, to powiedział: “Graj tak, jak potrafisz najlepiej. Tego od ciebie oczekuję”. Dużo rozmawiamy, dzięki niemu poprawiłem grę w obronie. Czasami wydawało mi się, że pracuję w defensywie, przykładam się, ale potem na odprawach trener puszczał filmiki i widziałem, że mogłem zrobić więcej. Dlatego daję z siebie więcej niż maksimum. Jako zespół cieszymy się, że możemy wspólnie bronić i atakować. Największą siła PSG pozostaje kolektyw - podkreślał dla L1+.
- Transfer Bradleya to był zakład klubu. Postawiliśmy na bardzo młodego zawodnika ze sporym talentem, licząc na to, że jeszcze się rozwinie. On jest naszą przyszłością, chociaż już teraz wnosi bardzo wiele. Bardzo cieszę się, że mam go do dyspozycji - mówił Enrique w trakcie poprzedniego sezonu.
100 mln euro? Mało
Barcola dołożył sporą cegiełkę do niemal perfekcyjnego sezonu PSG, zwieńczonego zdobyciem potrójnej korony. W 64 rozegranych spotkaniach zebrał aż 21 goli i 21 asyst. Obecność Dembele, Doue i Kwaracchelii sprawiła oczywiście, że nie zawsze mógł liczyć na pewne miejsce w składzie. Ale kiedy już pojawiał się na boisku, wykorzystywał szanse w 110%. Wystarczyło dać mu piłkę i rywala do okiwania, a on najlepiej wiedział, jak to wykorzystać.
Od stycznia Barcola posłał 19 asyst, co stanowi najlepszy wynik spośród wszystkich piłkarzy w TOP5 ligach Europy. W minionych rozgrywkach zdobył 21 bramek ze wskaźnika oczekiwanych goli na poziomie 19,5. Był też piłkarzem z największą liczbą kontaktów z piłką w polu karnym rywali (228) w Ligue 1. Można mnożyć statystyki, ale wniosek jest jeden. Naprawdę trudno znaleźć lewoskrzydłowego z takim wachlarzem możliwości.
- Nie jesteśmy zaskoczeni umiejętnościami Bradleya. Regularnie pokazuje je na treningach. To zawodnik, który potrafi być decydujący, kluczowy. Może nie zawsze znajduje się w centrum uwagi, ale my wiemy, na co go stać - chwalił Marquinhos. - Przeszedł sporą ewolucję, patrząc na jego początki w Lyonie. Dziś jest piłkarzem kompletnym. Samą pewnością siebie potrafi generować zagrożenie na boisku, rozwinął się, jeśli chodzi o skuteczność - przyznał dla L'Equipe Leo Dubois, były kolega z Lyonu.
- Jeśli zostawisz Barcolę jeden na jeden z obrońcą, już przegrałeś - stwierdził Arsene Wenger - Zaskoczył mnie, bo poza boiskiem to cichy chłopak, małomówny. Przemawia z piłką przy nodze, już na pierwszych treningach zaskoczył mnie umiejętnościami. Już teraz jest świetny, a jego potencjał sięga znacznie wyżej - dodał Olivier Giroud, cytowany przez beIN Sports.
W trakcie ostatniego okienka 23-latek znalazł się na celowniku Liverpoolu. “The Reds” szukali następcy Luisa Diaza i według francuskich mediów byli gotowi zaoferować nawet 100 mln euro. PSG postawiło sprawę jasno - Barcola nie jest na sprzedaż. Za żadną cenę. Dembele, Doue i “Kwara” to wystarczająco jakościowa linia ataku, jednak bezsensem byłoby świadome rezygnowanie z jeszcze jednego zawodnika, który oferuje tak wiele atutów.
Barcelono, strzeż się
Barcola dopiero rozpoczyna trzeci sezon w PSG, a już rozegrał dla tego klubu 110 spotkań. Enrique częściej korzysta jedynie z usług Vitinhi (113 występów za kadencji Hiszpana). To pokazuje, jak ważną rolę odgrywa skrzydłowy. Może nie zawsze jest w pierwszym składzie, ale i tak występuje w prawie każdym meczu. Czasami nęka obrońców rywali od pierwszej minuty, a innym razem wchodzi mniej więcej po godzinie. Efekty pozostają podobne. Bramki, spektakularne akcje i pomoc w zwycięstwach.
Wspomnieliśmy już o tym, że w premierowym sezonie na Parc des Princes Barcola błysnął przeciwko Barcelonie. W ćwierćfinałowym dwumeczu podopieczni Xaviego prowadzili 4:2 i byli w komfortowej pozycji do awansu. Wszystko zmieniło się za sprawą jednej akcji. Ronald Araujo obejrzał czerwoną kartkę za sfaulowanie rozpędzonego Francuza. Osłabieni Katalończycy nie obronili przewagi, dostali cztery gole i z hukiem wylecieli z Ligi Mistrzów.
- W trakcie meczu jestem w swojej bańce, nie interesuje mnie nic poza boiskiem. Wiem, że kibice mnie wspierają, dopingują, ale są momenty, gdzie liczy się dla mnie tylko piłka i to, co mogę z nią zrobić. Czuję się bardzo dobrze w Paryżu, skupiam się na tym, aby stać się najlepszym zawodnikiem, jakim mogę być - mówił dla Le Parisien.
Los znów skrzyżował ze sobą ścieżki Barcelony i PSG w Lidze Mistrzów. Dembele, Doue i Kwaracchelia nie zagrają w hicie z powodu kontuzji. W takich okolicznościach to właśnie Barcola powinien stać się liderem ofensywy obrońców trofeum. Kibice na Estadi Montjuic już raz przekonali się o jakości wychowanka Lyonu. Kto wie, czy w środowy wieczór nie przeżyją małego déjà vu.