Cudowna przemiana RB Lipsk. Najlepszy sezon w historii klubu? Następny cel jest już znany

Cudowna przemiana RB Lipsk. Najlepszy sezon w historii klubu? Następny cel jest już znany
Kevin Voigt/Xinhua/PressFocus
RB Lipsk odrodził się pod wodzą Domenico Tedesco jak feniks z popiołów. Sezon, który wydawał się być przegrany, za chwilę może się okazać najlepszy w historii klubu.
Przed sezonem doszło w Bundeslidze do bezprecedensowej rotacji na trenerskich stołkach. W trakcie sezonu wydawało się, że najgorzej na tych zmianach wyszli w Gladbach i Lipsku. O ile jednak w Gladbach sytuacja finansowa nie pozwoliła na wyrzucenie Adiego Huettera, o tyle w Lipsku dość szybko przeprowadzono korektę. Jesse Marsch chciał wrócić z RB do korzeni i przestawić drużynę na bardziej bezpośrednią grę, na co jednak ochoty nie mieli sami piłkarze. Uznali, że to regresja, a nie ewolucja w stosunku do tego, czego doświadczyli pod wodzą Juliana Nagelsmanna. Marscha zastąpiono Domenikiem Tedesco i wydaje się, że trafiono z tym wyborem w sam środek tarczy. Sezon, który wydawał się być przegrany, za chwilę może się okazać najlepszy w historii.
Dalsza część tekstu pod wideo

On to wie doskonale

Obaw przed zatrudnieniem Tedesco też nie brakowało. Wszyscy mieli w pamięci piłkę, jaką pod jego wodzą prezentowało Schalke. Wyrachowaną, skuteczną, do bólu pragmatyczną, ale jednocześnie ciężkostrawną. Z rozbawieniem traktowano wywiady, w których Tedesco zapowiadał że zdecydowanie bardziej woli wygrywać 4:3 niż 1:0. Schemat większości meczów Schalke wyglądał tak, że kiedy już udało się wyjść na prowadzenie, skupiano się przede wszystkim na dowiezieniu go do ostatniego gwizdka sędziego. Czasami poprawiano wynik drugim golem, jeśli przeciwnik rzucił na szalę wszystko, co miał i zupełnie się odsłonił, ale polotu i finezji za wiele w tym nie było. Z drugiej strony - jak tu grać z polotem i finezją, kiedy twoim najlepszym napastnikiem jest Guido Burgstaller?
Czas pokazuje, że Tedesco w Gelsenkirchen po prostu dopasował sposób gry zespołu do możliwości tamtej kadry. I sięgnął z nią po wicemistrzostwo Bundesligi. Ten sam wynik osiągnął w Moskwie ze Spartakiem, ale co ważniejsze, jego drużyna prezentowała zgoła odmienny styl niż ówczesne Schalke. Posiadanie piłki nierzadko sięgało 60-70%, a Spartak strzelał najwięcej goli w lidze. Ubiegłego lata Tedesco nie narzekał na brak ofert. Chciały go między innymi cztery kluby z Bundesligi. Ale szkoleniowiec postanowił poczekać. Nie chciał przyjmować oferty z klubu, z którym musiałby wrócić na dobre do piłki reaktywnej. No i doczekał się. W Lipsku dostał do ręki narzędzia bardzo wysokiej klasy. Ale same narzędzia, choćby najlepsze, operacji nie przeprowadzą. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak ich używać. Początek pracy Tedesco w Lipsku pokazuje, że on wie to doskonale.
Kiedy przychodził w grudniu do zespołu, Lipsk okupował 11. miejsce w tabeli, mając większą stratę do miejsc pucharowych niż przewagę nad strefą spadkową. 16 meczów później RB jest na trzeciej pozycji i na najlepszej drodze do tego, by zakończyć sezon w pierwszej czwórce, co oczywiście oznaczałoby kwalifikację do Ligi Mistrzów. Ma także realne szanse na to, by sięgnąć po pierwsze trofea w historii klubu, czy to na krajowym podwórku, czy to w Europie.

