Gdy futbol schodzi na dalszy plan. Piłkarskie ligi, które nie mogły być dokończone

Pandemia koronawirusa sparaliżowała dosłownie cały świat. W obliczu szalejącej zarazy tak prozaiczna kwestia, jak piłka nożna nie jest z pewnością kluczowa, jednak nawet nasz Papież, Jan Paweł II wyrzekł kiedyś: “Z rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza”. A zatem dziś, w tych szczególnych okolicznościach znów zajmiemy się naszą ulubioną dyscypliną i historiami sprzed kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Wszak futbol nie po raz pierwszy zostaje wstrzymany.
Nikt z nas tak naprawdę nie wie jak (i czy w ogóle) będzie wyglądała przyszłość bieżącego sezonu. Praktycznie wszystkie ligi zostały czasowo zawieszone, ale nie zapadła jeszcze choćby decyzja o nadchodzącym EURO, toteż nie wiadomo czy poszczególne rozgrywki będą mogły być kontynuowane w kolejnych miesiącach.
Jeśli dalsza gra nie będzie możliwa, same nasuwają się pytania o przyszłość krajowych rozgrywek. Kto zostanie mistrzem? Czy w ogóle komuś będzie można przyznać tytuł? A czy drużyny zajmujące obecnie miejsca w strefach spadkowych rzeczywiście zostaną relegowane? Jak z awansem do europejskich pucharów, promocją do kolejnych rozgrywek i jeszcze multumem innych kwestii. Dzieje piłki pokazują, że nie wszystkie rozgrywki muszą być w ogóle dokończone.
“Scudetto” dla dwojga
W 1914 r. rozgrywki na Półwyspie Apenińskim nosiły miano Prima Categoria. Liga była pierwotnie podzielona na kilka podgrup, w których najpierw mierzyły się między sobą drużyny z południa, północy i centrum Włoch. Dopiero faza play-offów miała wyłonić ostatecznego mistrza Włoch.
Liguryjska Genoa, niczym ród Starków, zademonstrowała dominację na obszarze północy, pokonując m.in. Torino oraz dwa wielkie kluby z Mediolanu, Inter i Milan. Z kolei na obszarze centralnym najlepsze okazało się rzymskie Lazio. Problemy zaczęły się na południu, gdzie z powodu pewnych nieprawidłowości nie wyłoniono małego mistrza regionu.
24 maja 1915 r. świat futbolu zszedł na najdalszy z możliwych planów, ponieważ Włochy przystąpiły do I Wojny Światowej. Samo przez się wiązało się to z zawieszeniem wszelkich rozgrywek sportowych w tym Prima Categorii, w której ostatecznie nie odbył się decydujący mecz pomiędzy Genoą, a Lazio.
Po zakończeniu działań zbrojnych włoska federacja musiała ogłosić komunikat dot. rozgrywek przerwanych kilka lat wcześniej. Wówczas podjęto jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w dziejach Italii, przyznając mistrzostwo...Genoi. Uznano, że region, w którym występowali “Rossoblu” był bardziej konkurencyjny, zatem to właśnie ekipa ze Stadio Luigi Ferraris zasługuje na “Scudetto”.
Kibice Lazio oczywiście nigdy nie pogodzili się z utratą tytułu przy zielonym stoliku, a nie za sprawą boiskowej rywalizacji. Do dnia dzisiejszego powstają petycje o uznanie rzymian mistrzem i przyznanie, że w tych szczególnych okolicznościach “Scudetto” powinno zostać podzielone.
Najdłuższy sezon w historii polskiej ligi
Wybuch kolejnej wojny brutalnie wpłynął na krajobraz rozgrywek w naszym kraju. Ostatnie spotkania sezonu 1938/39 zostały rozegrane 20 sierpnia, ponieważ 1 września Niemcy rozpoczęły inwazję na Polskę, a Ekstraklasa zawiesiła działalność aż do roku 1948.
