Co się dzieje z następcą Lewandowskiego? Jeden poważny mankament. "W Barcelonie ten element nie wybacza"

Co się dzieje z następcą Lewandowskiego? Jeden poważny mankament. "W Barcelonie ten element nie wybacza"
pressinphoto / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski02 Apr · 15:30
W przyszłości ma wejść w buty Roberta Lewandowskiego. Na razie nie jest jednak ogromnym wzmocnieniem FC Barcelony. Adaptacja Vitora Roque przebiega w wolnym tempie. Pytanie brzmi, czy nie w zbyt wolnym.
Ostatnie dni pokazały brutalną hierarchię w linii ataku Barcelony. Vitor Roque teoretycznie miał pełne dwa tygodnie, aby przekonać trenera do swoich umiejętności. Nie został powołany do reprezentacji Brazylii, więc odbył maksymalną liczbę treningów w klubie. To jednak nie wystarczyło, aby chociaż w jednym meczu wygrał rywalizację z Robertem Lewandowskim. Polak wrócił ze zgrupowania zwycięski, choć jednocześnie nieco poobijany przez wzgląd na wymagające starcie z Walią. Mimo wszystko Xavi po raz kolejny w tym sezonie wolał postawić na weterana. Nastolatek sprowadzony z Athletico Paranaense został odesłany na ławkę, czyli miejsce, do którego już zdążył się przyzwyczaić.
Dalsza część tekstu pod wideo

Awaryjne wzmocnienie

Vitor Roque pierwotnie miał trafić do Barcelony dopiero po zakończeniu tego sezonu. Kataloński klub oficjalnie potwierdził tę informację latem ubiegłego roku. W następnych miesiącach sytuacja uległa jednak zmianie. Przede wszystkim Gavi doznał poważnej kontuzji, która umożliwiła tymczasowe wykorzystanie części jego pensji, aby zarejestrować innego piłkarza. Dodatkowo Robert Lewandowski w pierwszej połowie bieżących rozgrywek prezentował się co najwyżej średnio. W późniejszych wywiadach sam “Lewy” podkreślał, że poprzedni rok nie był dla niego najbardziej udany. Zbieg okoliczności sprawił zatem, że włodarze mistrzów Hiszpanii postanowili przyspieszyć proces ściągnięcia nowego napastnika.
27 grudnia Roque przybył do stolicy Katalonii i już tydzień później zanotował oficjalny debiut. Przeciwko Las Palmas wszedł z ławki, zmieniając Lewandowskiego przy wyniku 1:1. Xavi pokazał wtedy, że kapitan naszej kadry wcale nie musi być nietykalny. Konkurencja mogłaby być wyrównana, gdyby Brazylijczyk w większym stopniu wywierał presję udanymi występami. Już w premierowym meczu zaprezentował jednak swoje największe zalety i wady. Z jednej strony jest to bardzo aktywny zawodnik, który ciągle wybiega na pozycję, pokazuje się do podań, próbuje rozrywać zwarte bloki obronne rywali. Z drugiej brakuje mu chłodnej głowy i spokoju, kiedy już dochodzi do konkretnych sytuacji. Nawet debiut mógł uczcić dubletem, ale zmarnował obie dobre okazje.
- Roque? Zabiliście dzieciaka zanim w ogóle zaczął grać. Liverpool pozyskał Darwina Nuneza za 90 mln euro, Newcastle dało 70 mln euro za Alexandra Isaka. Analiza ceny powinna zostać przeprowadzona dopiero za jakiś czas. Transfer Roque nie był zbyt drogi, zapłaciliśmy odpowiednie pieniądze za zawodnika, którego potrzebowaliśmy - zaznaczył w lutym Deco cytowany przez Fabrizio Romano.
Portugalczyk oczywiście regularnie broni tego transferu. Trudno, żeby było inaczej, biorąc pod uwagę, że transakcja ta pozostaje najważniejszym punktem jego dotychczasowej pracy na stanowisku dyrektora sportowego. Dziura w budżecie sprawiła, że w ostatnich miesiącach “Barca” mogła pozwolić sobie tylko na jedno kosztowne wzmocnienie. I z perspektywy czasu można zastanawiać się, czy zespół targany problemami finansowymi na pewno musiał wydać około 40 mln euro akurat na nowego napastnika. Lewandowski nie jest nieśmiertelny, więc w perspektywie długoterminowej klub na pewno potrzebował obiecującej “dziewiątki”. Na razie Vitorowi Roque daleko jednak do poziomu, który umożliwiałby mu regularną grę na środku ataku w drużynie aspirującej do walki o trofea.

