Kopalnia złota giganta, nadchodzi kolejna fala talentów. "Tłuste koty" do kosza

Kopalnia złota giganta, nadchodzi kolejna fala talentów. "Tłuste koty" do kosza
Adil Benayache/SIPA / pressfocus
Wojciech - Klimczyszyn
Wojciech Klimczyszyn08 Oct · 06:50
Paris Saint-Germain dawno porzuciło stereotyp polegania wyłącznie na przepłaconych gwiazdach. Nie minęło wiele czasu, gdy nazwiska Desire Doue czy Bradley Barcola wryły się do świadomości kibiców piłki, a już nadchodzi kolejna fala talentów “made in PSG”. Dzięki przekonującym występom, Senny Mayulu znajduje się na dobrej drodze do sukcesu.
Widzieliśmy go pełnego beztroski przy golu na 5:0 z Interem w czerwcowym finale Ligi Mistrzów, a ostatnio pełnego determinacji, zdobywającego arcy ważną bramkę w meczu z Barceloną, gdy jego zespół zmagał się z problemami kadrowymi w stolicy Katalonii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kiedy większość ofensywnego kontyngentu PSG leczyła kontuzje, on właśnie wracał po pauzie spowodowanej urazem. Częściowo gra dzięki temu, że inni nie mogą, ale nie tylko. W klubowej hierarchii znajduje się wyżej niż Goncalo Ramos na pozycji numer “dziewięć” i trzeba przyznać, że z wigorem wykorzystuje swoje szanse. Gdzie go to w końcu zaprowadzi?

Energia Senny’ego

Był tylko jednym z wielu bohaterów na Montjuic. Bezsprzecznie nagroda dla zawodnika meczu należała się Nuno Mendesowi, który nie tylko w miarę skutecznie powstrzymywał Lamine’a Yamala, ale też sam zrobił taką wyrwę w prawej flance Barcelony, że Mojżesz mógłby tamtędy przeprowadzić kilka narodów wybranych naraz. To jednak przecież Nuno Mendes, figura powszechnie znana, Portugalczyk wzmacniający z każdym spotkaniem status chyba najlepszego lewego obrońcy na świecie, zdobyty parę miesięcy wcześniej.
Z Mayulu jest inaczej. Dopiero zaczyna wspinać się po drabinie ustawionej przy Parku Książąt, zyskując uznanie fanów i zaufanie u niezwykle wymagającego trenera. “Barca” nie potrafiła go powstrzymać przy golu na 1:1, ale i z trudem blokowała jego wypady także później. Nie zdziwiłoby nikogo, gdyby Pau Cubarsi wypadł na kilka dni z powodu zawrotów głowy, po efektownych dryblingach i piekielnie szybkich sprintach francuskiego młodzieżowca. Grając na pozycji fałszywej “dziewiątki”, Mayulu wracał też, by pomóc Vitinhi nękać Katalończyków w środku pola. Pokonanie Wojciecha Szczęsnego było uwieńczeniem świetnej roboty, kapitalnej gry 19-latka.
Można powiedzieć o nim wszystko, ale nie to, że jest senny, jak wskazywałoby jego imię. Energiczne, ciągłe rajdy, a to po skrzydle, a to wzdłuż środka pola, potrafią uprzykrzać życie nawet największym klubom na świecie. - Ma bardzo silny charakter. Zawsze gotowy do stawieniu czoła przeciwieństwom - chwalił podopiecznego Luis Enrique na konferencji prasowej po Barcelonie.

