Dla Urbana kupowali bilety, potem sensacyjnie wrócił. Nie wyszło. "Miał pecha"

Dla Urbana kupowali bilety, potem sensacyjnie wrócił. Nie wyszło. "Miał pecha"
Tomasz Folta / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski17 Jul · 11:00
Polscy trenerzy rzadko pracują w ligach zagranicznych, a co dopiero tych z górnej półki. Jan Urban prowadził jednak znany klub - i to w Hiszpanii. Kariera trenerska w Osasunie mu nie wyszła, ale tam i tak jest legendą, doskonale wspominaną do dziś.
Mimo powszechnych narzekań, na przestrzeni ostatnich dekad mieliśmy sporo polskich piłkarzy, którzy zrobili wielkie lub co najmniej zadowalające kariery za granicą. Ze świecą można jednak szukać rodzimych trenerów mogących pochwalić się pracą w solidnej zachodniej lidze. W pewnym momencie wydawało się, że być może to właśnie Jan Urban przełamie tę bessę. Przed sezonem 2014/15 dość niespodziewanie został trenerem Osasuny. Dla klubu z Nawarry miało to być zupełnie nowe rozdanie, z Polakiem - klubową legendą jako jego symbolem.
Dalsza część tekstu pod wideo

To dla niego kupowali bilety

O tym, że związek Osasuny z Urbanem nie wziął się wówczas znikąd, chyba nikogo zbytnio nie trzeba przekonywać. 63-latek spędził najlepsze lata swojej kariery piłkarskiej właśnie w Pampelunie. Trafił do niej w momencie przemian w Polsce, latem 1989 roku, po tym jak trzykrotnie został mistrzem kraju z Górnikiem Zabrze. I tak jak znacząco zapisał się w złotym okresie śląskiego klubu, tak samo również w Osasunie mocno odcisnął swoje piętno. Spędził tam pięć i pół roku, strzelił w sumie 45 goli w 156 występach i zagrał w europejskich pucharach.
- Jan Urban jest w Pampelunie uważany za legendę i przez wielu kibiców Osasuny za jej najlepszego piłkarza w całej historii. Wszyscy w mieście, a zwłaszcza ci związani z klubem, wspominają go bardzo ciepło. Nie możemy zapominać, że był jednym z najlepszych napastników w historii Osasuny. Nie tylko plasuje się w czołówce najskuteczniejszych strzelców, ale do tego grał tu w czasach świetności klubu, kiedy ten rywalizował w europejskich pucharach. Nawet teraz, choć przecież nie ma go od dawna w Pampelunie, w tutejszych mediach pojawiło się kilka doniesień na jego temat w kontekście pracy w waszej kadrze. Wieści się rozeszły i zainteresowały kibiców Osasuny - mówi nam Iker Canosa, korespondent dziennika Marca w Pampelunie.
O tym, jak ważną postacią jest Urban dla Osasuny, niech najlepiej świadczy fakt, że przez wiele lat plasował się na podium najlepszych strzelców w jej historii. Był też jego najskuteczniejszym zagranicznym zawodnikiem. W obu tych klasyfikacjach na dalszy plan zepchnął go dopiero w ostatnich latach Ante Budimir. Tyle tylko, że Chorwat z “Los Rojillos” zagrał jedynie w eliminacjach Ligi Konferencji, natomiast Urban w sezonie 1991/92 dotarł z nimi do 1/8 finału Pucharu UEFA, w której musiał uznać wyższość Ajaksu Amsterdam, a więc późniejszego triumfatora tych rozgrywek.
- Oczywiście, że Urban jest legendą w Pampelunie. Z całym szacunkiem dla Ante Budimira, ale to właśnie Polak jest dla mnie najlepszym zagranicznym zawodnikiem w historii Osasuny. Moje wspomnienie z nim związane to oczywiście mecz z 30 grudnia 1990 roku, kiedy wygraliśmy 4:0 przeciwko Realowi Madryt na Estadio Santiago Bernabeu, a Urban popisał się wtedy hat-trickiem. Pamiętam, jak słuchałem transmisji z tego spotkania wraz z moim dziadkiem i jak bardzo byliśmy nim podekscytowani. Miałem 17 lat i tamten mecz mocno naznaczył mnie jako “Osasunismo” i ostatecznie doprowadził do tego, że stałem się socio - dodaje Manu Zapata, kibic klubu z Pampeluny.

