"Będzie rządził w Europie przez dekadę". Kosmiczny sezon złotego chłopca
Francuzi twierdzą, że jest jak Marco Verratti bez papierosów i nocnych eskapad po mieście. Mało się o nim mówi, bo w PSG zwykle reflektory kierowane są na innych, ale każdy wnikliwy fan piłki szybko doceni talent Joao Nevesa. Jeśli Inter w sobotnim finale Ligi Mistrzów chce zatrzymać mistrza Francji, w pierwszej kolejności musi zneutralizować 20-latka z portugalskiego Algarve.
Luis Enrique świetnie to poukładał. Dowody dostajemy od dawna, a najlepsze, że drużyna Hiszpana posiada wiele twarzy i co chwilę kreuje nowych bohaterów. Ludziom opatrzyło się już ofensywne trio z Dembele, Barcolą i Doue. Chwicza Kwaracchelia to klasa sama w sobie, a szef pomocy Vitinha od dawna porównywany jest do Xaviego z najlepszych czasów Barcelony. W tym gąszczu gwiazd Joao Neves stoi nieco z boku, choć wyśmienicie radził sobie na tle gigantów. Portugalczyk nie pękał w meczach z Manchesterem City, Liverpoolem czy Arsenalem. Zaledwie w rok zaadaptował się do systemu Enrique.
Jeśli PSG wypłaci Benfice bonusy, to Neves stanie się czwartym najdroższym graczem w historii PSG. Więcej kosztowali jedynie Neymar, Kylian Mbappe i Randal Kolo Muani. Paryżanie sporo ryzykowali latem 2024, bo nie kupowali gotowego piłkarza - to bardziej była inwestycja. Dzisiaj Portugalczyk kandyduje do miana najlepszego transferu ostatnich lat. Luis Enrique w tym sezonie kilka razy z konieczności wystawiał go po obu stronach defensywy, mówiąc, że “ten chłopak może grać wszędzie”. I pytał: - Wiecie, co jest w nim najlepsze? W ogóle nie traci piłki.
Gra głową
Z racji wzrostu (174 cm) przypomina Hiszpanów z ery tiki-taka. Fizyczność nie jest jego atutem, ale już dawno nauczył się maskować ten brak i uwypuklać inne atuty. Co ciekawe, w tym sezonie wygrywał ok. 65 procent pojedynków główkowych. Jak sam mówi: używa do tego ramion, rozpoczyna ruch niemal z pozycji siedzącej, a potem odpowiednią techniką nadaje sobie większy rozmach.
- Piłka to nie tylko siła. To też to, co masz w głowie. Przyzwyczaiłem się, że rywale często mnie nie doceniają ze względu na mój wzrost - opowiadał Neves w rozmowie z magazynem Onze Mondial.
Miliard w rozumie
Nie zmienił się mocno od czasów dzieciństwa. Dalej ma nawyk głębokiego wkładania koszulki w spodenki. Nadal trzyma wysoko podniesioną głowę, obserwując boisko niczym peryskop. Jest jednym z tych graczy, którzy znakomicie poruszają się w tłoku, myślą błyskawicznie, a do tego nieustannie pracują na kolegów.
Luis Enrique, mając w środku pola Nevesa, Vitinhę i Fabiana Ruiza, może spokojnie patrzeć jak jego ekipa narzuca rywalom własny styl gry. Trenerzy z Benfiki, do której Joao trafił w wieku 12 lat, do teraz powtarzają, że “miał mentalność z cyklu jeden na milion”. Jego kariera nabrała rozpędu podczas mistrzostw świata w Katarze, kiedy połowa kadry drużyny z Lizbony wyjechała na turniej. Trener Roger Schmidt poprosił o listę najbardziej utalentowanych graczy akademii, Joao Neves naturalnie znajdował się na jej czele.