Zmiany na plus

Co takiego zmieniło się więc w grze Lipska po jego przyjściu? Przede wszystkim zdecydowanie ustabilizowano defensywę. Zespół gra bezpieczniej, nie tak “dziko”, jak jesienią. Pod wodzą Marscha Lipsk, po przechwycie piłki, próbował wykorzystywać każdą okazję do zaatakowania bramki przeciwnika. Owszem, oddawał więcej strzałów, niż obecnie (14,14 za Marscha, przy 11,82 za Tedesco), przez co wypracowywał sobie większy współczynnik goli oczekiwanych na mecz (1,95 do 1,74 obecnie), ale zupełnie nie przekładało się to na konkrety pod bramką przeciwnika, bo strzały oddawano często w pośpiechu i w sytuacjach niezbyt groźnych.
Za Tedesco RB gra w ofensywie dłużej i cierpliwiej, szuka właściwego momentu do oddania strzału, jest konkretniejsze. Dlatego też, mimo pozornie gorszych statystyk, średnia bramek zdobywanych w lidze przez drużynę Tedesco jest zdecydowanie wyższa (2,5 na mecz) niż za poprzednika (1,79), a posiadanie piłki służy do kontrolowania spotkania (średnia celność podań na 90 min. wzrosła o ponad 3%, z 79,74 do 82,96%), nie jest zaś jedynie wynikiem defensywnego nastawienia przeciwnika, w obawie przed kontrami ze strony RB. To z kolei przekłada się na zdecydowanie lepsze wartości defensywne. Wartość goli oczekiwanych przeciwko Lipskowi spadła niemal dwukrotnie - z 1,66 na znakomite 0,88, a liczba strzałów, jakie rywale oddają średnio na bramkę RB, z 11,57 na 9,12. To oczywiście w prostej linii prowadzi do zdecydowanie mniejszej liczby traconych goli (1,29 na mecz za Marscha przy 0,81 za Tedesco).
No i tu dochodzimy do sedna sprawy. Peter Bosz, prowadząc Borussię Dortmund, powiadał zawsze, że jeśli plan A nie działa, to trzeba go tak długo szlifować, aż w końcu zadziała. Filozofia może i chwalebna, ale chyba nie do końca słuszna, bo żaden klub nie może sobie pozwolić na długofalowe szlifowanie planu A kosztem wyników. Lipsk Jessego Marscha też taki był. Miał jednolitą twarz, zawsze tę samą. Rywal nie miał dla niego większego znaczenia. Lipsk Tedesco jest różny, a jego twarz jest zmienna, tak jak zmieniają się jego rywale. Obecny trener RB dąży do tego, by drużyna była kompletna, by rozwijała się w każdym aspekcie, by potrafiła dopasować się ze swoim stylem do przeciwnika. Dowodem na to niech będą dwa ostatnie mecze - z Atalantą w Lidze Europy i Bayerem Leverkusen w Bundeslidze. Tedesco nawiązał w nich do wspomnianego wyżej sposobu gry Schalke, choć - jak się wydaje - z różnych powodów.
Z Atalantą Lipskowi szybko udało się wyjść na prowadzenie i to wynik podyktował strategię. Niemiecki zespół przekonał się na własnej skórze w pierwszym meczu u siebie, jak groźni potrafią być Włosi w swej grze, kiedy zostawi się im przestrzeń i pozwoli na kontry, i jak trudno, przy ich świetnie zorganizowanym pressingu w różnych strefach, budować w rywalizacji z nimi atak pozycyjny. Plan wypalił w 100%, bo Atalanta potrafiła oddać na bramkę Lipska zaledwie trzy celne strzały przy współczynniku xG na poziomie 1,2. Potyczka z Bayerem była natomiast przykładem mistrzowskiego zarządzania kadrą. Tedesco “zabił” ten mecz, podszedł do niego zupełnie inaczej, niż do niedawnego starcia z Borussią Dortmund. Mocno zarotował składem, ale musiał tak zrobić ze względu na duży natłok spotkań w ostatnim okresie. Miał jednocześnie świadomość, że o wyniku może zadecydować zdecydowanie wyższa jakość graczy rezerwowych po stronie Lipska i tak też się stało. Te dwa mecze nie są jednak stałą zmianą kursu drużyny. To tylko potrzeba chwili.

Druga siła Bundesligi?

W “tabeli Tedesco”, uwzględniającej okres jego pracy, Lipsk ustępuje pola jedynie Bayernowi. Ale nieznacznie, zaledwie o dwa punkty. Przeliczając meczową średnią punktową na cały sezon, Lipsk punktuje na poziomie 76 oczek. To wciąż za mało, by na poważnie zaatakować Bayern (o tym można marzyć po osiągnięciu 80 punktów), ale wystarczająco dużo, by rzucić wyzwanie Borussii Dortmund w walce o drugą pozycję w niemieckiej piłce. Wiele zależy jednak od tego, czy w Lipsku utrzymają kadrę z obecnego sezonu. Nie jest żadną tajemnicą, że kilku piłkarzy, takich jak fenomenalny Christopher Nkunku, Konrad Laimer, Josko Gvardiol czy Dani Olmo, wzbudza duże zainteresowanie na rynku.
Ich strata byłaby trudna do zrekompensowania, a Tedesco pewnie musiałby odklejać od siebie kolejne łatki, jakoby nie potrafił utrzymać drużyny na topie na dłuższym dystansie (w Schalke, po zdobyciu wicemistrzostwa, w kolejnym sezonie cierpiał, nie mogąc wyjść z zespołem ze strefy spadkowej). Na razie jednak nie ma powodów do zmartwień. Wszystko w Lipsku układa się znakomicie, a piłkarze są wręcz zachwyceni nowym trenerem, który w najlepszym możliwym stylu wrócił do świadomości niemieckiego kibica.

Przeczytaj również