Trafił na klub w rozsypce

Urban jako piłkarz z Osasuny odszedł pół roku po jej spadku z Primera Division. W Hiszpanii grał potem jeszcze w Realu Valladolid i Toledo, ale to właśnie z klubem z Pampeluny jest najmocniej kojarzony. To również w nim zakotwiczył po zakończeniu kariery zawodniczej. Pracował z młodzieżą, był szkoleniowcem rezerw. Później na wiele lat wrócił do ojczyzny, ale w Hiszpanii nigdy o nim nie zapomniano. I to dlatego, kiedy Osasuna w 2014 roku spadła z La Ligi, władze na El Sadar uznały, że to właśnie ich klubowa legenda jest w stanie przywrócić zespół do elity.
- Kiedy Urban został trenerem Osasuny przed sezonem 2014/15, towarzyszyła temu wielka ekscytacja. “Rojillos” spadli wtedy z ligi, ale niestety Polak miał sporego pecha, bo trafił na klub w rozsypce i to na wielu płaszczyznach, co miało znaczący wpływ na jego kadencję. Zapamiętałem go wtedy jako ciepłą i spokojną osobę, pomimo tych wszystkich problemów, z którymi musiał się zmierzyć. I chociaż tamta przygoda nie okazała się udana, nie oznacza to, że kibice nie mają z nim wspaniałych wspomnień - zaznacza Gorka Fiuza, dziennikarz sportowy Diaro de Navarra.
Urban trafił wtedy na okres przebudowy drużyny. Latem stracił kilku kluczowych piłkarzy. Oriol Riera, czyli najskuteczniejszy strzelec w poprzednich rozgrywkach, odszedł do Wigan. Podstawowy bramkarz Andres Fernandez wybrał ofertę FC Porto. Pampelunę opuścili też tacy gracze jak Emiliano Armenteros czy Francisco Silva. Polak miał naprawdę ciężkie zadanie i ostatecznie na stanowisku wytrzymał zaledwie do lutego. W momencie rozstania Osasuna znajdowała się na 16. miejscu w tabeli Segunda Division. Zmiana szkoleniowca za dużo nie wniosła, bo na koniec sezonu zespół uplasował się na 18., ostatniej bezpiecznej pozycji.
- Jego okres pracy w roli trenera w Osasunie nie był ani zbyt długi, ani nazbyt udany. Kibice reprezentacji Polski nie powinni przykładać zbyt dużej wagi do stylu czy wyników, które prezentowali “Rojillos” pod jego wodzą. Urban to jednak prawdziwa legenda, dlatego wasi kadrowicze powinni go bardzo szanować i czerpać od niego dużo wiedzy. Szczególnie dla piłkarzy ofensywnych, napastników, jego rady mogą okazać się nadzwyczaj pomocne. Taki Lewandowski jest oczywiście od niego lepszym piłkarzem, ale nie zmienia to faktu, że nawet on powinien z chęcią złapać kilka rad od Urbana - uważa Canosa.

Zasłużył na tę pracę

Potencjalny powrót Roberta Lewandowskiego jest oczywiście jednym z głównych wątków, które przewijają się w debacie od momentu, kiedy tylko PZPN ogłosił swoją decyzję. Urbana z “Lewym” łączy całkiem sporo. Obaj mają za sobą udane kariery na boisku, na którym występowali na tej samej pozycji, a w dodatku przez pewien okres również w tym samym kraju. W wypowiedziach nowego selekcjonera często wyczuć można przecież ten hiszpański luz. Ten teraz może przydać się w negocjacjach z gwiazdorem Barcelony w sprawie jego ponownej gry w narodowych barwach.
- Czuję, że będzie próbował przekonać Lewandowskiego do powrotu do reprezentacji. Obaj zyskali status gwiazd w La Lidze i to może im pomóc w budowaniu dobrej relacji. Dla Urbana praca ze swoją kadrą narodową to duża szansa. Wierzę, że jako selekcjoner może wnieść do waszej kadry sporo doświadczenia. Wiadomość o jego nominacji właśnie dotarła do Pampeluny i dlatego jestem pewien, że kibice Osasuny będą uważnie śledzić rozwój sytuacji - głównie ze względu na swoje przywiązanie, jakim sam Urban darzy ten klub - mówi Fiuza.
Nasi rozmówcy z pewnością mają dużo więcej pozytywnych wspomnień związanych z Urbanem z czasów jego kariery zawodniczej. Ich opinia na jego temat jako trenera może nie być aż tak dobra, ale to wcale nie znaczy, że okres pracy nowego selekcjonera w Osasunie był zupełnie nieudany. Drużyna pod wodzą Urbana potrafiła wygrać wtedy z Betisem czy Las Palmas, które awansowały w tamtym sezonie do La Ligi. W meczach z Mallorcą (6:4) czy Tenerife (3:2) prezentowała piekielnie ofensywny futbol i dała kibicom nieco rozrywki. A koniec końców Polak poniekąd położył też podwaliny pod zespół, który rok później już po awans sięgnął. Futbol na “tak” i wyniki - jak nie od razu, to przynajmniej w jakiejś perspektywie - są z kolei czymś, czego oczekują teraz od selekcjonera polscy kibice.
- Jeśli jako selekcjoner taki sam styl, jaki prezentował jeszcze jako piłkarz, kibice reprezentacji Polski powinni zobaczyć sporo błyskotliwej i ofensywnej gry. Przyznam, że sam nie słyszałem o tym, że ma zostać selekcjonerem. Ludzie w Nawarze żyją teraz w dużej mierze Sanfermines, które dopiero co się zakończyło. Ale bardzo cieszę się, że Urban dostał taką szansę. Na pewno na to zasługuje i podejrzewam, że ta informacja podobnie zostanie też przyjęta w reszcie Hiszpanii, bo jako zawodnik odcisnął swoje piętno na całej lidze i ludzie go dobrze zapamiętali - podsumowuje Zapata.

Przeczytaj również