Największym przegranym ówczesnego sezonu trzeba nazwać Ruch Chorzów, który po 14 kolejkach przewodził tabeli. Trudno żeby było inaczej, biorąc pod uwagę, że w szeregach chorzowian występował wówczas niezawodny Ernest Wilimowski, który ustanawiał do dziś niepobite rekordy strzeleckie.
Wyczyny legendarnego “Eziego” poszły na marne, ponieważ rozgrywki zostały przerwane, a sam Wilimowski po wybuchu wojny musiał reprezentować barwy III Rzeszy oraz niemieckich klubów takich, jak Augsburg, PSV Chemnitz czy TSV 1860 Monachium.
Włodarze naszej federacji, w przeciwieństwie do Włochów, nie przyznawali papierowych mistrzostw, uznając, że sezon 1938/39 po prostu nie został nigdy ukończony. Dopiero w ubiegłym roku PZPN zaproponował swoiste dokończenie ówczesnych rozgrywek za sprawą organizacji młodzieżowego turnieju, w którym udział wzięły zmodernizowane ekipy z lat 30.
W szranki stanęli młodzi sportowcy z roczników 2008 oraz 2010, którzy grali w 7-osobowych zespołach na stadionie Polonii przy ul. Konwiktorskiej. Ekipa Ruchu Chorzów nie nawiązała do wyczynów sprzed kilkudziesięciu lat, ponieważ turniej 11-latków wygrała Warta Poznań, a rywalizacja młodszych roczników została zdominowana przez Cracovię. Oczywiście, sam turniej służył za upamiętnienie niedokończonego w tragicznych okolicznościach sezonu, a nie pokaz siły “Pasów” czy innych ekip.
Skandale na “Czarnym Lądzie”
Na szczęście dwie wojny światowe stanowiły wystarczającą nauczkę dla ludzkości, jednak futbol w pewnych zakątkach świata i tak przeżywał wiele upadków w ostatnich latach. Szczególną uwagę trzeba tu poświęcić rozgrywkom w ligach afrykańskich, które, eufemistycznie mówiąc, nie należą do najbardziej uczciwych i transparentnych.
2 lata temu w połowie sezonu przerwano ligę w Ghanie. Decyzja władz była następstwem informacji o zarzutach korupcji na szczeblu krajowej federacji. Rozgrywki wznowiono dopiero w 2019 r. w takim samym składzie - żadna ekipa nie spadła oraz żadna nie awansowała. Nie wyłoniono również krajowego mistrza. Pozostały jedynie opary skandalu i kontrowersji.
W tym samym roku sparaliżowane zostały również rozgrywki ligi nigeryjskiej. Tym razem, zawieszenie ligi było spowodowane kontrowersjami w związku z wyborem Amaju Pinnicka na prezesa NFF - nigeryjskiej federacji piłkarskiej. Szkopuł w tym, że poprzedni prezes, Chris Giwa ogłosił, że nie ustąpi ze stanowiska, ponieważ jego zdaniem wybory zostały sfałszowane i to on otrzymał więcej głosów.
Nikt nie śmiał usunąć Giwy ze stanowiska, którego nie powinien już piastować, więc do akcji musiała wkroczyć federacja FIFA, zawieszając do odwołania wszystkie zawodowe ligi piłkarskie w Nigerii. Po kilku miesiącach sytuacja się unormowała, doszło do zmiany prezesa NFF, a mistrzem ogłoszono drużynę Lobi Stars, która po ostatniej pełnej kolejce okupowała miejsce na fotelu lidera.
***
Korupcja, sprzedawanie meczów i niesnaski futbolowych grubych ryb są niezwykle poważnym utrudnieniem, jednak nijak się one mają do obecnego chaosu. Pozostaje mieć nadzieję, że epidemia koronawirusa zostanie jak najszybciej zduszona, niestety jest już za późno, aby powiedzieć, że w zarodku, a bólu głowy kibicom oraz ekspertom dostarczać będą jedynie informacje o ewentualnych mistrzach, spadkowiczach, ekipach awansujących do pucharów etc. zamiast kolejnych newsów o zakażeniach trenerów, piłkarzy i innych ludzi świata piłki.
Mateusz Jankowski