Czarny koń I ligi? Rewelacja wiosny znowu myśli o Ekstraklasie. Zaczęli kapitalnie

Czarny koń I ligi? Rewelacja wiosny znowu myśli o Ekstraklasie. Zaczęli kapitalnie
Lukasz Sobala / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot03 Aug · 17:08
Wiosną byli najlepszą drużyną I ligi, ale słabsza jesień zabrała im możliwość bitwy o Ekstraklasę. Teraz, mimo rewolucji kadrowej, GKS Tychy doskonale wystartował i mierzy wysoko. Testem, na co naprawdę stać odświeżony zespół tyszan, będzie hitowy mecz z Wisłą Kraków. - Zawsze wychodzi się po zwycięstwo, u nas nie ma innego nastawienia. Chcemy znaleźć się w czołowej szóstce - mówi trener Artur Skowronek dla Meczyki.pl.
Długo się w ubiegłym sezonie rozkręcała tyska maszyna, ale jak już ruszyła z kopyta, to niemal wparowała z dołu tabeli do strefy barażowej. Zabrakło niewiele, jednak GKS pozostawił po sobie bardzo pozytywne wrażenie i wiosną punktował najlepiej w całej stawce. Minus tak wybornej formy? Świetną postawę wielu piłkarzy dostrzegły inne kluby, w efekcie czego tego lata drużyna Artura Skowronka została mocno rozebrana. Były wątpliwości, czy odmieniony skład od razu “zaskoczy”. Zaskoczył. Tyszanie przywitali nowy sezon dwoma wygranymi (4:3 z Miedzią Legnica i 2:1 z Polonią Warszawa), a teraz zagrają z Wisłą Kraków. Poniedziałkowy hit trzeciej kolejki I ligi zapowiada się wybornie. Porozmawialiśmy przed nim z trenerem Skowronkiem, który był gościem ostatniego wydania I Liga Raport na kanale Meczyki. Oto zapis rozmowy przeprowadzonej 29 lipca, sześć dni przed hitowym, pełnym podtekstów meczem z “Białą Gwiazdą”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czy spodziewał się trener tak udanego startu? Dwa mecze, sześć punktów i na pewno kop mentalny na następne kolejki.
ARTUR SKOWRONEK, TRENER GKS-U TYCHY: Bardzo mocno wierzę w tych chłopaków, bardzo wierzę w ten projekt i bardzo wierzę w pracę sztabu szkoleniowego. I oczywiście, że wierzyłem w dobry start. Tym bardziej, że rozpoczynaliśmy wszystko na własnym stadionie. Ale oczywiście - nie było to łatwe zadanie. Uważam, że słusznie podkreślacie, że jednak sporo zmian dotknęło tę drużynę, szczególnie myśląc tutaj o linii defensywy. A grając w taki sposób jaki narzucamy i chcemy rozwijać naszych piłkarzy, to zadanie jest utrudnione, bo też jest obarczone dużym ryzykiem. Nie zmienimy jednak tej drogi i cieszę się bardzo, że piłkarze łapią taką pewność siebie, [podążając] w wybranym przez nas kierunku. Właśnie między innymi tymi zwycięstwami.
Czy gdybyśmy rozmawiali na koniec poprzedniego sezonu, to trener by się wtedy spodziewał, że latem ten exodus piłkarzy będzie aż tak duży? Zabrano trenerowi właściwie pół drużyny i prawie wszystkich ważnych zawodników. Odeszli Budnicki, Ertlthaler, Dzięgielewski, Dijaković, Łubik, Śpiączka…
Tak, ale trzeba to zaakceptować. Spodziewaliśmy się, że po tak dobrej wiośnie będzie zainteresowanie tymi piłkarzami. Sami na to zapracowali, kończyły im się kontrakty. Natomiast to też nie tak, że nie wierzyłem, że przynajmniej połowa z nich zostanie. Zarząd wykonał bardzo dobrą pracę, odpowiednio wcześnie rozmawiał z tymi, z którymi chcieliśmy przedłużyć kontrakty. Zainteresowanie było jednak tak wielkie, że nie mieliśmy szans finansowo, chociażby z tymi klubami, w których dzisiaj ci piłkarze występują.
Jeden z nich, Marcel Łubik, zanotował całkowicie zasłużony awans sportowy, już pokazał się w Ekstraklasie w Górniku, miał nawet wpaść w oko selekcjonerowi Janowi Urbanowi. Pan świetnie go zna, pracował z nim cały sezon. Gdzie jest jego sufit? Faktycznie może mierzyć tak wysoko, jak słychać? Wydaje się, że ma papiery na bardzo duże granie.
