Bomba transferowa Widzewa. To mocny kandydat na nową gwiazdę Ekstraklasy
Pierwsze kroki w seniorskiej piłce stawiał jeszcze przed 16. urodzinami. Spędził rok w akademii Juventusu, dzielił szatnię z Viktorem Gyokeresem, a także grał pierwsze skrzypce w klubie, który był rewelacją Ligi Konferencji. Trzeba sobie powiedzieć jasno - Andi Zeqiri w Widzewie Łódź to dla polskiej piłki klubowej prawdziwe transferowe wydarzenie.
Transferowa zimna wojna w Ekstraklasie trwa w najlepsze, a kolejne kluby sięgają po coraz ciekawsze i ambitniejsze wzmocnienia. Pogoń Szczecin wydała duże pieniądze na Sama Greenwooda z Leeds United. W Legii Warszawa jest już jeden z najzdolniejszych polskich piłkarzy młodego pokolenia, Kacper Urbański. Teraz przyszła kolej na Widzew Łódź, który ściąga Andiego Zeqiriego - zawodnika, który ma potencjał na zostanie jedną z gwiazd polskiej piłki klubowej.
Talent z Lozanny
Spoglądając na wszystkich graczy, jakich do tej pory sprowadził Widzew Łódź w letnim okienku transferowym, trudno znaleźć piłkarskie portfolio tak barwne i interesujące, jakim może się pochwalić Andi Zeqiri. Zdecydowaną jego większość stanowią naprawdę ciekawe marki, takie jak Brighton, Augsburg, Basel, Genk czy Standard Liege. Nowy nabytek łódzkiego klubu jedynie w Anglii nie występował regularnie, natomiast warto zaznaczyć, że był tam zaledwie jednym z wielu - do “Mew” trafił w październiku 2020 roku, czyli w tym samym momencie, co m.in. Jakub Moder i Michał Karbownik. Brighton już na dobre uaktywniło się wtedy na rynku transferowym, jeśli chodzi o sprowadzanie młodych, nie do końca oszlifowanych do gry na najwyższym poziomie talentów. W ich szeregach znajdował się chociażby niedoszacowanego jeszcze pod względem potencjału Viktora Gyokeresa.
Takim talentem w momencie transferu do Premier League był właśnie Zeqiri. Ten potencjał widziano u niego od samego początku - w Lausanne-Sport, klubie, którego jest wychowankiem, zadebiutował miesiąc przed 16. urodzinami. Rok później na wypożyczenie wziął go do siebie Juventus. Sezon 2016/17 piłkarz spędził w Primaverze, gdzie bardzo liczono na to, by został. Jego ówczesny agent, Valter Fernandez, uznał jednak, że lepszym pomysłem będzie dalsza kontynuacja kariery w Szwajcarii. Kluczem okazała się możliwość gry w pierwszej drużynie.
- ”Juve” chciało go zatrzymać, ale postanowiliśmy wrócić. Nie dlatego, że źle się tam czuł, ale dlatego, że dołączenie do seniorskiej drużyny w Lausanne-Sport było lepszym pomysłem. Władze Juventusu były bardzo wyrozumiałe co do tej decyzji - mówił Fernandez.
Wybór ten okazał się strzałem w dziesiątkę, bo 18-letni Zeqiri mógł dalej rozwijać się na lokalnych boiskach. Dość szybko udało mu się zadebiutować w szwajcarskiej ekstraklasie, a z biegiem kolejnych lat stał się kluczowym graczem swojego zespołu. Przełomem okazał się być sezon 2019/20, kiedy to z 17 bramkami i ośmioma asystami został królem strzelców drugiej ligi. Wyróżniała go przede wszystkim duża mobilność i umiejętność zabrania się z piłką w stronę pola karnego, przez co był śmiertelnie niebezpieczny przy kontratakach. To właśnie wtedy po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno. Nie tylko w kontekście dalszej kariery klubowej, ale i reprezentacyjnej.
Farbowany lis w kurniku
Brighton rywalizowało o transfer Zeqiriego z klubami niemieckimi i włoskimi, takimi jak Wolfsburg czy Parma. Szalę przeważył prestiż Premier League i samego klubu jako świetnego środowiska dla młodych zawodników. A zanim napastnik przeniósł się do Anglii za około cztery miliony euro, to swój początek miała kolejna, znacznie ciekawsza saga.
Wrzesień 2020 roku. Zeqiri reprezentuje Szwajcarię na szczeblu U21. Z uwagi na rodziców albańskiego pochodzenia zakusy o niego robi także reprezentacja Kosowa, którą po świetnych eliminacjach czekały baraże o awans na EURO 2020. W takich momentach u wielu zawodników pojawia się dość powszechny dylemat związany z ambicjami sportowymi. Z jednej strony Szwajcaria, gdzie perspektywy są większe, jednak najpierw trzeba przebić się przez szklany sufit strzeżony przez graczy pokroju Embolo czy Seferovicia. Z drugiej strony, Kosowo. Więzy krwi, ale i okazja do powalczenia o występ na wielkim turnieju oraz - przy kontuzji Vedata Muriqiego - realna perspektywa gry w pierwszym składzie.
Wszystko wskazywało na to, że wygra opcja druga. Zeqiri jeszcze parę miesięcy wcześniej przyjechał do siedziby prezesa kosowskiego ZPN-u, Agima Ademiego, gdzie zapozował do zdjęcia z koszulką Kosowa. Z federacją skontaktował się nawet jego ojciec, który zapewniał, że wszystko idzie zgodnie z planem - z wyjątkiem “opóźnionych formalności związanych z dokumentacją”. To właśnie z tego względu piłkarz nie pojawił się na październikowym zgrupowaniu reprezentacji, mimo że otrzymał powołanie.
