Diament Realu Madryt na zakręcie. Latem może popełnić spory błąd

Diament Realu Madryt na zakręcie. Latem może popełnić spory błąd
Cordon Press / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski21 Apr · 11:00
Głośny transfer, wielki talent i… wielka klapa? Jak dotąd Arda Guler nie może być zadowolony z liczby minut w Realu Madryt. Niewykluczone, że w tej sytuacji jest tylko jedno rozsądne wyjście.

Oglądaj mecz El Clásico w Pilocie WP - KLIKNIJ TUTAJ i kibicuj!

Dalsza część tekstu pod wideo
Latem ubiegłego roku Real Madryt stoczył o niego prawdziwą bitwę z FC Barceloną. Kiedy Arda Guler ostatecznie trafił na Estadio Santiago Bernabeu, wielu kibiców “Dumy Katalonii” było bardzo zawiedzionych z powodu przegranej walki o podpis tego młodego pomocnika. Turek już od jakiegoś czasu był bowiem uwzględniany na niemal każdej liście opisującej największe europejskie talenty. “Los Blancos” czuli, że poprzez zakup za 20 milionów euro wychowanka Fenerbahce zyskują oni kolejną inwestycję w przyszłość. Sam Guler, podobnie jak znaczna część jego rodaków, liczył jednak na znacznie szybszy rozwój w stolicy Hiszpanii. Tymczasem póki co 19-latek dostał w ekipie “Królewskich” zaledwie kilka krótkich epizodów. Nie dziwi więc, że jest niezadowolony ze swojej sytuacji i próbuje znaleźć jakieś wyjście. Pytanie tylko, czy nie powinien podążyć śladem starszych kolegów z zespołu, dla których początki w klubie również nie były łatwe.

Prozaiczny problem

Dotychczasowa przygoda Gulera w Realu na pewno nie układa się zgodnie z jego planem. Piłkarz już na sam debiut musiał czekać niemal pół roku. Problemy zdrowotne wykluczyły go z pierwszej części tego sezonu. Po raz pierwszy wystąpił na początku stycznia w meczu Pucharu Króla z występującą na czwartym poziomie rozgrywkowym Arandiną. To właśnie wtedy zanotował 59 z łącznie zaledwie 98 minut, które uzbierał w sumie w siedmiu meczach. To wystarczyło, co prawda, do zdobycia premierowego gola - Turek trafił na 4:0 w wygranym takim właśnie wynikiem spotkaniu z Celtą w połowie marca - ale nie ma się co oszukiwać. Wszyscy liczyli na więcej.
Chyba przede wszystkim zdecydowanie bardziej wymagający w stosunku do siebie jest sam Guler. Nie pomogło mu zdrowie, bowiem wciąż powracające kłopoty z kolanem oraz urazy mięśniowe uniemożliwiły mu harmonijne wkomponowanie się do zespołu naszpikowanego największymi gwiazdami światowego futbolu. Wielu kibiców uznało, że to właśnie zdrowie, a właściwie jego brak, jest tym najważniejszym powodem, dla którego Turek nie gra w Realu tyle, ile by chciał. Wydaje się jednak, że problem 19-latka leży zupełnie gdzieś indziej i jest dużo bardziej prozaiczny.
- Przede wszystkim chodzi o to, że na tej samej pozycji występuje Jude Bellingham, który jest w obecnym sezonie jednym z liderów “Los Blancos”. A jeśli już Anglik nie może grać, to Carlo Ancelotti woli zmienić formację, aby mieć w składzie bardziej doświadczonymi graczy. Niemal żaden nastolatek nie przychodzi i z miejsca nie wskakuje do jedenastki Realu. Nie zrobił tego ani Vinicius, ani Rodrygo, ani Eduardo Camavinga. Aby posadzić tych, którzy już tam są, trzeba mieć w sobie dużo konsekwencji. Guler potrzebuje po prostu czasu - mówi nam Carlos Forjanes, dziennikarz zajmujący się Realem Madryt w Diario AS.

