"Błogosławieństwo Realu Madryt". Wielki wygrany KMŚ, Alonso zaryzykował i się zachwycił

Kosztowne transfery nie są jedynym sposobem na wzmocnienie nawet najlepszego klubu świata. Zawsze można też zaufać młodym zawodnikom z akademii. Przykładem tego w Realu Madryt staje się Gonzalo Garcia.
Nowy trener, nowe rozdanie. Xabi Alonso nie potrzebował wiele czasu, aby udowodnić, że będzie prowadził drużynę w inny sposób niż poprzednik. Carlo Ancelotti z dystansem podchodził do kwestii stawiania na niedoświadczonych canteranos. Dopóki wyniki się zgadzały, nie można było oczywiście mieć do Włocha najmniejszych pretensji. Ale to właśnie brak rezultatów sprawił, że już nie ma go w Madrycie. Następca “Carletto” zaczął kadencję od niełatwego zadania - musiał znaleźć chwilowe zastępstwo za niedysponowanego Kyliana Mbappe. Nie stał się nim Vinicius Junior, ani Rodrygo. Jude Bellingham nie wrócił do gry bliżej środka ataku. W ostatnich dniach pierwszą “dziewiątką” Realu jest 21-letni wychowanek, Gonzalo Garcia. I wcale nie odstaje poziomem od znacznie bardziej utytułowanych partnerów.
Nos do bramek
W 2014 roku w Madrycie wydarzyło się kilka ważnych rzeczy. Po zdobyciu historycznej La Decimy Real pożegnał Xabiego Alonso, który przeniósł się do Bayernu Monachium. W tym samym czasie do akademii “Królewskich” przyjęto młodziutkiego Gonzalo Garcię. Dzieciak urodzony w stolicy Hiszpanii od początku kariery uchodził za gigantyczny talent.
- Od zawsze pokazywał, że ma ogromny potencjał. Wiedzieliśmy, że to kwestia czasu, aż zostanie zawodowym piłkarzem. Co tydzień otrzymywaliśmy po trzy, cztery telefony z różnych klubów. Pamiętam, że powiedziałem jego ojcu, aby poczekali na Real. W Madrycie musieli dłużej się zastanowić, ale w końcu też się zgłosili. Gonzalo mógł spełnić swoje marzenie - opowiedział dla Cadena Ser Jose Guerrero, dyrektor Jarama Race Football School, gdzie uczęszczał Garcia.
W 2018 roku rodzina Garcii przeprowadziła się na Majorkę. Chłopiec spędził sezon w miejscowym zespole, aby następnie nadal spełniać marzenie o grze w barwach “Los Blancos”. Szybko dał się poznać jako napastnik ze znakomitym instynktem i wysokim poziomem skuteczności. W ekspresowym tempie przechodził przez kolejne szczeble piłki juniorskiej, w sezonie 2022/23 strzelił 27 goli, pomagając Juvenilowi A prowadzonemu przez Alvaro Arbeloę sięgnąć po potrójną koronę. Następnie awansował do Realu Madryt Castilla, gdzie wciąż zdobywał jedną bramkę za drugą. W minionych rozgrywkach uzbierał ich aż 25, bijąc rekord na poziomie Primera Federacion. Żaden zawodnik w trzeciej lidze hiszpańskiej nie był tak skuteczny.
- Mój wynik strzelecki jest całkiem dobry, ale tu nie chodzi tylko o mnie. To zasługa kolegów, sztabu, trenerów. Inni też mogliby być na moim miejscu i strzelać gole. Piłka nożna to sport zespołowy, bramki przede wszystkim zdobywa Real Madryt - podkreślał Garcia, cytowany przez Realtotal.de.
Dobre pierwsze wrażenie
Aby nie uzależniać całego życia od kwestii sportowych, Gonzalo rozpoczął studia na kierunku administracja i analityka biznesowa. Wszystko wskazuje jednak na to, że uda mu się wyżyć z piłki. Już na początku tego roku został w pewien sposób bohaterem Realu. 31 stycznia strzelił cztery gole w ligowym meczu z Algeciras. Pięć dni później dostał szansę od Carlo Ancelottiego w seniorskiej ekipie. Wszedł w końcówce ćwierćfinału Pucharu Króla, kiedy “Królewscy” remisowali 2:2 z Leganes. W 90. minucie pokazał klasę, strzelając gola na wagę awansu.
