Cudowny talent wreszcie wystrzelił, mistrzowie w ekstazie. "Vinicius, zejdź mi z drogi"

Cudowny talent wreszcie wystrzelił, mistrzowie w ekstazie. "Vinicius, zejdź mi z drogi"
IMAGO / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 17:00
Przez lata był uznawany za wielki, ale jednocześnie niespełniony talent. Dopiero w poprzednim sezonie zadebiutował w lidze z europejskiego TOP5. W Neapolu przeszedł drogę od rezerwowego do absolutnego bohatera. Pod Wezuwiuszem nastąpił prawdziwy wybuch formy Davida Neresa.
Napoli znajduje się w fantastycznym momencie swojej historii. Po raz pierwszy od 1990 “Azzurri” zdobyli dwa trofea w jednym roku. 35 lat temu ojcem wszystkich sukcesów klubu był boski Diego Maradona. Twarzą ostatniego Scudetto stał się rewelacyjny Scott McTominay. Z kolei niedawny triumf w Superpucharze Włoch to już niemal solowe dzieło Davida Neresa. Brazylijczyk w półfinale strzelił gola Milanowi, a w decydującym meczu posłał dublet na wagę zwycięstwa 2:0 z Bologną. Te dwie akcje bramkowe stanowiły perfekcyjnie połączenie talentu i pracy. Pierwsza bramka to mierzone uderzenie lewą nogą z dystansu. Coś, z czym trzeba się urodzić. Druga była już wynikiem wysiłku, odpowiedniego założenia pressingu, odbioru i błyskawicznej finalizacji. Antonio Conte mógł świętować - udało mu się wydobyć z 28-latka wszystko, co najlepsze.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Conte widzi, że Neres jest innym zawodnikiem niż przed rokiem. Teraz pokazuje ten pierwiastek geniuszu. Jest szybki, gra efektownie, kibice kochają takich graczy. Widać, że dobrze bawi się na boisku - przyznał Christian Vieri na łamach La Gazzetta dello Sport. - Neres? Świetny występ świetnego zawodnika. On potrafi być bardzo groźny i przesądzić o losach spotkania - dodał Giampaolo Pazzini po Superpucharze Włoch.

Trybik w maszynie

Neres już na starcie kariery dał się poznać jako lekkoduch, który dość swobodnie podchodzi do swoich obowiązków. Kiedy Tite po raz pierwszy chciał go powołać do kadry, zignorował telefon od selekcjonera, bo nie wiedział, kto dzwoni z nieznanego numeru. Na początku przygody w Europie w ogóle nie zasługiwał zresztą na szansę w reprezentacji. Tuż po transferze z Sao Paulo do Ajaksu raczej zawodził. W 2017 roku dyrektor Marc Overmars sugerował, że “Joden” delikatnie przepłacili, wydając 12 mln euro na młodego skrzydłowego.
Przełomem dla Neresa i całej drużyny okazał się sezon 2018/19. Wtedy maszyna Erika ten Haga zszokowała piłkarską Europę, eliminując w Lidze Mistrzów Real Madryt i Juventus. W obu dwumeczach Brazylijczyk wpisywał się na listę strzelców. Rozgrywki zakończył z dorobkiem 12 bramek i 14 asyst. Jego wartość rynkowa podskoczyła do kilkudziesięciu milionów euro i już nikt nie ważył się zakwalifikować go jako transferowy niewypał.
- "Vinicius, zejdź mi z drogi". David Neres to kolejna wielka gwiazda z Brazylii. Pomimo rozczarowującego początku sezonu sprawił ogromną niespodziankę swoimi występami z Realem i Juventusem. Na Bernabeu strzelił gola, a w tym samym meczu młody zawodnik "Los Blancos" doznał kontuzji. Tite otwarcie przyznał, że Vini stracił szansę na występ na Copa America. Jego miejsce zajmie magik z Amsterdamu - pisał w 2019 roku portal Goal.com.