Liczby nie kłamią

Dotychczas “Tigrinho” wyróżnił się, zdobywając dwie bramki w lidze hiszpańskiej. Co ciekawe, w obu przypadkach trafiał do siatki kilkadziesiąt sekund po wejściu na murawę. Przeciwko Osasunie strzelił gola na wagę zwycięstwa, a z Deportivo Alaves podwyższył prowadzenie na 3:1. Ewidentnie widać, że nastolatek potrafi wnieść niezbędny impuls z ławki. Znacznie większe problemy pojawiają się, kiedy ma pomóc od pierwszej minuty.
Brazylijczyk tylko jeden jedyny raz znalazł się w wyjściowym składzie Barcelony. I niestety, ale był to jego zdecydowanie najgorszy występ na europejskiej ziemi. Przeciwko Celcie Vigo Xavi zdecydował się na eksperymentalne zestawienie z Lewandowskim i drugim napastnikiem ustawionym bliżej skrzydła. Polak został bohaterem meczu na Estadio Balaidos, strzelając dwa gole, ale jego partner z ofensywy zaprezentował się znacznie gorzej. Miał 23 kontakty z piłką, na co złożyło się osiem celnych podań i dziewięć strat. Zaliczył jeden udany drybling, wygrał tylko dwa z pięciu pojedynków, nie oddał żadnego strzału. Po meczu otrzymał zasłużoną porcję krytyki.
- Roque dynamicznie zaczął mecz, ale stopniowo oferował coraz mniej. W wyniku błędu technicznego zmarnował szansę, która wydawała się doskonała. Został zmieniony w drugiej połowie z poczuciem zmarnowanej szansy - ocenił wtedy kataloński Sport, wystawiając mu "piątkę". - Pierwszy mecz Brazylijczyka w wyjściowej XI. Jego największym wkładem była umiejętność znajdowania przestrzeni. Szkoda, że później rujnował to złymi przyjęciami - wtórowało Mundo Deportivo. - Oferował dobre zagrania bez piłki, ale słabą skuteczność. Zabrakło mu finezji, aby wykończyć kilka akcji w polu karnym - dodali dziennikarze L'Esportiu.
Tamten występ najprawdopodobniej pokazał Xaviemu, że nowy nabytek jeszcze nie przystosował się w pełni do gry w Europie. W siedmiu kolejnych meczach rozegrał następującą liczbę minut: 0’ 14, 0, 29, 0, 14, 10. Łącznie w lidze hiszpańskiej spędził na murawie 214 z możliwych 990 minut, co daje niecałe 22%. W 1/8 finału Ligi Mistrzów nawet nie podniósł się z ławki przeciwko Napoli. Na początku marca Lewandowski dostał chwilę odpoczynku w meczu z Mallorką, ale to nie Roque zajął jego miejsce. Dość niespodziewanie szansę dostał wówczas Marc Guiu, 18-letni wychowanek La Masii. Wszystko wskazuje na to, że Brazylijczyk w większym stopniu walczy teraz nie o wyjściowy skład, a o rolę pierwszego zmiennika.
- Vitor Roque dopiero rozpoczyna karierę w Barcelonie, ale na razie nie gra tak, jakby tego oczekiwano. W klubie mówią, że muszą z nim postępować bardzo powoli, ponieważ nadal musi przystosować się do hiszpańskiego futbolu. Minęły już ponad trzy miesiące, a proces adaptacji nadal trwa - opisał Luis Rojo z dziennika Marca.

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością

Na szczęście dla Barcelony, niekoniecznie najszybsza adaptacja Roque zbiegła się w czasie z wyczekiwanym powrotem Roberta Lewandowskiego do formy. W tym roku Polak zanotował przecież 11 bramek i cztery asysty w 19 meczach dla klubu. Dzięki temu sprawa obsady linii ataku nie jest już najbardziej palącym problemem na Estadi Montjuic. Mimo wszystko kibice i obserwatorzy mogli oczekiwać, że po trzech miesiącach dorobek drugiego napastnika, sprowadzonego za niemałe pieniądze, będzie nieco bardziej okazały niż dwa gole.
Wewnątrz zespołu naturalnie nie istnieje temat krytyki napastnika. “Barca” dobrze wie, że nie może sobie pozwolić na to, aby gracz sprowadzony za kilkadziesiąt milionów okazał się nietrafionym ruchem. Trzeba w pewien sposób upiększyć rzeczywistość, która delikatnie odbiega od pierwotnych oczekiwań.
- “Tigrinho” nadal się adaptuje, jak wszyscy Brazylijczycy, którzy przybywają do Europy. To bardzo dobry zawodnik, ma w sobie gola i pomaga Robertowi Lewandowskiemu - podkreślił Joan Laporta w rozmowie z Mundo Deportivo. - Prawda jest taka, że już teraz kolejka klubów byłaby gotowa zapłacić za Vitora 50 mln euro. Ale on nigdzie nie odejdzie, nawet, gdyby to miałoby być wypożyczenie. Jest zdeterminowany, aby odnieść sukces w Barcelonie - wtórował jego agent, Andre Cury, na antenie RAC 1.
- Roque ma ogromną umiejętność adaptacji. Daje z siebie wszystko, ciężko pracuje, jest bardzo zmotywowany. To zawodnik, który może wiele wnieść do drużyny - chwalił Xavi na jednej z konferencji prasowych. - Lewandowski i Roque znakomicie się dogadują. Za każdym razem, kiedy Robert musi odpocząć, pojawia się Vitor. Obaj są dla nas naprawdę ważnymi zawodnikami - dodał trener przed ostatnim meczem z Las Palmas.
Najbliższa szansa dla Roque może pojawić się przy okazji ligowego meczu z Cadiz. Robert Lewandowski wykartkował się na tę kolejkę, co teoretycznie powinno zapewnić minuty jego konkurentowi. Obecność Ferrana Torresa i Marka Guiu sprawia jednak, że gracz ściągnięty z Athletico wcale nie musi mieć zagwarantowanego miejsca w składzie. Na wszystko trzeba sobie zapracować.
Kiedyś Roque być może wyrośnie na lidera ofensywy. “Blaugrana” pewnie chciałaby, aby np. za półtora roku wszedł w buty “Lewego” i toczył z Endrickiem wielkie boje o miano najlepszego brazylijskiego napastnika. Do tego wszystkiego jednak bardzo daleka droga. Aby ugruntować swoją pozycję w lidze hiszpańskiej, “Tigrinho” musi znacznie częściej pokazywać pazurki. Na razie barceloński tygrys pozostaje przyczajony.

Przeczytaj również