Ancelotti, chociaż odszedł jako najbardziej utytułowany trener Realu, miał swoje wady. Jedną z nich był spory sceptycyzm w kwestii stawiania na młodych wychowanków. Garcia po bramce z Leganes czekał przez trzy miesiące na kolejną szansę w pierwszym zespole. Łącznie przez cały sezon rozegrał tylko 61 minut w seniorach. Dopiero pod koniec rozgrywek Carletto zaczął tracić cierpliwość do Endricka. Nie chcemy zbędnie krytykować Brazylijczyka, jednak ewidentnie ma on sporo elementów do poprawy. Wciąż gra bardziej w latynoskim stylu niż europejskim. Jest wulkanem energii, prawie każdą akcję próbuje kończyć strzałem, jeszcze brakuje mu chłodnej głowy. Uwidoczniło się to choćby w meczu z Getafe, który “Królewscy” skromnie wygrali 1:0. W jednej z akcji wychowanek Palmeiras niepotrzebnie próbował lobować, zamiast zdecydować się na tradycyjne uderzenie. Trener wściekł się na rozhukanego podopiecznego.
- Endrick miał dwie okazje. Jest młody i wciąż się uczy, ale musi przestać się wygłupiać. W piłce nożnej nie ma miejsca na teatralne sztuczki - wypalił wtedy Ancelotti.
Końcówka sezonu zdecydowanie nie należała do Endricka. Można przytoczyć choćby mecz z Mallorką, kiedy w ciągu 74 minut zanotował pięć celnych podań, dziewięć strat i sześć celnych strzałów, z których tylko jeden leciał w światło bramki. Tymczasem Garcia potrafił wykorzystać praktycznie każdą otrzymaną minutę. W ostatniej kolejce ligowej zaliczył przytomną asystę do Jude’a Bellinghama. Zgłosił gotowość do rywalizacji w castingu na dublera Kyliana Mbappe.
Pożądany profil
W ostatnich miesiącach kibice Realu musieli zatęsknić za Joselu. W drużynie brakowało bowiem klasycznego snajpera, który potrafiłby przepchnąć się z obrońcą, wygrać pojedynek główkowy i wykorzystać okazję w końcówce. Obecny gracz Al-Gharafa jest w tym prawdziwym specjalistą. W sezonie 2023/24 strzelił dla “Królewskich” 17 goli, w tym bezcenne dwa przeciwko Bayernowi, które zagwarantowały awans do finału Ligi Mistrzów. Teraz 35-latek sam namaścił następcę.
- Bardzo podoba mi się gra Gonzalo. Rozegrał świetny sezon w rezerwach, pokazał, że potrafi strzelać mnóstwo goli. Widać też, że jest Madridistą, rozumie wartości klubu. Zawsze naciska, walczy, nie odpuszcza, wygrywa mnóstwo pojedynków. Jestem przekonany, że wniesie wiele do drużyny - chwalił go Joselu dla DAZN.
- Nie mamy wielu zawodników o profilu i charakterystyce Gonzalo. Na pewno jego umiejętności gry w polu karnym pomagają drużynie. Zobaczymy, co stanie się z nim w przyszłości - spokojnie ocenił Alonso na jednej z konferencji.
Jeszcze w maju dziennikarze Relevo informowali, że zainteresowana kupnem 21-latka jest Celta. Real był gotów sprzedać go za pięć milionów euro przy zachowaniu połowy wpływów z kolejnego transferu. Włodarze z Galicji próbowali zbić cenę, aż w końcu temat upadł. W międzyczasie na Bernabeu wydarzyło się kilka rzeczy, które przybliżyły Garcię do gry. Przede wszystkim Alonso objął stery i chciał sprawdzić wszystkich piłkarzy. Każdy zaczął z czystą kartą. Na Klubowe Mistrzostwa Świata powołał aż 34 zawodników, w tym dziewięciu, którzy wcześniej występowali głównie w rezerwach. Do tego doszły problemy zdrowotne konkurentów z ofensywy. Mbappe cierpi na infekcję wirusową, a Endrick leczy kontuzję mięśniową. W ataku powstał wakat.