Tak, mogę się tylko z tymi wszystkimi zdaniami zgodzić. Na pewno Marcel pokazał olbrzymi potencjał na poziomie pierwszej ligi, ale szybko wskoczył poziom wyżej i tam moim zdaniem podkreśla go jeszcze mocniej. Wróżę mu europejskie granie, reprezentacyjne granie, bo to nie tylko bardzo wysoki potencjał w bramce, na przedpolu, ale też olbrzymi kapitał w grze nogami. Myślę, że tu jest wiele aspektów rozwojowych, ma jednak mental na bardzo wysokim poziomie, by zmierzyć się z takimi właśnie wyzwaniami. Pokazał to przy pełnej publice w Zabrzu, gdy debiutował w Ekstraklasie, więc ja jestem o niego bardzo spokojny. Z perspektywy tego mentalu, jak i tego, że on ma w sobie odpowiedni balans pokory, ale też wiary w siebie. I jestem przekonany, że te wartości zaprowadzą go bardzo, bardzo wysoko.
Latem wielu piłkarzy odeszło, ale wielu też przyszło. Patrzę na wasze wzmocnienia i pytanie, gdzie trener widzi jeszcze ewentualne braki, by którąś z pozycji wzmocnić? Kibice sugerowali linię ataku i m.in. wsparcie dla Maksa Stangreta.
Wiadomo - cały czas będziemy czujni. Cały czas obserwujemy, ale jeżeli ktoś miałby trafić do naszej drużyny, to na pewno lepszy piłkarz od tych, których teraz mamy w szatni. Gdyby miał wejść od razu do podstawowej jedenastki, to musiałby zapracować formą tu i teraz, a nie jakimś tam ewentualnie dobrym CV. Ja bardzo wierzę w tych piłkarzy, których mam w szatni i uważam, że mamy to wszystko nieźle zbalansowane. Uważam, że jest to też dobrze poukładane w kontekście tego, że na każdej pozycji jest dobra rywalizacja i taki głód w tej szatni. Głód w takim sensie, że jest dużo młodych, ale mamy także trochę doświadczenia. Uważam, że na dzisiaj jest w porządku, jest okej.
O co GKS Tychy gra w tym sezonie? Czy trener ma jasno postawiony cel ze strony władz klubu, np. “tak, gramy o awans”?
Zawsze wychodzi się po zwycięstwo, u nas nie ma innego nastawienia. Chcemy znaleźć się w czołowej szóstce. Uważam, że taką pracą zespołową, organizacją na boisku i intensywnością, właśnie tym głodem sukcesu, też niekonwencjonalnością tych młodych chłopaków - jesteśmy w stanie rywalizować z mocniejszymi ekipami (myślę tu o budżetach i pewnie w niejednym zespole też jakości, która będzie naprzeciwko nas). Ja jednak tego tak nie rozpatruję, uważam, że w jedności tej drużyny może być siła. To niedawno te chłopaki pokazały. Oczywiście, dołączyli następni, nowi, ale myślę, że szybko złapali takie DNA, jak to ma funkcjonować. Od razu przychodząc to poczuli, choćby po tym, jakie bodźce mieli aplikowane w okresie przygotowawczym, czego wymagamy w okresie startowym. Myślę, że za sprawą właśnie takiego wspólnego celu będziemy walczyć o te punkty i robić wszystko, by się w tej szóstce znaleźć.
Co trener zrobił, że Maks Stangret tak dobrze wygląda w tym sezonie?
Maks bardzo solidnie pracuje na to, żeby zbudować pewność siebie, bo to chłopak, który ma kapitał umiejętności, ale też naprawdę potencjał motoryczny do tego, żeby grać tak jak chcemy. I myślę, że ta rywalizacja z Kacprem Wełniakiem będzie go budowała. Wiadomo, granie i strzelanie goli buduje najszybciej tą pewność siebie. Ma to, niech więc korzysta.
Który moment ostatniego meczu z Polonią w Warszawie był kluczowy?
To był mega ciężki mecz, takiego się spodziewaliśmy. Wierzyłem jednak, że lepiej będziemy w tym spotkaniu funkcjonować piłkarsko, myśląc o tym, jak chcemy grać i używać drugiej linii. Natomiast odpowiadając konkretnie na pytanie - z pewnością nasz gol do szatni, na 1:1. Chcieliśmy kontrolować emocje w przerwie i dać piłkarzom konkrety, by lepiej funkcjonować w “wypychaniu” i wysokim pressingu. Ale na pewno gol do szatni Marcina Szpakowskiego jeszcze bardziej uspokoił te emocje.
Skąd decyzja, by 22-letni Jakub Bieroński był kapitanem? To wybór trenera czy drużyny?
To wybór całej szatni. Chcę, by to była odpowiedzialność piłkarzy, którzy podejmują tę decyzję, by dobrze się z nią czuli. I tak właśnie było tutaj. Uczy się tej roli, ma do niej naprawdę duże możliwości, jeśli chodzi o charakter i bronienie się w aspektach piłkarskich na boisku.
Na którego z nowych zawodników najbardziej trener liczy? A może poleciłby trener młodego piłkarza, na którego moglibyśmy patrzeć z większą uwagą, bo to może być jego sezon? Potem do trenera zadzwonimy pod koniec sezonu i rozliczymy (śmiech).
