Czarny koń podbije Ligę Mistrzów? Świetna forma, gwiazdy wróciły do znakomitej dyspozycji

Czarny koń podbije Ligę Mistrzów? Świetna forma, gwiazdy wróciły do znakomitej dyspozycji
Oleg Batrak/shutterstock.com
W grze o triumf w Lidze Mistrzów pozostały już tylko cztery drużyny, które dziś i jutro rozpoczną rywalizację w niezwykle emocjonująco zapowiadających się półfinałach. Kto naszym zdaniem ma większe szanse na awans do wielkiego finału? W kim można upatrywać głównego kandydata do końcowego zwycięstwa? Bierzemy pod lupę drużyny wciąż obecne na placu boju.
Manchester City, Real Madryt, AC Milan i Inter Mediolan. To jeden z tych zespołów już za kilka tygodni będzie mógł dumnie określać się mianem najlepszego w Europie. Faworyt do podniesienia trofeum wydaje się dość wyraźny, ale Liga Mistrzów niejednokrotnie potrafiła już płatać figle i przynosić różnego kalibru niespodzianki.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co słychać u poszczególnych drużyn? W jakiej są formie? Jak można oceniać ich szanse najpierw na awans do finału, a potem końcowy triumf? Sprawdzamy.

Inter w gazie

W jednym z półfinałów zobaczymy starcie dwóch mediolańskich ekip. Faworytem bukmacherów jest Inter, który w ostatnich tygodniach wygrywa mecz za meczem. “Nerazzurri” mają na koncie pięć zwycięstw z rzędu i to nie z byle kim. Pokonali bowiem w tym czasie m.in. Juventus, Lazio czy Romę, a Veronę zmiażdżyli aż 6:0. Wcześniej zaskoczyli też na arenie Ligi Mistrzów, gdzie wydawało się, że będą mieli większe problemy z rewelacją tego sezonu, Benfiką, a poradzili sobie naprawdę świetnie.
Co istotne, do formy wrócił duet “LuLa”. Lautaro Martinez i Romelu Lukaku do niedawna byli mocno krytykowani, a teraz błyszczą formą. Argentyńczyk w ostatnich sześciu meczach strzelił sześć goli i dorzucił trzy asysty. Belg też regularnie dopisuje do swojego dorobku liczby w postaci bramek i decydujących podań. Chwalić można jednak wielu innych piłkarzy, choćby będącego w dużym gazie Federico Dimarco.
Inter nie jest z pewnością faworytem do triumfu w Lidze Mistrzów, bo obie drużyny z drugiej pary półfinałowej wydają się silniejsze, ale pokonanie Milanu jest zdecydowanie zadaniem w zasięgu “Nerazzurrich”. To może być czarny koń tych rozgrywek.

Zadaniowcy Piolego

Chociaż wspomnieliśmy, że bukmacherzy w mediolańskiej parze większe szanse na awans dają Interowi, zdecydowanie nie można lekceważyć “Rossonerich”, którzy już w ćwierćfinałowej rywalizacji z Napoli sprawili niespodziankę. Podopieczni Stefano Piolego nie przegrali meczu od 18 marca, co może uchodzić za dobry prognostyk, ale trzeba też wspomnieć, że w tym czasie kilka razy rozczarowali. Tracili m.in. punkty w ligowych starciach z Empoli, Salernitaną czy Cremonese.
Ostatnie mecze Milanu charakteryzują się tym, że nie pada w nich dużo goli, jednak taki pragmatyczny styl gry, przynajmniej w Lidze Mistrzów, okazuje się póki co niezłą bronią ekipy z San Siro. Los “Rossonerich” może zależeć w dużej mierze od indywidualnej dyspozycji największych gwiazd drużyny. Problem w tym, że jedna z nich - Rafael Leao - zmaga się z urazem mięśniowym i wciąż nie wiadomo, czy Portugalczyk w środę pojawi się na murawie.
Szanse Milanu na wygranie Ligi Mistrzów? Raczej niewielkie, choć skoro do wykonania pozostały już tylko dwa kroki, to nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza. Spośród czterech drużyn, które wciąż są w grze, obecny Milan uważamy jednak za siłę numer cztery.

Królowie Ligi Mistrzów znów to zrobią?

Real Madryt nie jest faworytem dwumeczu z Manchesterem City, ale musimy pamiętać, że “Królewscy” w Lidze Mistrzów stają się zazwyczaj zespołem kilka razy mocniejszym niż na co dzień. Bez wątpienia ekipa z Santiago Bernabeu ma mentalną przewagę nad resztą stawki. Większość piłkarzy zna już smak triumfu w Champions League, a niektórzy osiągali taki sukces nawet kilka razy. Najważniejsze rozgrywki klubowe Starego Kontynentu nie mają więc dla Realu żadnych tajemnic.
Trudno jednak zignorować całkowicie fakt, że podopieczni Carlo Ancelottiego po prostu nie są obecnie w swoim szczycie formy. Poniesione w ostatnich tygodniach porażki z Gironą czy Realem Sociedad sprawiły, że w lidze hiszpańskiej “Królewscy” zostali wyprzedzeni nawet przez Atletico i zajmują obecnie dopiero trzecie miejsce. Teraz czeka ich starcie z będącym w kosmicznej formie Manchesterem City, który w dodatku pała żądzą zemsty za porażkę w poprzedniej edycji Champions League.
Wspomnieć trzeba też o tym, że w pierwszym meczu za kartki pauzować będzie Eder Militao, co może okazać się sporym osłabieniem ekipy ze stolicy Hiszpanii. Nie skreślamy Realu, ale większe szanse na awans (i końcowy triumf) dajemy “Obywatelom”.

Jak nie teraz, to kiedy? City faworytem

Niemal rok w rok upatrujemy w Manchesterze City głównego faworyta do wygrania Ligi Mistrzów. Póki co “Obywatele” wciąż czekają jednak na zdobycie tytułu najlepszej drużyny Europy i w najbliższych tygodniach będą chcieli dopiąć swego. Mają na to naprawdę duże szanse. W półfinale czeka na nich mający swoje problemy Real Madryt, w ewentualnym finale natomiast któraś z mediolańskich drużyn, która - kimkolwiek nie będzie - jakościowo nie dosięga Manchesterowi City do pięt.
Przede wszystkim jednak podopieczni Pepa Guardioli imponują formą. Ostatni raz przegrali… 5 lutego. Od tamtej pory rozegrali kolejne 20 spotkań, wygrywając 17 z nich i tylko trzykrotnie remisując. Za burtę Ligi Mistrzów wyrzucili już Bayern Monachium, a wcześniej w rewanżu zmiażdżyli RB Lipsk. W Premier League dogonili Arsenal i wskoczyli na autostradę do mistrzostwa kraju. W znakomitej formie są największe gwiazdy drużyny - na czele z Erlingiem Haalandem i Kevinem De Bruyne. W teorii wszystko na Etihad Stadium gra i buczy. Pozostaje więc zadać pytanie z tytułu - jak nie teraz, to kiedy?

Przeczytaj również