Później sytuacja diametralnie się zmieniła. Zeqiri został gwiazdą szwajcarskiej kadry U21, strzelając gola za golem w każdym meczu i praktycznie w pojedynkę wprowadzając ją na młodzieżowe EURO. W tym samym czasie Kosowo odpadło z walki o debiut na seniorskich ME, ponosząc porażkę z Macedonią Północną (1:2), która ostatecznie znalazła się wśród 24 uczestników turnieju. Pomysł o zmianie barw narodowych zaczął być dla Zeqiriego coraz mniej przekonujący. W maju 2021 roku temat upadł, gdyż napastnik znalazł się we wstępnej kadrze Szwajcarów na EURO 2020.
Dziś Zeqiri ma na koncie 16 występów i jednego gola dla szwajcarskiej reprezentacji. O ironio, nie pojechał jeszcze z nią na żaden wielki turniej. Zamiast być w kadrze narodowej z nowym kolegą z klubu, Dionem Gallapenim, stał się dla kibiców tej samej kadry symbolem fałszywej lojalności i pozostawił za sobą wypaloną do czerni popiołu ziemię. 29 marca 2022 roku po raz pierwszy i jedyny w karierze zagrał przeciwko Kosowu w barwach Szwajcarii. Wchodząc na boisko został głośno wybuczany przez kibiców, mimo że to jego reprezentacja była gospodarzem meczu.
Podbijali Europę
Zeqiri był zawodnikiem Brighton trzy lata, jednak przez ten czas wysłany został na dwa wypożyczenia. W sezonie 2021/22 bronił barw Augsburga, gdzie po naprawdę obiecującej rundzie jesiennej mocno przyhamował, wypadając na wiosnę z pierwszego składu. Następny rok spędził w FC Basel - tam z kolei odżył, tworząc świetną linię ofensywy wraz z Zekim Amdounim, Darianem Malesem oraz Danem Ndoye. Dzielił też szatnię z przyszłym obrońcą Arsenalu Riccardo Calafiorim, czy utalentowanym pomocnikiem Andym Dioufem, który w sierpniu tego roku zamienił RC Lens na Inter Mediolan.
Ogólnie rzecz biorąc była to naprawdę niezła ekipa z potencjałem na napisanie ciekawej historii w europejskich pucharach. Udało jej się zaszaleć w Lidze Konferencji, gdzie zakończyła rywalizację dopiero na półfinałowym dwumeczu z Fiorentiną (2:1, 1:3). Na liście wyeliminowanych przez nią rywali znalazła się chociażby Nicea, która odpadła w ćwierćfinale po dogrywce.
Bardziej niż o Zeqirim mówiło się wtedy o Amdounim, który latem 2023 roku trafił do Burnley za około 18 milionów euro. Mimo to, nowy nabytek Widzewa również miał za sobą całkiem udany sezon. We wszystkich rozgrywkach zdobył łącznie 18 bramek, strzelając gola średnio co 160 minut. Po powrocie do Brighton okazało się jednak, że nie ma dla niego miejsca w zespole. Uznano, że najlepiej będzie, jeśli odejdzie z klubu na stałe - i właśnie w ten sposób trafił do Genk, które dało za niego trzy i pół miliona euro.
Ostatnio postrzelał
W lidze belgijskiej Zeqiri był napastnikiem co najwyżej solidnym. Jako zawodnik Genk nie zdołał zaistnieć na długo w pierwszym składzie, po części ze względu na dyspozycję drugiego ze snajperów - Tolu Arokodare. Nigeryjczyk w drugiej połowie sezonu 2023/24 kompletnie wygryzł Szwajcara z “jedenastki”, a rok później został królem strzelców ligi z 21 golami. Niedawno dopiął transfer do Wolverhampton, które wyłożyło na niego 26 milionów euro. To jednak zupełnie inny profil snajpera - wysoka, niemal dwumetrowa “wieża”, której atuty wbrew pozorom nie kończą się tylko na dobrej grze głową. Od Zeqiriego odróżniał go szerszy repertuar wykończeń oraz przede wszystkim skuteczność, z którą ten nieraz miał problemy. Gdy w lipcu 2024 roku ofensywę Genk wzmocnił jeszcze Hyeon-gyu Oh z Celticu Glasgow, były napastnik Brighton znalazł się poza planami drużyny na następny sezon. Z tego względu ostatni rok spędził na wypożyczeniu w Standardzie Liege.
Tutaj szwajcarskiemu napastnikowi szło już znacznie lepiej. Ciekawostką jest, że występował w drużynie z piłkarzami, którzy w tym okienku wzmocnili dwa inne kluby Ekstraklasy - Marko Bulatem (Raków Częstochowa) i Bosko Sutalo (Cracovia). Spośród całej trójki był jednak najważniejszą postacią w zespole - w 27 ligowych występach zdobył dziewięć bramek i zanotował trzy asysty.
Trudno, żeby Widzew nie był zadowolony ze sprowadzenia piłkarza będącego świeżo po takim sezonie. Dodając do tego bagaż doświadczeń w poprzednich klubach, Zeqiri na papierze ma wszystko, by podbić Ekstraklasę. Jest w sile wieku (26 lat), błyszczał już na europejskim poziomie, a w bardziej wymagającej lidze belgijskiej również potrafił pokazać swoją jakość. To transfer, który może pchnąć polski futbol klubowy w jeszcze lepszym kierunku.