Zastój

W 2019 Neres faktycznie pojechał na Copa America i wraz z Brazylią sięgnął po złoto. Nie odegrał może kluczowej roli, ponieważ zagrał tylko w dwóch pierwszych meczach turnieju, ale mógł nazwać się mistrzem. W międzyczasie nastąpił zaś istny rozbiór Ajaksu. Frenkie de Jong powędrował do Barcelony, Matthijs de Ligt wybrał Juventus, a niedługo potem odeszli też Hakim Ziyech, Donny van de Beek i Sergino Dest. Praktycznie każdy, kto pomógł w dojściu do półfinału Ligi Mistrzów, znalazł sobie inny klub. Poza naszym bohaterem.
W sierpniu 2019 roku Brazylijczyk przedłużył umowę z “Joden” do 2023 roku. Następnie doznał bardzo poważnej kontuzji kolana, przez którą pauzował prawie 300 dni. Wrócił do drużyny, która już nie walczyła o najwyższe cele, przez co znacznie spadło zainteresowanie jego osobą. Po prostu przegapił odpowiedni moment na zmianę pracodawcy i zasiedział się na Cruyff Arenie. Wagony pierwszej klasy odjechały, a on pozostał na peronie. Dopiero zimą 2022 roku został bohaterem transferu, o którym najchętniej chciałby zapomnieć. Podpisał kontrakt z Szachtarem Donieck, gdzie nawet nie mógł zadebiutować. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, nikt za naszą wschodnią granicą nie myślał o futbolu. Neeres wrócił do Brazylii i przez kilka miesięcy pozostało mu trenowanie na własną rękę. Sam przyznał później, że w tamtym okresie czuł się jak emeryt. Brakowało mu meczów, rywalizacji, boiskowej adrenaliny.
W lipcu 2022 roku Benfica sprowadziła skrzydłowego, płacąc Szachtarowi 15,3 mln euro. Jego początki na Estadio da Luz były naprawdę udane, premierowy sezon zakończył z bilansem 12 goli i 16 asyst, dołożył cegiełkę do zdobycia mistrzostwa. Problem w tym, że wciąż nie grał w jednej z pięciu najlepszych lig. W dodatku w Lizbonie popadł w konflikt z Rogerem Schmidtem. Kiedy już trafił do Neapolu, powiedział wprost, że opuścił szeregi “Orłów”, bo czuł, że trener na niego nie liczy. Niezależnie od przyczyn i motywacji, najważniejsze pozostaje to, że wreszcie znalazł się w elicie. I czerpie z tej szansy pełnymi garściami.

Lekcja życia

Neres zaliczył solidne wejście do nowej drużyny, w pierwszych trzech meczach na poziomie Serie A posłał trzy asysty. To nie wystarczyło jednak do wywalczenia miejsca w podstawowym składzie. Przez większą część poprzedniego sezonu pełnił jedynie funkcję rezerwowego. Antonio Conte musiał najpierw oszlifować go na swoją modłę. W Ajaksie czy Benfice skrzydłowy mógł w większym stopniu pozwolić sobie, by grać na granicy ryzyka i nonszalancji. Pod wodzą włoskiego trenera taki styl nie miał racji bytu.
- Treningi u Conte są najcięższe, jakie widziałem. Przez pierwsze pół roku w Neapolu przebiegłem więcej niż wcześniej przez całą karierę. Trener potrafi karcić, ale robi to w bezpośredni i klarowny sposób. Wiesz, co zrobiłeś źle oraz jak masz to naprawić. Wymaga wiele, ale jest najlepszym możliwym motywatorem. Praca z nim pomogła mi w rozwoju - opowiedział w rozmowie z Corriere della Sera.
Na początku tego sezonu Napoli grało w kratkę. Bolesnym momentem była listopadowa porażka 0:2 z Bologną. “Azzurri” zaprezentowali się wówczas katastrofalnie, nie stworzyli nic konstruktywnego w ofensywie, a włoska prasa powoli przebąkiwała o niepewnej przyszłości Conte. Trener pozostał na stanowisku, ale wprowadził konkretne zmiany w drużynie. Odszedł od formacji zbliżonej do 4-3-3 na rzecz ustawienia 3-4-2-1. Głównym beneficjentem tej roszady został właśnie Neres, który na stałe wskoczył do wyjściowego składu jako gracz balansujący między skrzydłowym i szeroko ustawioną “dziesiątką”. Efekty okazały się piorunujące. W pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej Brazylijczyk ustrzelił dublet przeciwko Atalancie, niedługo potem zdobył decydującą bramkę z Romą. Po zwycięstwie na Stadio Olimpico stwierdził, że drużyna jest gotowa umrzeć za Antonio Conte. Po kolejnych zwycięstwach w zarodku umarł temat jakiejkolwiek roszady na ławce trenerskiej.