PESEL nie ma znaczenia

I rzeczywiście, jeśli spojrzymy na wszystkich wspomnianych wyżej zawodników, ich początki w Realu także nie były usłane różami. Owszem, wszyscy w debiutanckim sezonie grali zdecydowanie więcej od Gulera - Vinicius ponad 2 tysiące minut, a Rodrygo oraz Camavinga grubo ponad 1,5 tysiąca minut. Trzeba mieć jednak na uwadze, że żaden z nich nie trafił do Realu z tak poważnymi kłopotami zdrowotnymi jak Arda. Każdy też kosztował znacznie więcej niż sześciokrotny reprezentant Turcji. Nie zmienia to jednak faktu, że niektórzy kibice zaczęli zastanawiać się, czy aby transfer Gulera nie jest jednak totalnym niewypałem.
- Ja tak jednak nie uważam. Transfer Turka do Realu wcale nie był przedwczesny i to też nie jest tak, że gra dla “Los Blancos” to dla niego jakieś zbyt wielkie wyzwanie. Jeszcze raz podkreślam jednak, że Arda musi wykazać się ogromną cierpliwością. Jeśli tego mu zabraknie, nie pozostanie mu nic innego jak odejść z Realu. Na Estadio Santiago Bernabeu rywalizuje z najlepszymi, którzy dotąd pokazali od niego znacznie więcej - podkreśla Forjanes.

Oglądaj mecz El Clásico w Pilocie WP - KLIKNIJ TUTAJ i kibicuj!

Carlo Ancelotti znany jest z tego, że lubi stawiać na sprawdzonych ludzi i niekoniecznie obchodzą go ich numery PESEL. Tak było, kiedy pracował w Milanie, tak jest też za obu jego kadencji na Estadio Santiago Bernabeu. Dla Włocha liczy się przede wszystkim jakość piłkarska, ale także doświadczenie. Nie oznacza to jednak oczywiście, że młodzi gracze mają u niego pod górkę. “Carletto” po prostu stara się ich wprowadzać do zespołu powoli, aby żadnego z nich nie spalić. Skoro ubiegłego lata dostrzegł potencjał w Turku, to znaczy, że w niego wierzy. Ten musi jednak po prostu poczekać.
- Uważam, że z czasem Guler dostanie więcej szans w Realu. To jest bardzo podobny przypadek do kilku zawodników, o których już wspominałem. Wszyscy młodzi gracze potrzebowali przynajmniej jeszcze jednego sezonu, by w pełni pokazać swoje możliwości. W przyszłych rozgrywkach lub nawet jeszcze za rok, ale stopniowo będzie miał więcej szans do zaprezentowania się na boisku. To właśnie wtedy zyska możliwość ugruntowania swojej pozycji w pierwszym zespole - tłumaczy nasz rozmówca.

Spory błąd na horyzoncie

W Realu powoli dochodzi do zmiany pokoleniowej i z drużyny odchodzi wielu starszych zawodników, którzy pamiętają jeszcze pierwszą kadencję Ancelottiego. Guler może więc z tej strony patrzeć optymistycznie na kolejne miesiące. Pesymiści zauważają jednak, że zaraz do zespołu oficjalnie dołączy kolejna brazylijska perełka, czyli Endrick. Ponadto zapewne wreszcie spełni się wielkie marzenie Florentino Pereza i Real wzmocni Kylian Mbappe. W takiej sytuacji pozycja Turka w zespole, niezależnie od ewentualnych odejść, może więc paradoksalnie ulec znacznemu pogorszeniu i o te minuty wcale może nie być dużo łatwiej.
W takiej sytuacji oczywiście w grę wchodzi wypożyczenie. Hiszpańskie media ostatnio mocno trąbiły o zainteresowaniu ze strony dwóch ekip ze stolicy Andaluzji - Betisu i Sevilli. Niewykluczona jest też opcja zagraniczna, bo sytuację Turka mają obserwować Bayer Leverkusen, Borussia Dortmund i wspomniany już Milan. Przykład Daniego Carvajala pokazuje, że wypożyczenie z Realu wcale nie musi oznaczać końca marzeń o regularnej grze dla “Królewskich”, tylko rzeczywiście może pomóc. Pytanie tylko, co w tej sytuacji powinien zrobić dość niecierpliwy obóz Gulera.
- Jeśli najbliższego lata Guler poprosi o definitywne odejście, popełni spory błąd. Kiedy opuszczasz taki klub jak Real, nigdy nie wiesz, czy będziesz miał jeszcze okazję do niego wrócić. Przecież Turek aktualnie jest w najlepszym możliwym klubie. Musimy pamiętać o tym, że to jest jeszcze bardzo młody piłkarz. Żaden inny klub nie da mu takiej szansy na rozpoczęcie kariery jak Real. Tu będzie miał na starcie realną szansę na zdobycie wielu tytułów, nie tylko wygranie La Ligi, ale też zwycięstwo w Lidze Mistrzów. On sam będzie mógł się przy tym wiele nauczyć. Musi tylko do tego wszystkiego bardzo mądrze podejść - podsumowuje Forjanes.

Przeczytaj również