Były reprezentant broni krytykowanego kadrowicza. "Jest nie do podważenia. Ma ogromną jakość" [NASZ WYWIAD]

Były reprezentant broni krytykowanego kadrowicza. "Jest nie do podważenia. Ma ogromną jakość" [NASZ WYWIAD]
Marcin Karczewski / PressFocus
- W kadrze jest tak mało czasu na pracę, że powinno się postawić na określonych zawodników i dać im wotum zaufania na jakiś czas, tak, by poczuli na boisku, że mają czas na poznanie się - przekonuje były reprezentant Polski, Krzysztof Bukalski.
Bukalski zagrał w 17 meczach reprezentacji Polski. Działo się to w czasie posuchy naszego futbolu, a więc w latach 90. I choć nasza kadra nie odnosiła wówczas żadnych sukcesów, to naszemu rozmówcy udało się dokonać jednej rzeczy, której obecni kadrowicze nie osiągnęli - zwycięstwo nad Mołdawią w Kiszyniowie. I to okazałe, bo stosunkiem 3:0. Minęło od tego spotkania już 26 lat.
Dalsza część tekstu pod wideo
BŁAŻEJ ŁUKASZEWSKI: Jak ocenia pan debiut Michała Probierza?
KRZYSZTOF BUKALSKI: Trudno oceniać ten debiut. Cieszymy się wszyscy, że reprezentacja wygrała będąc zdecydowanie lepszym zespołem, natomiast wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ranga przeciwnika nie daje większej wykładni do oceny. Zauważyłem dużo pozytywów jeśli chodzi o zaangażowanie i ruchliwość naszych zawodników. Było widać, że debiutanci starali się.
Zatrzymajmy się przy debiutantach. Kogo pan wyróżni?
Mógł się podobać Patryk Peda. Rzecz jasna ciężko zweryfikować przydatność obrońcy w meczu z takim przeciwnikiem, ale w kilku interwencjach ustawiał się i reagował bardzo dobrze. Uratował nas w jednej sytuacji przed stratą gola. Mam nadzieję, że podobnie będzie się prezentował na tle lepszych przeciwników. Oby tak dalej.
Czy wygrana 2:0 z grającymi w osłabieniu przez niemal całą druga połowę Farerami to wynik zadowalający?
Rozmawiałem przed meczem z moim kolegą, a byłym trenerem w Torshavn, Krzysztofem Popczyńskim. On zna bardzo dobrze realia Wysp Owczych. Mówił, że będzie bardzo ciężko, bo bazują oni na stałych fragmentach gry. Do tego dużo walczą i biegają, bo są przygotowani fizycznie. Dochodzą do tego sztuczna nawierzchnia i specyficzne warunki atmosferyczne, które są małym handicapem dla nich. Wygraliśmy 2:0 i powinniśmy być zadowoleni.
Dużo krytyki wylało się na Arkadiusza Milika. Słusznie?
Oczekiwałbym od niego większej ruchliwości. Milik sprawia wrażenie statycznego. Oczywiście, jeśli już dostaje piłkę to już wie co z nią zrobić, bo potrafi się przy niej utrzymać, lub wywalczyć rzut wolny. Z drugiej strony, graliśmy na twardej nawierzchni. Otaczali go silni i agresywni zawodnicy. Na pewno było mu ciężko, tym bardziej, że jest to zawodnik po urazach więzadeł i być może było mu trudniej na takim boisku. Natomiast na pewno chcę, by Arek brał na siebie jeszcze większą odpowiedzialność. Musi wykazywać większe zaangażowanie.
Zejdźmy piętro niżej - jak ocenia pan grę ofensywnych pomocników, Piotra Zielińskiego i Sebastiana Szymańskiego?
Piotrek zagrał bardzo dobrze. Widać było, że jest liderem i kreatorem. Szymański również bardzo się starał - był ruchliwy i brał udział w kreowaniu akcji. To jest bardzo potrzebne w meczach z takimi przeciwnikami jak Wyspy Owcze.
A wahadła? Z którego zawodnika mieliśmy więcej pożytku - z Przemysława Frankowskiego czy Matty’ego Casha?
Frankowski jest wyróżniającym się zawodnikiem w Ligue 1. Doceniają go trenerzy i francuskie media. To widać, bo przenosi to na reprezentację. To nie jest typ dryblera, który minie trzech czy czterech, ale ma znakomite wyczucie sytuacji. W odpowiednim momencie potrafi się podłączyć do akcji. Widać, że dużo pracował nad podaniem i lewą nogą. Ma świetne wyczucie dystansu i moment. Co do Casha - widać było na boisku, że nie do końca był źródłem zagrożenia pod bramką rywala.
Poza jedną sytuacją z 15. minuty, gdy dorzucił do Frankowskiego po rajdzie prawą stroną.
Tak, rzeczywiście, to była piękna akcja. Natomiast pomimo słabszego meczu, Cash dla mnie jest zawodnikiem nie podważenia w naszej kadrze. To chłopak, który ma ogromną jakość i potrzebuje dobrego ducha zespołu.
Paweł Wszołek jest takim wahadłowym, który może być pierwszą alternatywą dla Frankowskiego i Casha?
Trudno powiedzieć. W meczu z Wyspami Owczymi grał jednak na tle osłabionego rywala. Natomiast w Legii udowadnia swoją jakość i wydaje mi się, że jest co najmniej w pierwszej trójce wahadłowych Ekstraklasy. To dobry moment dla niego. Obserwuję go od dłuższego czasu i bardzo mi się podoba. Zawsze zaangażowany, zawsze w grze, nigdy nie unika trudnych sytuacji i decyzji. Dużo podań otwierających z jego strony.
Jaki skład chce pan zobaczyć w meczu z Mołdawią?
Ustawienie z ostatniego meczu jest całkiem niezłe. Ci, którzy sprawdzili się w ostatnim meczu, powinni zagrać w kolejnym. Jestem zwolennikiem stabilizacji. Uważam, że zbytnia rotacja jest zła jeśli chodzi o piłkę reprezentacyjną. Wiadomo, że drobne korekty są czasami konieczne, ale co do zasady, w kadrze jest tak mało czasu na pracę, że powinno się postawić na określonych zawodników. I dać im wotum zaufania na jakiś czas, tak, by poczuli na boisku, że mają czas na poznanie się. Podam przykład - w pewnym momencie Frankowski zrobił zwód do środka i wszyscy myśleli, że będzie uderzał. Tymczasem on zagrał na wolne pole do Świderskiego, który się tego nie spodziewał. Gdyby ci zawodnicy grali ze sobą wcześniej, to “Świder” by to przewidział, wtedy jest łatwiej o tzw. “grę w ciemno”. Takie momenty mogą decydować o obliczu meczu. Im więcej rotacji, tym gorsze funkcjonowanie zespołu.

Przeczytaj również