Bohater

Latem Neres powiedział, że gra z Kevinem De Bruyne jest bardzo łatwa, bo wystarczy biec, a pomocnik zadba, aby piłka trafiła w idealne miejsce. Sytuacja skomplikowała się kilka tygodni temu, kiedy Belg doznał poważnej kontuzji. Napoli rozgląda się za wzmocnieniami w środkowej strefie, ale na razie to Brazylijczyk przejął dowodzenie w departamencie rozegrania. W tym sezonie ligowym jest liderem “Azzurrich” pod względem kluczowych podań (17) i oczekiwanych asyst (2,4 xA). Wreszcie nauczył się brać odpowiedzialność za całą drużynę. Oczywiście, że nadal ma pewne mankamenty, średnio drybluje na mizernej skuteczności 29%. Stara się jednak ograniczać akcje obarczone niepotrzebnym ryzykiem na rzecz większej liczby konkretów pod bramką.
Od momentu wspomnianej porażki z Bologną, Napoli rozegrało dziesięć spotkań, w których skrzydłowy strzelił sześć goli i zaliczył jedną asystę. Podwoił już liczbę trafień z całego poprzedniego sezonu. Trzy bramki w Superpucharze Włoch potwierdziły, że warto było czekać przez długie lata na taką wersję wychowanka Sao Paulo. Po drodze musiał zmierzyć się z kontuzjami, zawirowaniami okołotransferowymi, brakiem zaufania ze strony trenerów i innymi perypetiami. To wszystko zostawił już jednak za plecami.
- Neres idealnie sprawdza się w nowym systemie 3-4-2-1. Conte może żałować, że dopiero tak późno zdecydował się na ustawienie Brazylijczyka w nowej roli. Teraz sprawdza się idealnie, jego rozwój jest imponujący - ocenił Paolo Del Genio, dziennikarz Canale 8. - Neres należy do zapomnianej grupy piłkarskich artystów. Dorastał, będąc zafascynowany Ronaldinho i Messim, przemierzył holenderską, portugalską, a nawet ukraińską ziemię, aby dotrzeć do Neapolu, swojej wyspy skarbów. Jego ojciec wiedział, że ma do czynienia z piłkarskim diamentem i dziś widzimy możliwości Brazylijczyka. W takiej formie Carlo Ancelotti musi zabrać go na mundial - opisał Tony Damascelli na łamach Il Giornale.
W 2019 roku David Neres pojechał na Copa America kosztem kontuzjowanego Viniciusa, po czym wrócił ze złotem. W ostatnich miesiącach obaj skrzydłowi są zdrowi i to zawodnik Napoli prezentuje znacznie wyższą formę od gwiazdy Realu Madryt. Pod żadnym pozorem nie bierzemy pod uwagę scenariusza, w którym Carlo Ancelotti miałby nie powołać “Viniego” na mistrzostwa świata. 25-latek zagra na mundialu i to pewnie we wszystkich spotkaniach od pierwszej minuty. Ale kto wie, czy Carletto nie będzie musiał też znaleźć na boisku miejsca dla wciąż aktualnego mistrza Włoch.

Przeczytaj również