Barcelona ma nową perłę, Flick zaszokował. Od razu pierwszy skład. "Robi wrażenie"

Barcelona ma nową perłę, Flick zaszokował. Od razu pierwszy skład. "Robi wrażenie"
IMAGO / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł Grabowski29 Sep · 13:30
Hansi Flick często powtarza, że wiek i nazwiska nie mają dla niego znaczenia - liczy się forma i zaangażowanie na treningach. Kiedy był trenerem Bayernu, dał zadebiutować 17-letniemu Jamalowi Musiali, a dziś odważnie stawia też na młodzież Barcelony. Jego najnowsza perła to środkowy pomocnik, Dro Fernandez.
Młokos w niedzielę zagrał 45 minut przeciwko Realowi Sociedad (2:1). Niedawno związał się z superagentem. Jorge Mendesem, a wokół krążą już sępy. Manchester City i Borussia Dortmund od dawna mają go na swojej liście.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dla fanów Barcy nie jest kimś anonimowym. Zdążył się już przedstawić na tournee w Japonii, kiedy wszedł na końcówkę meczu z Vissel Kobe (3:1), a kilka minut później popisał się ładnym wolejem. Od tego momentu kwestią czasu było to, kiedy Flick pozwoli mu zadebiutować w La Lidze.
- Byłem zaskoczony, kiedy powiedział mi w hotelu, że gram. Czułem duże nerwy - powiedział po meczu 17-latek. W ciągu 45 minut wykreował dwie sytuacje kolegom, w tym raz naprawdę efektownie. Miał tylko dwa nieudane podania, ale też pięć strat, co pokazuje, że nie zawsze czuł rytm drużyny. Grał jednak naprzeciwko dobrze zorganizowanej ekipie Realu Sociedad. To, co zobaczyliśmy w pierwszej połowie, trzeba uznać za optymistyczny początek.

Już nie Pedro

Flick uwielbia budować zawodników. Widać to po graczach z odzysku, takich jak 27-letni Marcus Rashford, ale najbardziej istotny jest aspekt ciągłego poszukiwania nowych diamentów i dawanie im zaufania. W poprzednim sezonie swoją szansę wykorzystali Marc Bernal i Marc Casado. Dwa tygodnie temu Flick dał zadebiutować 18-letniemu lewemu obrońcy, Jofre Torrentsowi, a teraz odważnie postawił na rok młodszego Dro Fernandeza. Jego oficjalne imię to oczywiście Pedro, ale od czasów gry w lokalnym klubie Val Minor posługuje się krótką ksywką.
- W moim klubie było wielu Pedrów, np. Pedro Villar. Żeby uniknąć zamieszania koledzy zaczęli mówić na mnie “Dro” - opowiadał młody piłkarz.
Fernandez w chwili debiutu miał 17 lat i osiem miesięcy. Jego ojciec jest Hiszpanem, a matka pochodzi z Filipin. Wychował się w Galicji - w akademii, gdzie grali też Thiago Alcantara, Rafinha, Rodrigo Moreno czy Stefan Bajcetić. Jego byli trenerzy opowiadają, że jak najbardziej prezentuje ich poziom. Kiedy w 2022 roku Dro przerastał lokalną akademię, jego szkoleniowiec Jose Antonio Covelo wykorzystał kontakty w Barcelonie i polecił go La Masii. Tam młodzian momentalnie stał się ważnym graczem drużyn młodzieżowych, choć w sezonie 2023/2024 przypałętała mu się kontuzja. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, to doświadczenie zahartowało go mentalnie i nauczyło pokory. Rok później wrócił i grał w drużynie Juvenil A pod wodzą Juliano Bellettiego, byłego obrońcy Barcy. Błyszczał w lidze i w młodzieżowej Lidze Mistrzów.

Reflektor uwagi

Flick już w czerwcu powołał go do kadry na ostatni mecz sezonu przeciwko Athletic Bilbao.
- To, co zobaczyłem u Dro, bardzo mi się podobało - mówił niemiecki trener po pierwszym wspólnym treningu. Chwalił jego kreatywność i odwagę. Kiedy latem Barcelona wybierała 26-osobową kadrę na tournee w Japonii, raczej mało kto typował Dro. Wydawało się, że w kolejce jest kilku innych, bardziej utalentowanych graczy. Kiedy Barca grała z Vissel Kobe, fani czekali na to, co pokażą Marcus Rashford albo Roony Bardghji. Tymczasem główną pieczątkę w meczu postawił młody Fernandez. Flick wpuścił go w 79. minucie. Chwilę później młodziak świętował efektowną bramkę, chociaż jak sam potem przyznał, totalnie nie wiedział, co ma robić.
- Pierwszego dnia nie śmiałem nawet pójść na śniadanie z nimi. Nie wiedziałem, czy mogę. Zostałem w szatni i nie byłem pewien, czy wolno mi sprawdzać telefon - opowiadał potem młody zawodnik. - Dro robi bardzo dobre wrażenie. Ma świetną kontrolę nad piłką i potencjał, by spisywać się znakomicie - to z kolei wypowiedź Flicka po meczu z Sociedad.

Brak konkretu z przodu

El Mundo Deportivo pisało, że trochę brakowało mu umiejętności szybkiego odwracania się do przodu i szukania podaniami Lewandowskiego. Faktycznie, czasami bardziej ofensywnie musiał grać Pedri, kiedy widział, że przed szesnastką brakuje konkretu. Flick identycznie analizował ten problem. W przerwie zmienił Dro i wpuścił Daniego Olmo. Barca od tego momentu była groźniejsza w ofensywie, choć gdyby nie zryw Lamine’a Yamala, jeszcze długo mogłaby bić głową w mur. Tego dnia świetnie bronił bramkarz Sociedad, Alex Remiro.
Docelowo taki profil piłkarza, jaki prezentuje Fernandez, na pewno się Barcelonie przyda. Dro to piłkarz z piłką przyklejoną do stopy, momentami przypomina Pedriego, choć gra wyżej i znakomicie przyspiesza, kiedy widzi wolną przestrzeń. W zespołach młodzieżowych z powodzeniem grał też na lewym skrzydle. Na tym etapie na pewno jego minusem jest fizyczność i niska skuteczność w pojedynkach. Ale Barcelona ma to pod kontrolą - chce stopniowo przyzwyczajać go do intensywności pierwszej drużyny, pozwolić budować mu masę mięśniową i za jakiś czas mieć gotowego zawodnika, nie tylko na 45 minut z Sociedad.

W rękach Mendesa

W tym momencie Barcelona i Dro związani są umową do 2027 roku. Ale w tle toczą się już rozmowy na temat przedłużenia kontraktu o pięć lat w dniu jego 18. urodzin, czyli już w styczniu. Fakt, że tak młodym i nieznanym graczem zainteresował się super agent Jorge Mendes też ma znaczenie. Portugalczyk wie, jak naciskać na kluby i windować ceny, zasłaniając się jednocześnie propozycjami z Manchesteru City, Porto i Borussii Dortmund. Wszystkie te kluby rzekomo zainteresowane są 17-latkiem.
Javier Lago, jego trener z Val Minor, porównał 17-latka do Andresa Iniesty, chociaż takich porównań było już setki. Sam Dro widzi siebie jako zawodnika grającego w stylu Jamala Musiali. Na razie regularnie występuje też w reprezentacji Hiszpanii do lat 17 i raczej nie myśli o Filipinach, skąd pochodzi jego matka. Ta kariera ma dużo większy potencjał, a rozmach marketingowy Barcelony sprawia, że już teraz nastolatek ma prawie pół miliona obserwujących na Instagramie.

Przeczytaj również