Odnajdzie się wszędzie

Nikt w Paryżu nie powinien być tym zaskoczony, bo 19-latek ma za sobą etap nowicjusza. Zadebiutował w zawodowej piłce niecałe dwa lata temu, pewnego chłodnego, styczniowego wieczoru w 2024 roku przeciwko Revel w Pucharze Francji. Przed drugą rocznicą tego wydarzenia ma już na koncie 50 występów w pierwszym składzie, z ośmioma trafieniami i pięcioma asystami. Świetny wynik, zwłaszcza że jego pierwsze występy ograniczały się do incydentalnych wejść z ławki po kilka, kilkanaście minut.
Mayulu zameldował się w budynkach klubowych PSG mając 12 lat. Zanim jednak trenerzy juniorów zaprosili go na treningi, mały Senny kopał w prowincjonalnej drużyny z przedmieść Paryża, Saint-Denis, dzielnicy owianej złą sławą przez wysoką przestępczość. Z nim nie było natomiast żadnych problemów. Według relacji trenerów z młodzieżówek Senny ma dobrze ukształtowany etos pracy i lubi się uczyć.
A trener Luis Enrique lubi go “czelendżować” i sprawiać, by wychodził ze swojej strefy komfortu. Ustawiał go od defensywnego pomocnika wzwyż: “ósemka”, “dziesiątka” i wreszcie jako środkowy napastnik. Gdy zobaczył go na pierwszym treningu, od razu dostrzegł, że nastolatek dysponuje profilem gracza pod niego. Kompletny, niestrudzony pracuś, z doskonałym strzałem i ponadprzeciętną techniką. I dużym talentem strzeleckim.
Jego rodzice pochodzą z Demokratycznej Republiki Konga, ma starszego brata, wysokiego napastnika, który próbuje swoich sił poza Francją - jest wypożyczony z Bristol City do austriackiego Sturmu Graz. Ale w rodzinie największy dryg do grania w piłkę posiada Senny, wzięty pod opiekę przez legendę europejskiej trenerki.
- Lucho dużo z nami rozmawia, udziela nam wielu rad i jestem mu za to bardzo wdzięczny. Mówi mi, żebym nie wywierał na sobie presji, grał w piłkę i robił to, co dobrze potrafię - podkreśla Mayulu w wywiadzie dla serwisu Onefootball.

Następni w kolejce

Pozostając w PSG zamiast iść na wypożyczenie latem tego roku, uwierzył w przesłanie, jakie otrzymał od Luisa Enrique. A brzmiało ono tak: zostań przy mnie, a staniesz się ważnym zawodnikiem. Wsparcie od hiszpańskiego szkoleniowca było kluczowe. Mayulu coraz bardziej umacnia pozycję w bardzo utalentowanym składzie, choć sztab nie może narzekać na nadmiar bogactwa w formacji pomocników i napastników.
- To duma widzieć, jak młodzi gracze wychodzą na boisko i rywalizują jak równy z równym z bardziej doświadczonymi i klasowymi zawodnikami - mówił skromnie po starciu z Barceloną, choć już teraz inspiruje kolejne generacje i pokazuje wychowankom z akademii, że można wkroczyć z buta do kadry PSG. Jest kimś więcej niż tylko graczem wypełniającym luki. Wszedł do pełnej rotacji z nadzieją, że wkrótce może zaistnieć na dłużej jako gracz pierwszej jedenastki.
Na razie gole w finale Champions League i przeciwko Barcelonie nie wystarczyły do końca, by wzbudzić wokół niego szum medialny. Niektórzy nadal mają wątpliwości, czy będzie mógł wyrosnąć samodzielnie, nie idąc po plecach Ousmane’a Dembele czy Desire Doue. Bo choć Mayulu zdecydowanie wie, jak grać, by być wsparciem dla całej drużyny, to wciąż potrzebuje więcej regularności. I stałej pozycji na boisku. Jak długo może być przerzucany od środkowego pomocnika do snajpera?
W wieku 19 lat pokazuje pełnię swojej fizycznej świeżości w starciu z rozbieganą, zazwyczaj nieźle taktycznie przygotowana drużyną. Nie będąc typem supergwiazdy, Senny dostał 80 minut, które wykorzystał w 100 procentach. A przecież obok niego równie dobrze wypadli koledzy o podobnym, wysokim potencjale: Ibrahima Mbaye czy Quentin Ndjantou. Nie wydaje się, by PSG rzuciło się w styczniu na nowe transfery, mając w obwodzie nastolatków, gotowych nieść klub na własnych, wcale nie wątłych barkach.

Przeczytaj również