Zadebiutował w kwietniu 2023 roku. Patrząc na to, że dwa lata później stoi przed szansą wygrania Ligi Mistrzów - jest to wręcz trampolinowy skok w karierze. Po drodze musiał zmierzyć się ze śmiercią matki chorej na nowotwór w lutym 2024 roku. Dzień po pogrzebie zagrał w meczu Ligi Europy, płakał zaraz po końcowym gwizdku, ale jak sam potem przyznał, “potrzebował gry, bo to piłka od zawsze uwalniała go od najgorszych myśli”. Ten wywiad i te sceny poruszyły portugalską prasę. Neves już wtedy miał opinię kogoś wyjątkowego. Roberto Martinez coraz mocniej zaczął stawiać na niego w reprezentacji Portugalii, choć w środku pola z m.in. Bruno Fernandesem, Palhinhą czy Vitinhą konkurencja jest ogromna.
Wysoki sufit
Transfer do PSG wpisywał się w nową politykę paryżan, którzy poszukują młodych, głodnych wyzwań graczy. Już nie wykupują zawodników błyszczących w najlepszych ligach. Częściej bazują na dobrym skautingu, patrząc jak dobre perspektywy ma przed sobą konkretny zawodnik. Joao Neves został oceniony jako gracz, którego sufit jest bardzo wysoko. Początkowo Benfica w ogóle nie chciała go sprzedać, zasłaniając się klauzulą odstępnego wynoszącą 120 mln euro. W sierpniu ubiegłego roku prezes Rui Costa powiedział jednak, że nie może odrzucić oferty na 70 mln za zawodnika, który ciągle jeszcze nie miał nawet 20 lat.
Debiut Nevesa wypadł znakomicie. Wszedł na boisku w meczu z Le Havre w Ligue 1 i od razu zanotował dwie asysty. Tydzień później znowu dołożył dublet, stając się pierwszym graczem w historii ligi, który na start, w ciągu dwóch tygodni, wykręcił taki dorobek asyst. Ten rekord wcześniej należał do Neymara, który symbolizował zupełnie inną epokę w historii PSG. Neves wkrótce dołożył też gola w klasyku przeciwko Marsylii, a w styczniu został wybrany MVP z Manchesterem City (4:2). A ciągle można odnieść wrażenie, że swój największy mecz w karierze ma dopiero przed sobą.
Drugi Casemiro
W obecnej edycji Ligi Mistrzów zanotował najwięcej odbiorów od czasów Casemiro w sezonie 2017/18. Jego umiejętność przewidywania ruchów rywali plus zaangażowanie w pressing automatycznie przekładają się na grę całego zespołu.
- Jeśli chcesz móc więcej czasu spędzić w ataku, musisz najpierw odebrać piłkę. Wielu graczy nie ma tego wgranego w głowie. A to jest fundament, absolutna podstawa - opowiadał.
Dla Enrique taki zawodnik to skarb, bo przecież Hiszpan, kiedy przychodził do PSG, mówił, że “chce drużyny zaangażowanej na 100 procent w ataku i na 120 procent w obronie”. W mediach Neves często kreowany jest jako jeden z Trzech Muszkieterów, głównie jako śmiały i kreatywny Aramis z powieści Alexandre’a Dumasa.
Niedawno Roberto Martinez, selekcjoner reprezentacji Portugalii, powiedział, że Joao “to piłkarz, który będzie wpływał na europejską piłkę przez dekadę”. Wielu byłych szkoleniowców pomocnika zwraca na uwagę na jego bardzo dobre wychowanie, na skromność i pokorę oraz poukładane życie osobiste u boku aktorki Madaleny Aragão.
Po półfinale z Arsenalem Neves stanął przed kamerami Canal+ i swobodnie rozmawiał po francusku, chociaż w Paryżu mieszka dopiero od roku, a wcześniej nie miał kontaktu z tamtejszą kulturą. - To normalny facet w środowisku, które nie jest normalne - charakteryzują go byli koledzy.
Kiedyś PSG słynęło z nadąsanych gwiazdorów, którzy co drugi dzień korzystali z uroków miasta. Dzisiaj ta narracja wokół projektu Enrique w ogóle nie istnieje. To drużyną z inną energią, a cichy i pracowity Joao Neves udowadnia to na każdym kroku.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.