Trenerska era Xabiego w Realu rozpoczęła się od bramki Gonzalo z Al-Hilal. Warto odnotować, że wychowanek zagrał w tamtym meczu od pierwszego do ostatniego gwizdka. Trener wolał wcześniej zmienić Viniciusa i Rodrygo, którzy u Ancelottiego byli niemal nietykalni. W drugiej kolejce KMŚ Goes nawet nie podniósł się z ławki. Tymczasem młody napastnik znów błysnął. Przeciwko Pachuce odegrał ważną rolę przy bramkach Bellinghama i Gulera. Tym razem pokazał, że potrafi doskonale odnaleźć się w grze kombinacyjnej. Wcale nie musi samemu kończyć akcji, aby być przydatnym elementem sprawnie funkcjonującej ofensywy. Chociaż na zakończenie fazy grupowej turnieju osobiście dołożył jeszcze trafienie z Salzburgiem.
Próbka Garcii w seniorskiej piłce nie jest duża, ale już widać jego największe zalety. To nieustępliwy napastnik, który uwielbia dostawać podania w polu karnym. Chociaż nie jest kolosem, bowiem mierzy 182 centymetry wzrostu, doskonale czuje się w grze powietrznej. Umie też przytrzymać piłkę, zagrać na ścianę i napędzić kontrę, co może być szczególnie przydatne przy bezpośrednim stylu gry madrytczyków. Krótko mówiąc, spełnia wymagania Alonso i całego klubu.
- Myślę, że Garcia ma cechy, które pozwolą mu pozostać w pierwszej drużynie Realu - ocenił Melchor Ruiz ze stacji Cope. - Jakiś czas temu pojawiła się informacja, że Real szuka gracza w stylu Joselu. Napastnika, który zapewni skuteczność w polu karnym, będzie brał na siebie obrońców i potrafił korzystać z pracy skrzydłowych. Tym piłkarzem jest Gonzalo Garcia - dodał Albert Ortega z El Confidencial.
- Xabi jest zachwycony Gonzalo. Stał się rozwiązaniem klubu na pozycji napastnika. Real wstrzymał poszukiwania nowej "dziewiątki" - zdradził Ruben Martin z dziennika AS. - Gonzalo jest błogosławieństwem Realu Madryt. Odejście Joselu pozostawiło wyrwę w ofensywie "Królewskich". Klub stracił ważny profil zawodnika, nie miał klasycznej "dziewiątki". 21-latek stał się poważnym kandydatem do wypełnienia tej luki. Produkt madryckiej La Fabriki zdobył aprobatę Xabiego Alonso i samego Joselu - wtórowała Marca.
W przyszłym sezonie Hiszpan naturalnie nie będzie pierwszą strzelbą Realu. Trudno wyobrazić sobie, aby rozegrał np. 40-50 meczów w wyjściowym składzie, przy pełnym zdrowiu Mbappe. Francuz będzie jednak potrzebował jakościowego zmiennika. Ostatnie tygodnie sugerują, że w tym wyścigu Endrick wcale nie musi być na pole position. To wychowanek La Fabriki oferuje dziś więcej atutów. Garcia ma wszystko, aby w najbliższych miesiącach sprawdzać się jako joker i sporadycznie grać od pierwszej minuty. Im więcej zbierze goli, tym częściej będzie pojawiał się na boisku. A przecież właśnie regularność strzelecka staje się powoli jego znakiem rozpoznawczym, z Salzburgiem znowu trafił do siatki.
Dziadek Gonzalo, Manuel, był kuzynem Rity Hayworth, ikony Hollywood. Jeśli Garcia ugruntuje pozycję w Realu, jego kariera może stać się materiałem na naprawdę dobry scenariusz. Kamera, akcja.