Mnie co tydzień rozliczają, więc nie mam z tym problemu. Natomiast wiecie, że nie powiem tutaj indywidualnie. Tym bardziej, kiedy ta drużyna się buduje, nie ma to po prostu sensu. Cieszę się, że [wiosną] Dzięgielewski wyskoczył tak jak wyskoczył. Wierzę w to, że wyskoczy takich kilku, bo mamy prawie najmłodszą drużynę w lidze i jest ku temu duży potencjał. Będę podkreślał jednak, że siła w jedności, nie jednostkach. I tego oczekuję od swoich zawodników.
Zapytamy jednak o jednostki, idąc tropem pytań od kibiców. Jeden z nich zastanawia się, co się stało z Nico Baierem, że nie dostaje minut w lidze, choć podczas okresu przygotowawczego nieźle wyglądał w sparingach?
To wynika z tego, że jest bardzo dobra rywalizacja, między innymi na “ósemkach”. Wychodzą póki co Szpakowski i Bieroński i bronią swojej pozycji, ale Nico napiera m.in. na tych piłkarzy. Widzimy to cały czas w treningu, jak chociażby wyrównawczym po meczu z Polonią. Ma potencjał, żeby grać, więc musi być cierpliwy i cały czas zasuwać, by być gotowy na swoją szansę.
A Nico Adamczyk?
Adamczyk też ma potencjał, natomiast miał też problemy zdrowotne w okresie przygotowawczym, nie przeszedł go w pełni. Trochę mu brakuje, jeszcze musi nadrabiać pewne rzeczy, żeby funkcjonować z intensywnością, jakiej oczekujemy.
Dołączył do was Islandczyk Oliver Stefansson i zadebiutował już w końcówce meczu z Polonią. Czy to jest docelowo zawodnik do pierwszego składu? Jak trener go widzi po pierwszych treningach?
Naprawdę potrzebowaliśmy lewej nogi - mamy bardzo dobrych środkowych obrońców, ale jednak w tym graniu, gdzie dużo chcemy robić pod presją, widać było, że na początku sezonu ukierunkowano pressing na tę stronę, gdzie brakowało takiej opcji. I tutaj Max Kothny razem z Piotrkiem Włodkiem, ludzie, których mam blisko siebie, cały czas obserwowali ten rynek. I z tego co wiem, Oliver został wyselekcjonowany już rok temu, teraz wreszcie dołączył do drużyny. Młody piłkarz, reprezentant swojego kraju, bardzo otwarty chłopak. Szybko się aklimatyzuje i dużo potrafi zrobić z piłką właśnie pod presją. Myśląc też o balansie, by dobrze funkcjonować choćby przy stałych fragmentach gry, to właśnie to dostaliśmy do szatni. Bardzo się z tego cieszę i dziękuję zarządowi.
Teraz czas na mecz z Wisłą Kraków. Kto będzie indywidualnie krył Juliusa Ertlthalera?
Julek na pewno przyjedzie bardzo mocno “napakowany”. To świetny piłkarz i człowiek. My jednak plastra mu nie damy, będziemy bronić tej strefy, jak w każdym meczu. Niech się martwi, by się uwolnić, choć ma wokół siebie olbrzymią jakość. Na pewno łatwiej mu się szybko zaaklimatyzować, bo lubi takie granie.
Z jednej strony źle, że Ertlthaler wszystko o was wie, z drugiej - nie do końca wszystko, bo zmieniło się pół drużyny. Wiślacy z kolei pytają, czego się trener spodziewa po Wiśle i jak bardzo może to być inny mecz niż ten z końcówki sezonu, gdy Wisła wygrała w Tychach, choć mieliście swoje szanse. Inny etap sezonu, ale wspomnienia dalej dość świeże.
Myślę, że podobne rzeczy będą się działy. Wisła naprawdę potrafi grać bardzo, bardzo szybko, mocno wertykalnie, szybko zmienia stronę, to jest bardzo konkretna gra. Te skrzydła mocno napędzają zespół, nie tylko w liczbach. Oczywiście, potrafią utrzymać się przy piłce, ale też złapać właściwy rytm, by jednym podaniem znaleźć się w trzeciej tercji. Tego się spodziewam, bo my nie zmienimy swojego grania, także będziemy grali wysoko, tak jak i oni. Spodziewam się po prostu otwartego meczu, oby nie było 5:4 (śmiech). Jestem trenerem ofensywnym, ale musimy uczyć się dobrej kontroli ataku, bo wiślacy po odbiorach też są niesamowicie silni.
Ale na wygraną 5:4 pewnie narzekać nie będziecie. Ostatnie pytanie, z czatu: którego piłkarza Wisły chciałby pan mieć w swoim zespole?
Jej druga linia plus linia ataku jest najsilniejsza w lidze, myślę, że każdy wzmocniłby naszą drużynę. Od pozycji numer “sześć”, przez “osiem”, skrzydła i “dziewięć”.
***

Oglądaj I Liga Raport na kanale Meczyki - rozmowa z Arturem Skowronkiem od [36:40]

Mecz GKS Tychy - Wisła Kraków w poniedziałek 4 sierpnia o 19:00. Po nim zapraszamy na kanał Meczyki, gdzie w I Liga Raport na gorąco omówimy to spotkanie, jak i całą trzecią kolejkę ligową.

Przeczytaj również